niedziela, 28 października 2012

Nowy blog

Witam wszystkich :D
Tak się cieszę, że znowu mogę napisać coś na tym blogu, choć nie jest to rozdział ^^
Stęskniłam się za tym ...
Ale nie po to tu wróciłam ;)
Obiecałam, że dodam link do mojego nowego opo więc wywiązuje się z danego Wam słowa :)
Nowy blog możecie znaleźć TUTAJ.
Mam nadzieję, że przypadnie Wam do gustu i będziecie często go odwiedzać tym bardziej że jest on moim ostatnim...
Na razie nie pojawi się tam rdz, ale bądźcie cierpliwi ;)
A teraz żegnam
Wasza Sierr ;***********

piątek, 12 października 2012

Epilog


*** 2 lata później***

Krople deszczu coraz ciszej dudniły o powierzchnie szyb, a zza chmur powoli wyłaniały się pojedyncze promienie słońca. Zapowiadało się na kolejny ponury dzień.
Nathan siedział wygodnie w fotelu i bez większego zainteresowania czytał dzisiejszą gazetę. Shadow leżała pod jego nogami i sporadycznie co kilka minut zerkała na swojego właściciela, merdając przy tym ogonem. E tym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi. Chłopak niechętnie wstał i przeszedł kilka metrów aby wpuścić do mieszkania Maxa, Toma i Jay'a, których głosu poznał od chwili gdy weszli do budynku... 5 pięter niżej.
-Hej młody – przywitał się radośnie Max, a pozostali podali ręce na powitanie
Brunet wpuścił ich do środka.
-Wiesz co, powinieneś gdzieś wyskoczyć, ostatnio ciągle tylko siedzisz w domu – powiedział Tom, schylając się aby pogłaskać psa.
Suczka zawarczała przeciągle, a jej niebieskie jak błękit nieba oczy zatrzymały się na ręce chłopaka.
-Czy ten pies nigdy nie da mi się dotknąć?! - zdenerwował się Tom
-Po prostu nie przepada za obcymi – odparł spokojnie Nathan i przywołał do siebie suczkę, która potulnie poczłapała w jego kierunku.
-Obcy?! Czy my jesteśmy obcy? Przecież minęły ponad 2 lata odkąd... - zaczął Jay, lecz nie dokończył gdyż dobrze wiedział jaki ból sprawia jego kumplowi wspominanie tych wszystkich spędzonych tam chwil. - Ekhem.. także no...
-Przyszliśmy, ponieważ pomyśleliśmy sobie, że może chciałbyś wyskoczyć gdzieś z nami na miasto, co? Rozerwał byś się trochę. - dokończył za loczka Max
-Słuchajcie, dzięki za chęci i w ogóle, ale jednak wolałbym zostać sam
-Ale chłopie, ty jesteś sam, cały czas, ponad 2 lata! Musisz się w końcu ogarnąć. Chodź z nami, napijemy się, pogadamy – dodał Tom
-Dzięki chłopaki, ale... muszę was teraz przeprosić. Miałem wyjść na spacer z Shadow i załatwić parę spraw – bąknął ponuro chłopak
Tamci zrezygnowani poczekali aż brunet przebierze się i razem z nim opuścili mieszkanie.
Rozstali się w pobliskim parku, gdzie każdy poszedł w swoją stronę.
Nathan usiadł na ławce i znów zaczął rozmyślać, wlepiając swoje puste spojrzenie w otaczającą go przestrzeń...
W pewnym momencie Shadow zaczęła węszyć i nerwowo strzyc uszami na wszystkie strony, kręcąc przy tym łbem. Chłopak poczuwszy, że smycz się napina, ocknął się i zdezorientowany spojrzał na zwierzę, które nigdy wcześniej się tak nie zachowywało.
W pewnym momencie suczka szarpnęła mocniej, a smycz wyślizgnęła się z dłoni chłopaka.
Pies zaczął bez opamiętania gnać ze wszystkich sił przed siebie.
Nathan po długim pościgu, na skaju parku stracił ją z oczu.
Przybity zaczął wracać do domu. Z nadzieją oglądał się dookoła, ufając że znajdzie swoją ukochana zgubę.
Wtedy usłyszał niedaleko radosne szczekanie. Szczekanie, które był w stanie rozpoznać wszędzie.
Czym prędzej ruszył w tamtym kierunku.
Kiedy dotarł na miejsce, zobaczył Shadow skaczącą z radości, a obok niej drugiego, bardzo podobnego psa, tyle że o biało-czarnej sierści.
Za zwierzętami stała jakaś postać. Choć w półmroku, nie widać było jej twarzy, to jej sylwetka... coś mu przypominała... tylko,co?....
-Nie, to niemożliwe – powiedział wbijając swój wzrok w ciemną sylwetkę – przecież ty...
Mimo panujących ciemności, wydawało mu się, ze blady uśmiech pojawił się na twarzy postaci... a może raczej na JEJ twarzy.
-Jak widzisz, wszystko jest możliwe- odparła dziewczyna, po czym znalazła się w objęciach chłopaka
-Myślałem, że już cię straciłem, ze więcej cię nie spotkam, że to musiałby być cud, aby to kiedyś się stało...
-Cuda czasem się zdarzają – powiedziała G i jeszcze mocniej wtuliła się w chłopaka.

KONIEC


...........................................................................................

Witam wszystkich ;)
Trochę dłużej musieliście czekać na ten epilog, ale mam nadzieję, że się opłacało ;D
Chciałam Wam niezmiernie podziękować za to, że przez cały ten czas byliście ze mną, wspieraliście mnie i czytaliście nawet najnudniejsze rozdziały, jakie napisałam xd
Nawet nie wiecie ile to wszystko dla mnie znaczy...
Ostatnio wchodząc na bloga dostałam szoku ... ponad 10 tys wejść?! Nigdy nie spodziewałam się, że udami się tyle osiągnąć.
Ale oczywiście nic nie było by możliwe bez Was, najlepszych czytelników na świecie ;****
Mimo tego, że nie było odpowiedniej ilości komentarzy, to postaram się założyć nowego (przypominam, ostatniego) bloga, wcześniej niż za 3 miesiące ;p Link do niego pojawi się na tym blogu ;)
Być może szablon do niego pojawi się już w ten weekend, o ile będziecie chcieli abym zaczęła już nad nim pracować ;p
Dziękuję również za 36 obserwatorów ;****
Trochę się rozpisałam, no ale to w końcu ostatni raz więc ... 
Jeszcze raz dziękuję Wam za wszystko i zachęcam do czytania mojego drugiego bloga (na razie jedynego którego będę pisała)
Pozdrawiam, 
Na zawsze Wasza Sierr ;**********

poniedziałek, 1 października 2012

Rozdział 29


Po chwili, ciało gangstera upadło na chłopaka.
Nathan starał się zorientować, co się wydarzyło.
Przecież to on miał tutaj leżeć z przestrzeloną głową, przeklinając w duchu, że nic nie zrobił. Ale jednak zdarzyło się coś innego... Kto niby miałby go ratować? George obiecał mu, że choćby nie wiadomo co się działo, nie będzie się wtrącał. Mimo ich krótkiej znajomości, wiedział że jest człowiekiem, który bez względu na wszystko zasługuje na zaufanie i zawsze dotrzymuje słowa. To nie mógł być on. Więc kto ...
W następnej chwili poznał odpowiedź na to pytanie. Kroki tej osoby były dla niego ukojeniem jak stąpanie na plaży po mokrym piasku, który delikatnie drażni twoją skórę. Po chwili poczuł na swoim policzku dotyk drobnej dłoni, która wydawała się być pokryta jedwabiem. Odetchnął z ulgą, kiedy usłyszał dźwięk jej głosu.
Adrianne...
Ciekaw był skąd dowiedziała się, gdzie był, ale nie to było teraz najważniejsze. Cieszył się, że ponownie mógł ją zobaczyć.
-Nathan! Coś ty sobie myślał?! Chciałeś tu zginąć?! - krzyczała dziewczyna
-Ja … Ja chciałem ci tylko pomóc – wydusił
Ona przytuliła go i delikatnie zaczęła sprawdzać, czy nie ma jakichś poważniejszych obrażeń. Na szczęście wszystko było w porządku.
-Nawet nie wiesz, jak cieszę się, ze cię widzę – powiedział po chwili milczenia brunet, uśmiechając się lekko
Dziewczyna odwzajemniła uśmiech, ale nie na długo.
-Nathan... ja muszę ci coś powiedzieć – zaczęła - … zaraz będzie tu policja ….
-Więc na co jeszcze czekamy? - chłopak gwałtownie podniósł się i pociągnął G z rękę w stronę wyjścia – No chodź musimy stąd uciekać
Jednak dziewczyna nie ruszyła się z miejsca.
-Nath, posłuchaj ja już tak dłużej nie mogę... Zrobiłam w swoim życiu za dużo złego. Czas abym za to wszystko odpowiedziała. Nie mogę się całe życie ukrywać i uciekać przed tym co nieuniknione – cała reszta takich jak ja też musi dostać to, na co zasłużyła... Przykro mi, ale uwierz, tak będzie lepiej
Chłopak popatrzył na nią, jakby w pierwszej chwili nie zrozumiał co miała na myśli. Potem G podeszła do bruneta i wtuliła się w niego, a po jej policzkach popłynęły łzy.
-No już, nie płacz – pocieszał ją
-Tylko mi nie mów, że wszystko będzie dobrze, takie bajki to możesz wciskać chłopakom
-Taak, mnie też przeraża iloraz ich inteligencji – roześmiał się na wspomnienie niektórych historii związanych z jego kolegami z zespołu
Adrianne również mimowolnie się uśmiechnęła.
Nathan popatrzył jej głęboko w oczy.
-Powinnaś częściej się uśmiechać, tak pięknie wtedy wyglądasz – pogładził delikatnie jej policzek
i starł mokre ślady łez.
W następnej chwili ich usta złączyły się w długim i namiętnym pocałunku, tak jakby mieli siebie tylko ten ostatni raz i już nigdy więcej... A może tak właśnie miało być?
Ten piękny moment przerwało wycie policyjnych syren i pisk opon podjeżdżających pod budynki aut.
Dziewczyna jeszcze raz spojrzała Nathanowi w oczy
-Zawsze będę o Tobie pamiętać – powiedziała, drzwi do sali otworzyły się z hukiem, a do środka wbiegli policjanci, którzy od razu zakuli G w kajdanki i zaczęli szamotać ją na wszystkie strony
Chłopak nie mógł znieść tego widoku...
-Proszę, zaopiekuj się Shadow, ona Cie potrzebuje – usłyszał jej głos ginący wśród tłumu, a potem zniknęła...

******************
Nathan siedział oparty o ławkę i rozglądał się po parku, tarmosząc suczkę za ucho. Wszędzie dookoła niego chodziło pełno zakochanych par, cieszących się sobą nawzajem i nie zwracających uwagi na resztę świata. Teraz, choć nie miało to żadnego sensu w każdej dziewczynie widział coś, co przypominało mu o Adrianne, włosy, ruchy, głos... Ale jeszcze żadna z nich nie mogła dorównać oczom G. Brunet westchnął głęboko, a Shadow zaskomlała cicho.
-Tęsknisz za nią, prawda? - zapytał chłopak, a pies popatrzył na niego oczami wypełnionymi bólem i tęsknotą
-Tak, ja też i nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego, jak bardzo...

.................................................................................
To już jest koniec, nie ma już nic, idziemy na melanż, będziemy pić :D
Ekhem... a wiec macie tu ostatni rdz ;)
Udusicie? Mam nadzieje, że nie bo być może powstanie jeszcze epilog ;) Znaczy jeśli oczywiście chcecie ;)
Co do rdz ... wgl mnie wyszedł taki sobie ale do oceny zostawiam go Wam ;)
Chciałam Wam straasznie podziękować, za ponad 10 tys wyświetleń i tylu obserwatorów.
Nawet nie wiecie ile to dla mnie znaczy, ze ktoś czytał to opo i mu się choć odrobinę podobało :)
Jeśli chcecie otrzymać jakieś info, co do mojego następnego opo, to piszcie na gg, które dodałam pod ostatnim postem albo na maila adus.cob@interia.pl ;)
A na koniec mam do Was jeszcze jedną prośbę,
Chciałabym, aby każdy kto przeczyta ten rdz zostawił pod nim koma, ten jedyny,ostatni raz...
Jeśli komentarzy bd więcej niż 12, już za miesiąc będziecie mogli przeczytać prolog mojego trzeciego bloga ;) Także proszę, komentujcie ;*****

Do zobaczenia być może przy epilogu ;)
Wasza Sierr ;*****

niedziela, 23 września 2012

Rozdział 28


Szedł powoli zapełnionymi ulicami Paryża, nie zwracając uwagi na mijających go zabieganych ludzi. Nie mógł uwierzyć, że jego życie zmieniło się tak diametralnie podczas jednego z pobytów za granicą. Dlaczego akurat teraz? Kiedy wszystko w jego życiu wydawało się poukładane i było w jak najlepszym porządku, to właśnie w tym momencie wszystko odwróciło się o 180 stopni. Spotkał dziewczynę dzięki której zrozumiał co to miłość mimo przeciwności, może i był idiotą że ją kochał, ale nie potrafił tego zmienić. To właśnie miłość do niej zaprowadziła go do tego miejsca. Miejsca, które może być końcem zarówno jak i początkiem...Ale jaki będzie ostateczny wynik tej rozgrywki ? Na to pytanie nikt nie znał odpowiedzi, przynajmniej na razie.
W końcu doszedł do skraju rozciągającego się wzdłuż głównej ulicy parku.
Nerwowo rozglądną się za oczekiwanym pojazdem, po czym odetchnął głęboko i oparł się o jedną ze ścian stojącego w tym miejscu budynku.
Po jakichś 20 minutach czekania, przybyło to na co czekał.
Czarne BMW zatrzymało się tuż obok niego.
-Nathan, jesteś pewny? Możemy jeszcze wszystko odwołać – powiedział George wychylając się
z auta
-Dobrze wiesz, że tego nie zrobię – odparł Nath i usiadł na tylnym siedzeniu pojazdu
Ruszyli z piskiem opon i nie zwalniali tempa, dopóki nie znaleźli się na obrzeżach miasta.
Przez przyciemnione szyby samochodu nie było widać zbyt wiele, ale i bez tego dobrze wiedział,
że w takie miejsca nie przyjeżdża się na weekendowy odpoczynek z rodziną.
W końcu dotarli na miejsce.
Powoli wysiedli z auta i udali się w kierunku hebanowych drzwi jednego z budynków.
Nathan coraz bardziej niepewny swojej decyzji nerwowo zaciskał i rozluźniał dłonie.
-A może jednak... - zaczął George
-Zrób po prostu co co masz zrobić, a resztę zostaw mnie, ok? - przerwał mu Nathan, a tamten
w odpowiedzi skinął jedynie głową.
Kiedy dotarli do następnych drzwi, George kazał zaczekać chłopakowi, a sam wszedł do środka.
Po kilku minutach brunet został zaproszony do wnętrza pokoju...
Gdy już się tam znalazł, rozglądnął się po pomieszczeniu. Był to dość obszerny pokój z zasłoniętymi oknami, dlatego nie dostawało się do niego zbyt wiele światła. Na jego środku stał stół. I właściwie to on stanowił całe umeblowanie nie licząc stojących po jego obydwu schodach dwóch foteli. Jeden z nich był już zajęty...
-Proszę, proszę Nathan Sykes, bożyszcz nastolatek we własnej osobie odwiedza moją skromną posiadłość? Nigdy bym się nie spodziewał, ba, nie marzył bym o takim spotkaniu – 'przywitał się' mężczyzna siedzący przy stole
Brunet wbił w niego zdeterminowany wzrok i niewzruszony powitaniem gangstera stał nieruchomo w miejscu.
-Ależ niech się pan nie krępuje, proszę siadać – powiedział tamten wskazując na fotel naprzeciwko siebie
-Czemu to robisz, co? Lubisz patrzeć na śmierć, na zwłoki ludzi? Czy może raczej zależy ci na tym by to ci którzy żyją cierpieli? - wybuchnął Nathan gestykulując rękami – Dlaczego jesteś taki człowiekiem? Co za traumatyczne zdarzenia skrywasz za tą maską? Bili cię, molestowali? - a na błysk w oku mafiozy dodał -Ojciec, czy matka?
Na te słowa mężczyzna zerwał się gwałtownie z zajmowanego przez siebie miejsca i w mgnieniu oka pokonał dzielącą go od swojego 'gościa' odległość. Następnie patrząc chłopakowi prosto w oczy z całej siły kopnął go od tyłu w kolano, a w ciszy która panowała w pomieszczeniu słychać było charakterystyczny trzask łamanej kości. Brunet syknął, a jego twarz wykrzywił grymas bólu.
Po chwili leżał na ziemi trzymając się za bolące miejsce.
-Mówiłem ci, żebyś usiadł – skarcił go spokojnym głosem – A teraz możemy spokojnie porozmawiać bo każdy z nas zna już swoje miejsce w tej hierarchii, czyż nie? - dodał – A teraz młody człowieku wyjaśnij mi z łaski swojej w jakiej sprawie zawitałeś w moje skromne progi
-Zostaw Adrianne i jej brata w spokoju gnoju! - wycedził Nath przez zaciśnięte zęby
W odpowiedzi gangster wyjął zza pasa broń, a jej lufę skierował w głowę chłopaka przyciskając ją do jego czoła i zgniatając butem jego roztrzaskane kolano. Brunet wrzasnął z bólu.
-Grzeczniej zakochańcu (pamiętasz wariacie? xp), grzeczniej, a tak poza tym to nikt nie kazał im się ze mną zadawać, Matt sam przyszedł tu niczym zbity szczeniak, a ja go przygarnąłem, zająłem się nim kiedy rodzina go zostawiła, a potem … potem zjawiła się jego cudna siostrzyczka, która chciała odkupić swoje winy zabierając go z powrotem do rodzinki i opowiadając mu bajeczki jak to za nim się strasznie stęsknili. Ale my też jesteśmy rodziną, gdy jest się z nami to potem nie można nas od tak zostawić jak byle gówno. Jeśli raz to jesteś to nie ma powrotu kochanieńki...
-To ty jesteś gównem, które teraz mści się za to, że nie miało prawdziwej rodziny. Odbierasz ją innym bo sam nigdy nie wiedziałeś jak to jest być kochanym i potrzebnym. Stałeś się zwykłą nieczułą świnią!
Na te słowa zebrał pistoletem w głowę. Świat wokół niego zaczął wirować i opadł bezwładnie na posadzkę.
-Chciałem z tobą porozmawiać normalnie... ale widzę, że nie okazujesz mi żadnego szacunku, więc zakończymy w tym momencie naszą rozmowę – powiedział ładując broń
A potem pośród panującej ciszy nastąpił strzał.

......................................................................................................
Strasznie przepraszam wszystkich, że tak długo nie dodawałam rdz :)
Mam nadzieję, ze mi wybaczycie ^^
A oto macie tutaj przed ostatni rdz tego opo ;)
Fajnie by było gdybyście mnie nie udusiły za zakończenie, ale nie wiem czy bd mieć tyle szczęścia xp
W każdym razie chciałabym podziękować Wam za to że jesteście ze mną, bo to dzięki Wam piszę ;*
Z dedykacją dla wszystkich którzy zostawili kom pod ostatnim rdz ;****

+ wszystkie zastrzeżenia co do tego rdz jak i innych rzeczy piszcie w komach albo na moje gg 42810714 ;)
A tych którym podoba się to co piszę, zachęcam do czytania mojego drugiego bloga, ktr link znajduje się wyżej ;) oraz jeśli chcecie 3 opo wystarczy zrobić tylko jedno, skomentować ;***
Do następnego rdz ;***

Wasza Sierr ;****

niedziela, 2 września 2012

Rozdział 27


Przez następne dni Nathan prawie w ogóle nie wychodził z pokoju. Dalej nie mógł pojąć skąd wziął się jego upór aby zrobić to co zamierzył. Mimo tego iż George nie chciał spełnić jego prośby jakoś udało mu się go przekonać do zmiany zdania.
Od czasu kłótni w kuchni Adrianne nie pokazała się w mieszkaniu. Chłopaki jednak zbytnio się tym nie przejęli, gdyż od tego czasu zdążyli rozwalić już połowę salonu podczas zabawy w gwiezdne wojny, łóżko, 2 fotele i suszarkę do włosów... Zbyt długo by wyjaśniać jak to się stało. W każdym razie cieszyli się swobodą.
Tymczasem Nath wspominał wszystkie przygody, które przytrafiły się im od czasu przyjazdu do Paryża.
Najpierw zwiedzanie miasta-które było genialnym planem Toma, spotkanie G, rozwalenie lodówki, potem przygoda Toma z Verrem i great ajdijas chłopaków jak wydostać go z jego 'czaderskiej' kryjówki, zmiana wiary na Islam oraz wycieczka do supermarketu czyli zabawa w strażaków, wyścigi wózków oraz akcja kradzieży z pseudonimami . No i jeszcze oczywiście już prawdziwe zwiedzanie Paryża i odbieranie chłopaków z komisariatu... (pamiętacie to wszystko? xd)
Na myśl o tych wszystkich rzeczach, które wydarzyły się stosunkowo nie tak dawno, a wydają się odległe o wieki, Nathanowi aż łza zakręciła się w oku.
Jego oczy zaszkliły się jeszcze bardziej kiedy przypomniał sobie lufę pistoletu wymierzoną w jego kierunku.
Podobno miłość wszystko wybaczy. Ale czy nie ma to żadnych granic? Czy dla osoby którą kochamy zrobimy wszystko? Również jeśli kosztowało by to nasze życie jak być może i życie naszych bliskich?
Krążąc po pokoju zadawał sobie te, jak i wiele innych pytań... Lecz na żadne nie znalazł odpowiedzi.

Koło południa zjadł z chłopakami pizzę, a potem siedział w skupieniu patrząc się na pusty talerz.
-Ej Młody, wszystko w porządku? - zapytał Max przerywając milczenie
-Mmm tak, wszytko ok … - odparł Nath dalej nie odrywając wzroku od talerza
Chłopaki wymienili między sobą porozumiewawcze spojrzenia.
-Posłuchaj.... my wiemy, może jesteśmy idiotami, debilami, ciołkami, ciulami – karcący kuksaniec w bok od Sivy- ale nie myśl sobie, że nie widzimy co się z tobą ostatnio dzieje! Jesteś cały czas taki przymulony, smutny i zamyślony, a to wszystko od czasu kiedy rozmawiałeś z Georgem! Nawet jak G ci przywaliła to się tak nie zachowywałeś. Co się stało?- powiedział Tom
-Nic się nie stało, naprawdę – bąknął
-Chłopie – potrząsnął nim Jay – Jesteśmy twoimi kumplami i wiedz, ze zawsze możesz na nas liczyć! Proszę, nie zrób nic głupiego... - dodał
Nathan popatrzył na nich podejrzliwie.
-Skąd wiecie co zamierzam zrobić?! - wydarł się prosto w ich facjaty – George wam wygadał, że chcę jej pomóc prawda? Wiedziałem, że umówił mnie na to spotkanie niechętnie, a wy pewnie mieliście mnie przekonać do zmiany zdania, prawda?!
-Po pierwsze, wiemy że zrobisz dla niej wszystko bo widzimy, ze na serio Ci na niej zależy, po drugie nie rozmawialiśmy z Georgem bo unikał nas tak samo jak ty, a po trzecie... jakie spotkanie? - Tom znacząco poruszył brwiami
-Ehhh zawsze daje się na to nabrać – złapał się za głowę Misiek
-Tak, zawsze – potwierdził z bananem na gębie Max
Zapadła cisza. Nath wiedział, że nie może wpakować swoich najlepszych kumpli w tarapaty. Nie zamierzał wyjawić im co tak naprawdę zrobi...
Popatrzył na zegarek, którego wskazówki pokazywały godzinę 13.
-Jaa... muszę już lecieć – zaczął, wstając od stołu – Trzymajcie się i wiedzcie, że zawsze byliście dla mnie jak rodzina
Żaden z nich nie odpowiedział. Patrzyli na chłopaka w osłupieniu, gdy on przechodził przez salon
i zbliżał się do drzwi mieszkania.
Ostrożnie chwycił klamkę i biorąc głęboki oddech nacisnął.
-Nath! - usłyszał za sobą krzyk Max'a – Powodzenia
Podszedł do niego i mocno go uścisnął.
-Ale proszę … dla nas, a jeśli nie dla nas to dla G. Nie rób niczego głupiego i uważaj na siebie – dodał po chwili
Nathan obdarzył go słabym uśmiechem i lekkim skinieniem głowy.
Następnie zdeterminowany przestąpił próg i zamknął za sobą drzwi.

-----------------------------------------------------------------
Witam witam ;)
Jak tam samopoczucie? mam nadzieje, że wszystko u was w porządku :)
Jakoś nie mogłam zebrać się do pisania tego rdz, ale dzięki wariatce ;* w końcu go macie ;D
Wg mnie rdz jest okropny i przepraszam, ze nie porafie lepiej [isać :/
Zebrało mi się na wspomnienia, bo to już prawie koniec opo ... jeszcze pozostało wam przecierpieć 2 rdz ;)
Witam na moim blogu Julliettę Sykes i Oliwię, mam nadzieję, że to co napiszę bd się Wam podobało ;D
I mam do was 2 pytanka :)
1. Chciałabym się dowiedzieć, która akcja chłopaków w tym opo < a było ich trochę ;p> podobała Wam się najbardziej?
2. Jestem strasznie ciekawa jak wyobrażacie sb zakończenie tego bloga oraz jak uważacie, co Nath zamierza zrobić? 
Czekam na wasze odpowiedzi w komentarzach ;***
Do następnego rdz :D
Wasza Sierr ;****

niedziela, 26 sierpnia 2012

Rozdział 26


Chłopak był coraz bliżej i bliżej.
-George nie, proszę cię! Porozmawiajmy spokojnie, obiecuję, że nikomu nic nie powiem! - starał się załagodzić sprawę Nathan
-Tak tak, już słyszałem takie wymówki a potem policja siedziała nam na karku! - odparł tamten nieugięty – Masz mnie za idiotę? Nie dam się nabrać takiemu gwiazdorkowi od siedmiu boleści. Co G w ogóle w tobie widzi?
Nath stał w milczeniu i nie wydobył z siebie ani jednego słowa.
W jego głowie tłoczyło się pełno idiotycznych myśli.
Dlaczego on się w to wszystko wpakował? Dlaczego jak normalni, cywilizowani ludzie nie mogli podziękować jej za pomoc i wyjechać do hotelu (z którego i tak nie dłużej jak po trzech dniach by wylecieli), tylko jak te ciołki zostali tutaj?!
Dlaczego w ogóle chciał pomóc Adrianne? Przecież podejrzewał, że nie przyniesie to nic dobrego, a wręcz przeciwnie zwali to na niego same kłopoty. Bo jesteś idiotą Sykes! - darł się jakiś głos w jego głowie. Bo ją kochasz, choćbyś nie wiadomo jak się tego wypierał – mówił drugi.
I jak zawsze kiedy o niej myślał, przed jego oczami pojawiły się oczy, czarne jak najskrytsze zakamarki nocy, a on poczuł, że zapada się ponownie w ziejący z nich nieprzenikniony mrok...
Wtedy usłyszał wokół siebie warczenie i raczył w końcu powrócić do rzeczywistości.
Rozejrzał się dookoła i zdezorientowany patrzył jak Shadow odgradza drogą George'owi i tym samym broni Nathana. Nie mógł uwierzyć w to, co widzi. Suczka kolejny raz uratowała mu życie.
W końcu członek mafii odpuścił, rzucił nóż na ziemię i w geście poddania podniósł ręce do góry.
-Okej, porozmawiajmy – zaproponował

                                                                       ********
Chłopaki usiedli i porozmawiali spokojnie o wszystkim, co wydarzyło się w ciągu ostatnich dni. Później dołączyła do nich również reszta The Wanted, która na szczęście dla Nathana i George'a nie zauważyła wcześniejszego zamieszania.
Następnie chłopaki udali się na wywiad do radia.
Przez cały ten czas Nath zastanawiał się co mógłby zrobić dla Adrianne.
Miał już dość patrzenia jak dziewczyna codziennie zadręcza przez to co musi robić by ratować tyłek swojego brata.
Ale mimo przesiedzenia w studiu bitych dwóch godzin, które spędził wyłącznie na siedzeniu nie wpadł na żaden godny uwagi pomysł.
Po powrocie do mieszkania zjedli przygotowaną przez George'a kolację i każdy udał się w swoja stronę.
-Nad czym się tak zastanawiasz? - zapytał po dłuższej chwili milczenia George
-Nad... niczym szczególnym – odpowiedział z wahaniem Nathan
-Oj daj spokój przecież widzę, że coś cię dręczy, wygadaj się
Nath spojrzał na niego niepewnie, a tamten przyjacielskim gestem <nie zapominajmy, że w tym samym dniu chciał go zabić ;p> zachęcił go do mówienia.
-Po prostu ta sprawa z G nie daje mi spokoju, nie mogę przestać o tym myśleć...
-Znaczy... Nie daje ci spokoju to, że zebrałeś od niej dziś w łeb? Albo to, że 'próbowała' cię zabić?
-Nie – wycedził – Chodziło mi o to, że chciałbym jej jakoś pomóc się z tego wyplątać
Goerge w zamyśleniu podrapał się po głowie i popatrzył na chłopaka z wyrazem współczucia i zrozumienia malujących się na jego twarzy.
-O ile ją znam, a znam ją bardzo dobrze, to raczyła cię poinformować, że jest to … hmm... jakby to ująć... nie możliwe?!
Nath westchnął ciężko i opadł na oparcie krzesła.
Przecież musiał istnieć jakiś sposób. Musiał!!!
Nie może jej zostawić samej w tym gównie...
Myśl, Myśl! - powtarzał sobie
I w tym momencie wpadł na pewien idiotyczny pomysł, z którego nie mógł wyjść cało... lecz dla niej zrobi wszystko. A skoro ma się już wkopać to tak żeby wszyscy to zapamiętali.
-George... mam do ciebie pewną prośbę... - zaczął pewnie patrząc chłopakowi w oczy...

-----------------------------------------------------------------------------------------
Witam wszystkich ;)
Także... można powiedzieć, że wróciłam, może nie w jakimś wielkim stylu ...ale ważne że wgl jestem :)
Nie wiem czy ktoś przeczyta ten rdz ... pamiętacie mnie jeszcze wgl?
Tak dawno mnie tu nie było że nie zdziwiłabym się gdyby nikt już tego czegoś nie czytał...
W każdym razie... dziękuję Wam za wszystko co dla mnie zrobiliście i że byliście ze mną przez ten cały czas ;*
Mam nadzieję, że może jakimś cudem będziecie zainteresowani tym co stanie się dalej i będziecie komentować dalsze rdz, bo nie zostało ich już wiele do końca :)
To jak szybko pojawi się kolejny rdz zależy od was i od ilości komentarzy ;)
Także ... do następnego ;****
Wasza Sierr ;*

sobota, 7 lipca 2012

Rozdział 25


Następnego dnia rano, kiedy Nath się obudził, był w pokoju sam. Zaczął martwić się, że dziewczyna postanowiła zostawić go, by nie mieszał się w jej kłopoty. Szybko zerwał się z łóżka
i wręcz wybiegł z pomieszczenia penetrując całe mieszkanie.
Wielkie było jego zdziwienie połączone z ulgą, kiedy zastał Adrianne grającą z chłopakami w karty.
-Makao! - krzyknął uradowany Max
-No nie .. znowu ?! - westchnął Jay
-Oszust! Foch forever na 5 minut! - powiedział zdenerwowany Tom i odwrócił się plecami do reszty towarzystwa
-Hej – przerwał wymianę zdań Nath, podchodząc do dziewczyny i całując ja w policzek.
Na ten gest G uśmiechnęła się, a Siva, Max i Jay zagwizdali.
-No co? Kto nie ma szczęścia w kartach ma szczęście w miłości – wystawiła im język i odwróciła się do Nathana namiętnie go całując.
-Oj skończcie już się miziać, dokończmy kolejkę! - przerwał im loczek
-Właśnie! Chcę znowu skopać wam tyłki – wyszczerzył się Max
-Przykro mi, ale będziecie musieli dokończyć beze mnie – stłumiła ich entuzjazm dziewczyna – mam jeszcze kilka spraw do załatwienia …
-Mamy jeszcze kilka spraw do załatwienia – poprawił ja Nath – idę z tobą
-Ale …
-Żadnych ale, nie puszczę cię samej – upierał się przy swoim
Adrianne szybko wstała i wyszła z salonu do kuchni. Chłopak natychmiast ruszył za nią.
-Posłuchaj wiem, że chcesz mi pomóc, ale to i tak nic nie da – zaczęła pewnym siebie głosem – nie dam ci spieprzyć sobie życia! Za dużo ludzi już zraniłam …
-Mam to w dupie G, bez ciebie moje życie i tak nie ma sensu – odparł
-Przykro mi – powiedziała ze łzami w oczach – nie pozwolę ci popełnić tego błędu
I w tym momencie szybkim ruchem chwyciła jakiś leżący na blacie przedmiot i uderzyła nim w głowę chłopaka. Ostatnią rzeczą jaką udało się Nathanowi zobaczyć były kuchenne marmurowe płytki, a z okolic salonu doszedł do jego uszu odgłos zamykanych z trzaskiem drzwi …

-Nath? Nath? Chłopie obudź się! - klepał go po twarzy Max
-A może jemu jeszcze raz trzeba wpierdolić … może wtedy się ocknie – powiedział Tom i podszedł do stołu, aby wziąć do ręki tłuczek
-NAWET. SIĘ. NIE. WAŻ. - wycedził Nath natychmiastowo podnosząc się z podłogi, co prawie skończyło się kolejnym upadkiem
Na jego szczęście w odpowiedniej chwili chwycił go Jay.
-No no ładnie musiałeś ją czymś wnerwić – powiedział Siva – kiedy wychodziła to myślałem, że już po drzwiach
-Ty myślałeś? - złapał się za głowę Tom – Trza to zapisać! Gdzie jest mój notes ?! - i wybiegł z pomieszczenia
-Ehh … - westchnął Max – Dość mocno zebrałeś, może trzeba iść z tym do lekarza? - zwrócił się do Natha
-Nie … wszystko ze mną ok
-No skoro tak uważasz … Ale na wszelki wypadek pójdę po Georga, może będzie miał jakieś tabletki na ból głowy – powiedział Max i poszedł szukać ochroniarza

Po jakiś dziesięciu minutach w kuchni pojawili się Max i George.
-Tsa … to może ja lepiej sprawdzę czy Tom znalazł swój notes … - powiedział Łysol i poszedł szukać kumpla
W tym czasie George przyjrzał się głowie Nathana, a gdy stwierdził, że jednak jest z nią wszystko w porządku, zaoferował, że przygotuje coś do zjedzenia.
-Co się stało, ze tak zebrałeś? O ile dobrze znam G, to z byle jakiego powodu by tak nikomu nie przywaliła – zagadnął George
Nath chwilę przyglądał się chłopakowi w milczeniu. Niby taki wesoły, miły i w ogóle ale z nim coś jest nie tak, pomyślał. Choć wiedział, że głupio postępuje, postanowił poruszyć, jak się potem okazało niebezpieczny temat.
-Czy wiedziałeś, że ona jest kurierką? - zapytał, nie przestając gapić się na Georga
Chłopak zamarł bez ruchu … I błyskawicznie odwrócił się w stronę siedzącego przy stole Nathana.
-…. Czy ty z nią współpracujesz? - dokończył swoje poprzednie pytanie
To było głupie posunięcie.
George szybko pochwycił znajdujący się pod jego ręką nóż i powolnym, czujnym krokiem zaczął zbliżać się do Natha ...

...................................................................................................................................................................
Taki wakacyjny surprajs ;)
Mam nadzieję, że się wam spodoba, choć nie zdziwię się, jeśli bd inaczej ...
Ale to jedyny rdz, który pojawi się w te wakacje na tym blogu ;D
A teraz mam dwa pytanka.
Po pierwsze ... to opo zbliża się nieuchronnie do końca. Czy chcielibyście aby po jego zakończeniu powstał nowy blog?
A po drugie ... Drugi blog też jest na zawieszce, czy chcielibyście, aby na nim również pojawił się rdz?
Na odpowiedzi czekam w komentarzach ;)
Jeszcze raz życzę wam udanych, upalnych i zajebistych wakacji ;*
Wasza Sierr ;********

wtorek, 3 lipca 2012

Uwaga!

Długo zastanawiałam się nad tym co zrobić, i podjęłam decyzję, że to bd najlepsze rozwiązanie.
Zawieszam bloga .
Najprawdopodobniej rozdziałów nie bd przez okres całych wakacji...
No może kiedyś w jakiś dzień napiszę jeden ale wątpię ... 
Tak więc życzę wszystkim udanych, gorących i szalonych wakacji ;D
Mam nadzieję, że będziecie czekać na kolejny rozdział, a jeśli nie, to zrozumiem ;)
Do zobaczenia we wrześniu (albo i wcześniej lub później) 
pa pa ;************

P.S. I przepraszam jeśli zabraknie moich komentarzy pod waszymi genialnymi rozdziałami, ale wiedzcie że zawsze je czytam ;) I dalej żałuje że nie mam takiego talentu jak wy ;)

niedziela, 24 czerwca 2012

Rozdział 24


Całowali się coraz namiętniej i powoli zbliżali się się w stronę łóżka.
Po chwili jednak dziewczyna oderwała się od chłopaka.
-Słyszysz to? - zapytała
Nath nasłuchiwał chwilę i wydawało mu się, ze słyszy dochodzące z ulicy czyjeś krzyki …
Wrzaski chłopaków.
Oboje podeszli do okna i wyjrzeli na zewnątrz.
Im oczom ukazali się Jay i Siva, którzy tańczyli ze sobą walca, uciekającego z kurą przed chińczykiem Toma oraz przylepionego do latarni Max'a, który darł się:
-Żetę mła kochana, żetę!
Adrianne westchnęła głęboko i powolnym krokiem ruszyła w stronę drzwi. Nath podążył za nią i gdy miała wyjść z mieszkania zagrodził jej drogę.
-Nath, naprawę nie musisz mnie teraz pilnować na każdym kroku – uśmiechnęła się – obiecuję, że gdy zaciągniemy do domu tych patałachów to wszystko ci wytłumaczę, ok?
Chłopak spojrzał w jej oczy i choć pamiętał o wszystkich kłamstwach, które mu i nie tylko jemu wciskała, zszedł jej z drogi i również zszedł na dół.
Po rozdzieleniu Sivy i Jay'a, Nath musiał udać się w pogoń za Tomem i chińczykiem, a G starała się
odciągnąć Max'a od latarni.
-Kurwa! Gdyby miał włosy to przynajmniej byłoby za co go ciągnąć! - wnerwiała się Adrianne
Tymczasem Nathanowi udało się złapać Parrota, który za żadne skarby nie chciał wypuścić z rąk kury.
-To jest morderca! On chciał Marzenę przerobić na jakiś rosół! - wrzeszczał wytykając palcem skośnookiego
Po długich namowach Natha ( bo chińczyki poligloci, angielki umieją xp) sprzedawca odpuścił i zostawił ptaka w spokoju … znaczy spokojem to nazwać lekkie przegięcie … w objęciach Toma.
Potem Nath pomógł Adrianne oderwać Max'a od latarni. Męczyli się z nim jakieś 15 min, ale wreszcie im się udało. Jakim sposobem ? Wolicie nie wiedzieć xP
Następnie przytaskali ich do mieszkania i każdy z chłopaków poszedł grzecznie do swojego łóżeczka.
I wtedy G spojrzała z powagą na Natha, zebrała się na odwagę i zaprowadziła chłopaka do swojego pokoju. Wiedziała, że czeka ją trudna rozmowa, ale nie mogła już więcej kłamać,nie potrafiłaby go dłużej zwodzić.
-Ok, to ja może opowiem ci wszystko jeszcze raz, moją historie … prawdziwą historie …
Urodziłam się w Polsce, jak już mówiłam w Krakowie, jako Adrianna Wilk, moja matka zostawiła mnie po porodzie i pozostał mi tylko ojciec. Zajmował się mną do momentu gdy miałam 4 latka. Jak już kiedyś wam wspominałam nie prowadził czystych interesów i został zamordowany przez swoich współpracowników. Zaopiekował się mną wuj, który teraz też ma mnie gdzieś. Gdy miałam 11 lat, dotarły do mnie wieści, że matka chce się ze mną spotkać. Mimo tego iż nie byłam przekonana czy chce ją spotkać, postanowiłam się z nią zobaczyć, podczas naszej krótkiej i nieprzyjemnej rozmowy, dowiedziałam się, że mam młodszego brata oraz że mieszka on w Anglii.
Rok później odważyłam się poprosić wujka by mnie tam zawiózł. Miał w tym kraju wiele kontaktów, dlatego szybko odnalazłam Ricka, okazało się, że wpadł tak samo jak nasz ojciec, został członkiem ( skojarzenia ^^) tamtejszej mafii, nie miałam pojęcia jak, ale wiedziałam, że muszę pomóc mu się z tego wyplątać … Na moim miejscu zrobiłbyś to samo, on jest tak naprawdę wszystkim co mam. Przez następne lata pomagałam mu jak tylko umiałam, w szczególności jeśli chodziło o kasę, ale to było za mało. W końcu przy jednym z zadań wpadł … A żeby go ratować zostałam jedną z nich. Tak wiem, to głupie, ale co miałam zrobić? Na szczęście udało mi się go uratować. Ale jak raz wdepnąłeś w to gówno, to nie dasz rady wyplatać się z niego tak łatwo. Ale nie jestem w tej społeczności zbytnio popularna, jestem tylko kurierem i nie mam zbyt poważnych zadań – w tym momencie przerwała i popatrzyła Nathanowi głęboko w oczy – A co tyczy się ostatniej nocy, jeden z moich kumpli spieprzył swoja robotę i musiałam ratować sytuację. W innym wypadku nigdy bym czegoś takiego nie zrobiła … ja nie potrafiłabym cie skrzywdzić, ja …
Chłopak nie pozwolił jej dokończyć, stanowczym ruchem przyciągnął ją do siebie i pocałował.
-Nie musisz się już więcej tłumaczyć, przykro mi, że musiałaś przez to wszystko przejść – powiedział gładząc jej delikatny policzek.
-Nie Nath, to ja powinnam cie za to wszystko przeprosić, teraz przeze mnie jesteś w niebezpieczeństwie, oni się dowiedzą dlaczego nie dobiłam tamtego faceta, znajdą cię! Musisz uciekać!
-Nigdzie się nie wybieram … nie bez ciebie – odparł z determinacja w głosie
-Ale zrozum! Nie możesz tu zostać, to zbyt ryzykowne – wydusiła, a po jej policzku spłynęła samotna łza
-Nie odejdę stąd bez ciebie, zbyt wiele dla mnie znaczysz bym miał cię zostawić. Pomogę ci.
-Nic nie rozumiesz – westchnęła – mnie się już nie da pomóc, a jedyna osobą, która może wyjść z tego cało jesteś ty!
-Nie wyjadę stąd! Jestem pewny, że to jakoś da się ułożyć, musi być jakiś sposób! - upierał się przy swoim
-Tu nic już nie da się zrobić, a jeśli spróbujesz to tak jakbyś przewrócił kostkę domina. Ciągnie ot za sobą konsekwencje,których potem nie da się odwrócić – powiedziała, wyrwała się z jego objęć i wyszła z pokoju zostawiając go ze wszystkimi przemyśleniami samego ...

.............................................................................................
To chyba ostatni rozdział w tym roku szkolnym ;)
Wiem że nie jest za fajny no ale cóż :/
Ale widzę, ze i tak coraz mniej osób czyta to opowiadanie.
Nie dziwie im się ;D
Obawiam się , że na czas wakacji bd musiała zawiesić bloga ... ale to się jeszcze zobaczy
!0 komentarzy = Rozdział ;)
Miłego czytania i zachęcam do komentowania ;****

sobota, 16 czerwca 2012

Rozdział 23


-No bo wiesz … skoro ty nie chcesz iść – jąkał się Tom – to może sami poszlibyśmy na miasto … pozwiedzać
Dziewczyna z zaskoczenia szeroko otworzyła usta i tępym wzrokiem patrzyła na stojącą przed nią czwórkę dżentelmenów. Nie mogła uwierzyć, że coś takiego jej zaproponowali. Przecież dobrze wiedzieli, że ostatnią rzeczą na jaką by się zgodziła, byłoby puszczenie ich gdziekolwiek samych. Wiedziała dobrze, że jeśli wypuści chłopaków z domu to sprawi to same kłopoty.
W chwili, kiedy miała im udzielić odpowiedzi, do pokoju wszedł Nathan.
Od razu odwróciła swój wzrok w jego kierunku. W jego niebiesko-zielonych oczach zobaczyła błysk strachu, a jednocześnie zaciekawienia. I w tym momencie co zdziwiło ja samą odparła:
-A właściwie czemu nie … - uśmiechnęła się - nie będę was cały czas trzymać w domu, tylko uważajcie na siebie
Tym razem to chłopaki zostali zszokowani. Stali tak jak wryci i nie mogli wydusić ani słowa.
-I co się tak gapicie jakbyście mordercę zobaczyli? - zapytała po czym nagle urwała, nerwowo przełykając ślinę – No idźcie już zanim się rozmyślę
Nie zastanawiając się ani chwili dłużej ruszyli z miejsca, a Adrianne i Nath usłyszeli już tylko odgłos zamykanych z hukiem drzwi.
-A ty nie idziesz? - zapytała
-Nie, jakoś nie mam ochoty uganiać się z tymi pacanami – odparł i już chciał zagadać dziewczynę, o tym czego się o niej dowiedział, jednak ona bez słowa wyminęła go w drzwiach i udała się do łazienki … tak jakby kuśtykając.
Nath nie mógł zdobyć się na odwagę, by w końcu dowiedzieć się całej prawdy. Stał przez chwilę w drzwiach i nagle zdecydowanym ruchem udał się do pomieszczenia, w którym znajdowała się G.
Mocno pchnął drzwi i wszedł do środka.
Zastał tam dziewczynę nerwowo myjącą coś w wannie, a wokół niej porozrzucane brudne rzeczy, które wcześniej leżały w koszu. Przestraszona Adrianne szybko ukryła trzymany w rękach przedmiot, odwracając się przodem do chłopaka.
-A tu co tornado przeszło? - wydusił unosząc przy tym jedną brew
-Noo tak jakby – odparła tamta przygryzając przy tym wargę
„Jest strasznie zdenerwowana” - pomyślał Nath
-Szukałaś może czegoś? - zapytał podchodząc do dziewczyny coraz bliżej
-Yyyy … tak właściwie to tak – sztucznie się uśmiechnęła – bo widzisz tak niezdara ze mnie, że razem z ubraniami przez przypadek wrzuciłam tam moją ulubioną bransoletkę
-I znalazłaś ją?
-Tak, właśnie … gdzieś tu była … o tam leży – schyliła się z grymasem bólu na twarzy i podniosła leżący na ziemi przedmiot – To ja już może
-Co masz za plecami? - przerwał jej niemal natychmiast Nath
-To nic takiego, po prostu jak szłam przez park i zahaczyłam o coś, jakiś krzak albo inna pierdołę i trochę rozdarłam sobie spodnie – powiedziała i skierowała się w stronę drzwi
Jednak kiedy mijała chłopaka, ten brutalnie chwycił ja za ramię i przyciągną do siebie.
-Dobra jesteś, umiesz kłamać człowiekowi prosto w oczy, ale ja nie jestem aż takim idiotą, by ci uwierzyć – wycedził i wyrwał jej z rąk podarte jeansy
„No dobra, właściwie to mógłbym uwierzyć w jej historyjkę, ale czy krzewy mogą podrzeć jeansy? I zrobić w nich dziurę wielkości pięści?” - pomyślał. Był pewien, że nie. Zniżył wzrok i spojrzał na nogę dziewczyny. Stała przed nim niepewnie, utrzymując ciężar ciała na jednej kończynie.
-Stało ci się coś? - zapytał wskazując na udo
-Nieee – zaprzeczyła
Ale Nath nie mógł się powstrzymać i dotknął ją w miejscu, gdzie znajdowała się ledwo widoczna plama. Ledwo co koniuszki jego palców zetknęły się ze skórą G, a ona syknęła z bólu, a plama na jej nodze powiększyła się. W tym momencie, Adrianne gwałtownie wyrwała rękę z uścisku chłopaka i pokuśtykała do swojego pokoju. On natychmiast ruszył za nią.
Zastał ją opartą o ścianę i zwróconą w kierunku wyjścia na balkon.
Kiedy usłyszała, że się zbliża gwałtownie odwróciła się w jego kierunku z kamienną twarzą.
-Czego jeszcze ode mnie chcesz ?! - krzyknęła
-Chcę wiedzieć prawdę!
-Jaką znowu prawdę, o co ci chodzi ?!
-Ty już dobrze wiesz o co mi chodzi! Hmm ciekaw jestem jakie to interesy załatwiałaś wczoraj w nocy … Może poszłaś z psiapsiółkami na herbatkę do jakiejś przytulnej kawiarenki i omawiałyście jakie babeczki upiec na dzień seniora, albo byłaś u kogoś po notatki na uczelnie? Ale nie, zaraz przecież ty nawet nie studiujesz …
Na te słowa Adrianne szeroko otworzyła oczy i wpatrywała się zaskoczona w chłopaka.
-Skąd wiem?! Coś tknęło mnie, żeby sprawdzić. A tak poza tym to może wcale nie nazywasz się Adrianne Devil?! No dalej, pochwal się! Czy to też było oszustwem?!
-Ty nic nie rozumiesz … - syknęła
-No tak, pewnie najlepiej to tak wszystko wytłumaczyć. No przecież oczywiście, że ja nic nie rozumiem. Uwierz chciałbym to zrozumieć … dlaczego to robisz?
-Nie twój zasrany interes!
-Jesteś tego pewna?! A może mam ci przypomnieć co wydarzyło się wczoraj w nocy?! To, że ktoś próbował mnie zabić ?! A wiesz co w tym wszystkim jest najlepsze ? Że to byłaś ty.
Na początku nie chciałem uwierzyć we wszystkie moje spekulacje na ten temat. Ale to wszystko było zbyt wyraźne, te wszystkie ślady układały się całość – zaśmiał się ponuro – Jak mogłem być tak głupi i od razu nie zauważyć, że coś tu jest nie tak ?! … Teraz przynajmniej mam co do wszystkiego pewność … Wcale nie szukałaś tej pieprzonej bransoletki, prawda? Szukałaś tego – powiedział, po czym wyjął z tylnej kieszeni spodni pistolet i rzucił go pod jej nogi.
-Nath ja …
-Nawet nie próbuj mi wmawiać, że tak nie było! - krzyknął wściekły
Dziewczyna spojrzała w jego oczy. Nie zauważyła nic poza determinacją i wiedziała, że tym razem nie odpuści. Chłopak szybkim krokiem podszedł do niej, chwycił ją za nadgarstki i zmusił aby spojrzała mu w oczy.
-No tak … faktycznie musiałem być ślepy, przecież tych oczu nie można nijak pomylić – powiedział nie odrywając wzroku od czarnych oczu G.
Adrianne próbowała wyrwać się z jego żelaznego uścisku, jednak nic nie mogła zrobić.
-Ja chcę ci tylko pomóc, proszę nie odpychaj każdej osoby, która chce lepiej cię poznać, może inni odpuszczali, jednak ja nie mam najmniejszego zamiaru. Zbyt bardzo mi na tobie zależy …
-Nathan to nie jest najlepszy pomysł, nie chcę aby stała ci się krzywda! - wydusiła, a po jej policzku spłynęła samotna łza, którą chłopak otarł wierzchem swojej dłoni.
-Obiecuję, zrobię wszystko by ci pomóc …. ja … kocham cię G, czy masz tak na imię, czy nie i nic tego nie zmieni
Po tych słowach Adrianne przybliżyła się do niego jeszcze bardziej i stanęła na palcach tak, że ich usta dzieliły milimetry.
-Nie mam pojęcia jakim cudem, ale mimo tego, że próbowałam cię zabić, ty nie boisz się, a nawet proponujesz mi pomoc … jesteś naprawdę niesamowity – wyszeptała odgarniając grzywkę z jego czoła – też cię kocham
W tym momencie musnęła delikatnie jego usta swoimi, a chłopak poczuł jakby o jego wargi otarło się skrzydło motyla. Przyciągną ją do siebie jeszcze bliżej i pocałował bardziej stanowczo, acz równie delikatnie. Oparli się o ścianę, Adrianne zarzuciła swoje ramiona na kark Nathana, a on włożył ręce pod jej bluzkę i zaczął krążyć swoimi dłońmi po jej plecach ….

................................................................................................
A więc jest następny rozdział .... Obiecałam sobie, że już sama nie będę komentować, dlatego oddaje go w wasze ręce ;)
Chciałam podziękować wam za ponad 5900 wyświetleń i za to, że jesteście ze mną przez tak długi czas :*
Rozdział dedykuję Wariatce ;* , bez której ciągłego nękania i zaganiania mnie do roboty pewnie przez długi czas by go nie było ;D
Następny dodam pewnie za tydzień, no chyba, że czas i wena pozwoli to wcześniej ;)
Życzę miłego czytania i zachęcam do komentowania ;*****

czwartek, 7 czerwca 2012

Rozdział 22


Po nieprzespanej nocy, Nathan nie miał najmniejszej ochoty uczestniczyć w porannej konwersacji chłopaków na temat planów na dzisiejszy dzień.
-Ej młody, co ci się stało? - zapytał z niepokojem w głosie Max
Nie uzyskał odpowiedzi …
-Heloooł! Hjuston tu Ziemia, marsjanie atakują ODBIÓR! - wydarł się Tom
I znowu nic.
-Ejj chłopaki a może on jest robotem i doszło do jakiegoś spięcia! - wpadł na pomysł Jay
-Taaa prędzej ty Miss Kambodży – zakpił z niego Siva
W końcu Max nie wytrzymał i z całej siły uderzył pięścią w stół.
Nathan podskoczył jak oparzony i spojrzał zdezorientowany na kumpla, unosząc przy tym jedną brew.
-No co? Mrówki – odpowiedział chłopak i przyglądnął mu się uważnie.
-I po co się tak gapisz ? Hmm ? - wysyczał Nath
-Od wczoraj, kiedy wróciłeś wieczorem dziwnie się zachowujesz … co się wtedy stało ? - zapytał podejrzliwie Max
-Nie nic się nie stało – wydukał Nath, a na wspomnienie o poprzednim wieczorze, powróciły do niego wszystkie obrazy, o których tak bardzo pragnął zapomnieć.
-Tsa … jasne – westchnął Siva
-Wiecie może, gdzie jest G ? - nagle zmienił temat
-Mówiła, że musi coś załatwić i że wróci koło południa
Nath tylko pokiwał w zamyśleniu głową i wyszedł z kuchni kierując się do salonu. Zaraz potem dołączyła do niego Shadow.
W tym samym czasie chłopaki postanowili pobawić się w chowanego.
Jako pierwszy miał szukać Tom.
-1,2,3,4,5 … yyy – odliczał
-6 – podpowiedział mu Nathan
-No jasne, przecież że wiem … 6,7,8, 8 … SZUKAM! -wydarł się Tom
Po 10 minutach bezsensownego łażenia po mieszkaniu Parrot poprosił Miśka o pomoc.
Tamten niechętnie zgodził się i zaczęli szukać reszty zespołu.
Jako pierwszego udało im się odszukać Max'a, który na swoją kryjówkę wybrał piekarnik.
Potem przez 20 minut latali po chałupie aby odnaleźć Sivę.
-Przecież my nigdy go nie znajdziemy no … gdzie go wcięło ?! - zastanawiał się Tom
-SIVAAAA gdzie jesteś ???? - ryknął po chwili Nath
W jednym z pokoi usłyszeli ciche stęknięcie i stłumiony głos „tu-u”
Szybkim krokiem ruszyli w tamtym kierunku. Jednak gdy weszli do pomieszczenia … nikogo tam nie było.
-A on co ?! Czapkę niewidkę sobie załatwił ?! - zdenerwował się Max
-Nie, tu jestem! - usłyszeli głos, który dochodził spod jednego z łóżek
Tom podszedł ostrożnie i pochylił się nad przedmiotem.
-Siva?
-Nie! Sierotka Marysia! A teraz jak już się sobie przedstawiliśmy to wydostańcie mnie stąd!
Jak się okazało mulat, podczas próby znalezienia kryjówki został 'pożarty' przez łóżko, które się zacięło i uwięziło go w środku. O więcej szczegółów chłopaki woleli nie pytać.
Jako ostatniego znaleziono Jay'a ukrywającego się w koszu z brudnymi rzeczami.
Kiedy siedzieli w salonie i oglądali jakiś film, loczek nerwowo zaczął przeglądać wszystkie swoje kieszenie.
-No pięknie – westchnął – zgubiłem tą czaderską figurkę, którą dał mi kiedyś George
-A może wypadła ci jak się chowałeś ? - zaproponował Max
-Tyyy możliwe – uśmiechnął się i poszedł do łazienki, a za nim cała zgraja
Jay przekopał cały kosz i w końcu znalazł swoja zgubę. Ale pod stertą ubrań nie znajdowało się jedynie to …
-Ej popatrzcie, co to? - zapytał Tom, ujrzawszy pomiędzy ciuchami jakiś czarny przedmiot.
Niepewnie podniósł go i przyjrzał się mu dokładnie.
-Haha ale jaja to pistolet! - podniecił się Siva
-Eeee pewnie na wodę – powiedział Max, po czym wziął broń i nacisnął spust.
Odgłos wystrzału ogłuszył cały zespół. Na szczęście pocisk nie trafił żadnego z chłopaków, tylko rozbił w drobny mak wiszące na jednaj ze ścian lustro. I znów to samo …
Nathan zobaczył przed oczami ciemną ulicę, kolejny już raz przypomniał mu się widok ciemnych oczu mordercy … dałby dobie rękę uciąć, że w tym momencie usłyszał wystrzał z tego samego pistoletu.
Trochę dłużej od pozostałych odzyskiwał całkowitą świadomość. Kiedy już nie huczało mu w głowie, usłyszał, jak chłopaki kontynuowali ożywiona rozmowę.
-Max ty idioto! Zobacz cóż żeś najlepszego narobił! - darł się na cały głos Tom – Przez ciebie będziemy teraz mieli 7 lat nieszczęścia!
„Taa jakby to teraz było najważniejsze” - pomyślał Nath.
Chłopcy jednak zbytnio nie przejęli się tym, skąd w mieszkaniu dziewczyny wziął się pistolet. Zostawiając cały bałagan wyszli z łazienki i zajęli się szukaniem dla siebie zajęć.
Tym czasem najmłodszy z Wantedów ostrożnie zawinął broń w szmatkę, po czym włożył ją do kieszeni. Czuł, że coś tu jest nie tak. Najpierw kłamstwa Adrianne, potem ta nieszczęsna noc, a teraz ten pistolet …Wszystko to zaczynało układać się w jedną całość. Tyle, że chłopak nie dopuszczał do siebie najgorszego, a jednocześnie najbardziej prawdopodobnego rozwiązania tej zagadki.
Jakąś godzinę później, do domu wróciła G.
W tym czasie, zespół przygotował już kilka planów na spędzenie reszty dnia.
-O nie, nigdzie się dziś nie wybieramy panowie – stanowczo zaprzeczyła dziewczyna
-No ale G prrroszzzz no pojedźmy gdzieś na przykład … - zaczął Jay, lecz od razu mu przerwano
-Jay nie jedziemy do żadnego Wawelu, bazyliki Św. Piotra, a już tym bardziej zobaczyć piramidy! - ostrzegła go Adrianne, a loczek podarł połowę swoich kartek z propozycjami, czemu zawtórował piękny face palm w wykonaniu Sivy.
-Zróbmy sobie kilka dni przerwy, co? - zaproponowała – odpocznijcie, bo ja się dziś nigdzie nie wybieram – dodała, wygodniej rozsiadając się w fotelu.
-No dobrze, ale mamy dla ciebie jeszcze jedną propozycję ... – wtrącił Tom

piątek, 1 czerwca 2012

Rozdział 21


Całe życie przeleciało chłopakowi przed oczami.
Rodzinny dom, casting do zespołu, pole golfowe, pierwszy koncert …
„Ej tej dziewczyny nie pamiętam” - pomyślał wspominając jedną z imprez.
Kiedy już otrząsną się z szoku, spojrzał w stronę leżącego pod nogami bandyty mężczyzny.
Nie mógł uwierzyć w to, że jemu też przeznaczony jest taki los …
Zawsze miał tyle planów, marzeń, a teraz w jednej chwili może nastąpić koniec wszystkiego.
Przestępca zaczął naciskać spust pistoletu … i wtedy do akcji wkroczyła Shadow.
Rzuciła się na napastnika, wbijając kły w jego udo, z którego wypłynęła stróżka krwi. Tamten jęknął z bólu i upadając oddał dwa niecelne strzały, które przeleciały tuz obok głowy Nathana. Chłopak upadł na kolana ogłuszony przez wystrzały. Po chwili, kiedy odzyskał świadomość odciągnął psa od jego ofiary i pędem ruszył przed siebie byleby znaleźć się jak najdalej od miejsca zdarzenia.
Trafił do parku i usiadł na ławce aby odpocząć.
Po dwóch godzinach bezsensownego siedzenia i rozmyślania o wszystkim co się stało i mogło się stać postanowił razem z psem wrócić do domu.

Kiedy przekroczył próg mieszkania, zastał salonie Toma i Jay'a oglądających telenowelę … tak tą samą, która oglądali wcześniej … tak ten sam odcinek …
-Nie Rachelo! Nie możesz wybaczyć Zbigniewowi, on zdradza cię z Mirandą, a przecież ona jest od niego starsza o 30 lat! - rozpaczał Tom
-No styl Harrego normalnie – odpowiedział bez zainteresowania Siva, który wszedł w tej chwili do pokoju.
-No właśnie! Jak tak można no … Przecież Caroline jest dużo ładniejsza! Ona ma mniej tu, a więcej tam gdzie trzeba – lamentował dalej Parrot
-Oh zamknij już ten ryj – westchnął Jay, wpychając Tomowi do gęby garść popcornu, co uniemożliwiło chłopakowi dalsze komentowanie.
Nathan nie zwracał na nich większej uwagi, gdyż jedynym co go teraz interesowało była rozmowa z Adrianne. Zostawił psa z matołami, a sam udał się w kierunku sypialni dziewczyny.
Przechodząc przez kuchnie, zauważył Max'a, który zawzięcie coś czytał.
-Widziałeś może G ? - zapytał
-Tak jest chyba w swoim pokoju – odparł nie odrywając wzroku od książki
-Aa jeśli można wiedzieć, to cóż za ciekawa lektura cię tak wciągnęła ?
Dumny z siebie Max, pokazał mu okładkę.
-Yyyy kamasutra, serio?
-A czego się spodziewałeś? 'Ogniem i mieczem'? A może 'Jak najlepiej odżywiać się podczas ciąży' ?
-No nie ale … - odparł Nath zakłopotany
-Uwierz młodzieńcze, w moim wieku też jeszcze można się doedukowywać – powiedział poprawiając swój tyłek na krześle
-Chyba dokształcać – poprawił go
-Ja tam wiem lepiej co robię, a teraz idź już sobie lepiej zakochańcu – odpowiedział, ponownie zatapiając się w lekturze.
Kręcąc z niedowierzaniem głową, wyszedł z kuchni i skierował się do pokoju G.
Powoli otworzył drzwi i zajrzał do środka.
Zauważył tam śpiącą na swoim łóżku dziewczynę i leżącego pod jej nogami Verra.
Postanowił już jej nie budzić i przełożyć tę rozmowę na jutro.
Poszedł do łazienki i szybko wszedł pod prysznic, chciał poczuć, jak zmywają z niego wszystkie problemy oraz zdarzenia dzisiejszego dnia, lecz nie poczuł ulgi.
Długo nie mógł zasnąć, a gdy tak przekręcał się z boku na bok wszystkie wspomnienia powracały z podwójną siłą. Kiedy już udało mu się zasnąć wcale nie było lepiej.

Nagle znalazł się w ciemnej uliczce, była noc, już dawno po północy … i wtedy usłyszał trzask, ktoś się zbliżał. Rzucił się do ucieczki, jednak niegdyś prosta droga zamieniła się w nieprzenikniony labirynt. Coraz bliżej siebie słyszał głosy … Wtem wszystkie mury, którymi był otoczony zaczęły się walić, a on nie mógł się ruszyć. W swojej głowie słyszał tylko odgłosy wystrzałów, a przed oczami widniała tylko krew. Stał w martwym punkcie i wszystko zaczynało się od niego oddalać. Wtedy usłyszał tan sam głos …
„Nie powinieneś był tego widzieć”, te słowa rozbrzmiewały echem w jego głowie. Ta myśl, że to ktoś bliski jego sercu, nie dawała mu spokoju. Potem zobaczył przed swoją twarzą lufę pistoletu wymierzoną w jego głowę. Wszędzie pełno krwi … głuchy odgłos wystrzału, histeryczny śmiech … i wyłaniająca się z ciemności twarz mordercy.

W tym momencie gwałtownie zerwał się z łóżka i ciężko dysząc otarł spocone czoło.
Nerwowo rozglądną się po pokoju i odetchną z ulgą.
-To był tylko sen, zwyczajny sen – wmawiał sobie, aby się uspokoić
Wtedy poczuł na swoim ramieniu zimny dotyk czyjejś dłoni i podskoczył zaskoczony.
-Wszystko w porządku Nath ? - usłyszał za swoimi plecami
-Tak, wszystko ok – uśmiechnął się i odwrócił głowę, aby spojrzeć na stojącą za nim dziewczynę
Ona popatrzyła na niego nie pewnie, lecz chwilę potem ruszyła w stronę własnego łóżka.
-Dobranoc – powiedziała przykrywając się kołdrą
-Dobranoc – odparł chłopak, po czym przewrócił się na drugi bok.
Wiedział, że tej nocy już nie zaśnie …

......................................................................................................................................................................
Ło ja cię ....
Miało być fajnie i wgl, a wyszło jak zwykle -,-
No ale sami chcieliście ;)
Jeśli szczęście dopisze, to w weekend dodam jeszcze jeden rozdział 
Mam nadzieję, że się wam podoba, a na jakiekolwiek zastrzeżenia  piszcie w komentarzach ;)
A dedyk dla:
Szantażystów, czyli willow ;* , love ;* i wariatki ;* 
Zachęcam do komentowania ;D

sobota, 19 maja 2012

Nowe opowiadanie

Głosowaliście, więc macie ;)
Poprzez zbyt częste molestowanie mnie przez dziewczyny, uległam i założyłam nowego bloga.
Oto link : http://love-is-all-i-have.blogspot.com
Pojawił się już pierwszy rozdział
Mam nadzieje, ze się wam spodoba.
Czekam na wasze opinie ;****

poniedziałek, 14 maja 2012

Ankieta

A więc ujmę to tak ...
Mam pewien pomysł na nowe opo i chciałabym się dowiedzieć co byście powiedziały na to, gdybym założyła nowego bloga ?
Oczywiście tego opowiadania nie zaniedbam, a być może dzięki temu ze będę miała dwa blogi pojawi się w moim zacnym umyśle większa liczba grejt ajdijas ;P
Czekam do soboty na wasze opinie w komentarzach bądź głosy w ankiecie ;)

sobota, 12 maja 2012

Rozdział 20


Kiedy dotarli na miejsce, bez żadnych przeszkód weszli do środka muzeum.
Max, Tom i Jay od razu gdzieś zniknęli, a Siva stanął w przejściu i rozglądnął się.
-I co o tym sądzisz? Ładnie, prawda? - powiedziała do niego Adrianne
-Ładnie – potwierdził – skromnie, ale czysto – dodał, po czym ruszył zwiedzać dalsze wystawy.
I takim sposobem Nath i G zostali sami.
Żadne z nich nie chciało spojrzeć w kierunku drugiego.
W momencie, gdy chcieli ruszyć z zajmowanych przez siebie miejsc, przez przypadek (albo i nie przez przypadek xp) wpadli na siebie.
-Ja … - zaczął Nath, jednak znów im przerwano.
Między nich wpadło dwóch funkcjonariuszy policji, którzy nerwowo zaczęli rozglądać się po korytarzu. Po chwili spokoju pobiegli dalej, skręcając w jedno z przejść.
Nathan i Adrianne już wiedzieli, że coś się święci, miomo to chłopak chciał najpierw porozmawiać z dziewczyną. Ona jednak nie dała mu dojść do słowa i udała się śladem policjantów.
Zrezygnowany chłopak ruszył za nią.
-Nawet nie dasz mi nic powiedzieć? - spróbował nawiązać rozmowę
-Nie mamy o czym rozmawiać Nath – odparła G
Chłopak wyprzedził ją i stanął przed nią tak, by się zatrzymała.
-Zrozum, że ja tylko chcę ci pomóc
-Nathan, ty mnie w ogóle nie znasz – wysyczała przez zaciśnięte zęby
-To daj mi się poznać – nalegał
Ona jedynie popatrzyła na niego spode łba i wyminęła go.
Nath westchnął głęboko i ruszył za nią.
-Co studiujesz? - zapytał
-Stosunki międzynarodowe – odpowiedziała po chwili namysłu
-A na jakim uniwersytecie? - dalej kontynuował swój wywiad
-To Uniwiersytet Dauphine, a po co ci to wiedzieć?
-Aaa … tak jakoś – uśmiechnął się – od czegoś muszę zacząć, chce wiedzieć o tobie ile tylko się da
Dziewczyna odchrząknęła nerwowo i nie odezwała do niego już do końca drogi.
Po kilku minutach marszu, usłyszeli szepty i ciche kroki.
Gdy dotarli na miejsce, okazało się, że znajdują się przed jednym z najbardziej znanych obrazów Leonarda da Vinci – Mona Lisą. Jednak było tu dziwnie cicho … a to oznaczało tylko jedno, kolejne kłopoty.
Po chwili usłyszeli muzyczkę z filmu „Mission Imposible”, a zza rogu wyłoniło się trzech wystrojonych w obcisłe legginsy facetów. Może nie byłby to aż tak dziwny widok, gdyby nie to, że jeden z nich miał te 'niby rajstopy' koloru różowego …
Zbliżając się do ściany, na której widniał obraz, naśladowali ruchy wykonywane przez ninja. Potem zaczęli tańczyć dubstep … znaczy próbowali to robić (tak, wyobraźcie sobie dubstep do muzyczki z Mission Imposible ;P).
Całą tę żenadę, przerwał Siva, który wpatrując się zawzięcie w mapę muzeum staranował postawiony obok ściany magnetofon.
-Ejj !!! Uważałbyś trochę gdzie stawiasz te swoje Yeti !!! - wydarł się spod maski Zorra Tom
-Jakie Yeti, trochę szacunku do moich stóp one też mają uczucia – oburzył się mulat
-A tako apropo czucia – wtrącił Max – Jay, czy mógłbyś z łaski swojej zapoznać się z instrukcją pewnego przedmiotu zwanego mydłem ?!
-A co ci się we mnie nie podoba ? - zapytał loczek kładąc ręce na swoje biodra
-No bo wiesz, kiedy kupowaliśmy te legginsy to albo miały one kolor brązowy, albo Tom ma IQ większe niż 20 !!! - ryknął Max
-Kolor czarny, czy kolor brązowy … oj kolor to kolor – usprawiedliwiał się
-Tak ale … - zaczął Siva
-STOOOP !!! - wydarli się równocześnie Nathan i Adrianne
Cała czwórka popatrzyła się na nich wzrokiem dzieci przyłapanych przez rodziców na wyjadaniu nutelli chochelką.
-Wow, jaka zgodność – wycedził Tom
-Pasujecie co siebie – dodał Jay
-Tom, Jay mordy w kubeł, bo jak Boga kocham nie dane wam już będzie oglądnąć ani jednego odcinka Gumisiów! – wrzasnęła G
-Niee !!! - jęczał Parrot – Zlituj się nade mną o łaskawości ty moja, jestem zbyt młody bym został aż tak srogo ukarany!
-Ok, tym razem ci jeszcze odpuszczę, ale następnym razem nawet sam Duch Święty ci nie pomoże
Tom uśmiechnął się do niej i odszedł 5 metrów, aby być poza zasięgiem lewego sierpowego dziewczyny.
-Ale ładna by z was była para – dodał, po czym rzucił się do chaotycznej ucieczki.
Wściekła Adrianne od razu ruszyła za im w pościg. Po ok. półgodzinnej lataninie udało jej się go złapać podczas gdy starał się wgramoilić do rycerskiej zbroi.
-To gdzie teraz jedziemy? - zapytał Nath, kiedy wróciła z polowania ze swoją zdobyczą.
-Ehh – spojrzała na zegarek – mamy jeszcze kilka godzin więc może Wersal ? - zaproponowała
-To super pomysł! - ryknął Siva i ruszył przed siebie znikając za jednym z zakrętów.
-SIVA wyjście jest tam – krzyknął za kumplem Max, wskazując ręką w przeciwnym kierunku
-Przecież wiem, chciałem tylko sprawdzić, czy wy wiecie – powiedział zawracając – zdaliście test, otrzymujecie ode mnie odznakę 'Orientacja w terenie'.

Po godzinnej podróży RERem dotarli na miejsce.
Tym razem bez czekania w kolejce weszli do środka.
Najpierw zwiedzili zamek, w którym na szczęście nie zrobili zbyt wielkiej wiochy … no dobra, oprócz tego że z ich winy w drobny mak rozpadł się XVIII-wieczny kryształowy żyrandol.
Po tym drobnym incydencie udali się aby zobaczyć wersalskie ogrody.
Chłopakom nie chciało się za bardzo chodzić, bo bolały ich już nogi, dlatego Adrianne zmuszona była do wynajęcia dla nich wozów(takich jak wózki golfowe), które obwiozą ich po tym terenie.
W jeden z nich zapakowali się Max, Tom i Siva ( co już wróżyło kłopoty) a w durgi Nath i Adrianne (ach cóż za ironia losu ^^) Jay natomiast był za bardzo uradowany tym, że wśród tamtejszych kwiatów znalazł sobie nowego przyjaciela, którego nazwał Barnaba (-,-) i wziął się za jego wykopywanie.
Po pierwszych 20 minutach jazdy, wóz chłopaków zniknął Nathanowi i G z oczu. W ich pojeździe natomiast atmosfera była strasznie napięta i panowała niezręczna cisza. W końcu po długich męczarniach objechali cały ogród i wrócili z powrotem do punktu, z którego wyruszyli. Chłopaków tam jednak nie było. Czekali tam na nich jakieś półtorej godziny, aż nagle usłyszeli wrzask, pisk opon i ich oczom ukazał się wóz lecący w powietrzu, który po kilku chwilach schodził już na dno najgłębszej fontanny …
-Czy wy zdajecie sobie sprawę, jak mogło się to skończyć?! - darła się na nich Adrianne
-Oj ale my tylko … - zaczął Tom
-Przecież wy mogliście utonąć! - tym razem wtrącił Nath
-Mam nadzieję, że będziecie mieli nauczkę, a teraz do domu! - rozkazała G
Cała akcja delikwentów faktycznie mogła skończyć się tragicznie. Na szczęście nic strasznego się nie stało, bo byli jedynie trochę poobijani, a Max miał zwichniętą nogę, przez co mieli małe problemy z zapakowaniem go do metra.

Kiedy już dotarli do domu, Adrianne powiedziała, że ma jeszcze kilka spraw do załatwienia i wyszła, zostawiając ich w domu samych. Max, Tom i Siva włączyli telewizor i zaczęli oglądać jakąś francuska telenowelę, a Jay bawił się klockami lego. Nath natomiast serfował po internecie.
Kiedy przeczytał już wszystkie wiadomości od fanek, coś tknęło go, aby sprawdził uniwersytet, o którym mówiła mu G. Po pięciu minutach szukania, o mało co nie dostał zawału. W tym uniwersytecie nie było nikogo o imieniu Adrianne Devil. „Może po prostu pomyliła nazwę”- pomyślał z nadzieją.
I tak przeszukał wszystkie uniwersytety znajdujące się w Paryżu. W żadnym nie było nikogo o takim imieniu i nazwisku. Oszołomiony, postanowił wybrać się na spacer z Shadow.
„Dlaczego ona nas oszukała … jaki miała powód”- zadawał sobie pytania, idąc pustymi ulicami.
W pewnym momencie słychać było stłumiony strzał. Shadow zatrzymała się, nerwowo zastrzygła uszami i nagle ruszyła z miejsca, wyrywając przy tym smycz z dłoni chłopaka. Nathan szybko zaczął biec za psem.
W końcu udało mu się złapać suczkę. Zorientował się, że węszy ona dalej i wskazuje, aby szedł w stronę następnej uliczki. Chłopak niepewnie ruszył w tamtym kierunku. Kiedy tam dotarł, ostrożnie wychylił głowę. Odebrało mu mowę. Zauważył tam leżącego w ogromnej kałuży krwi mężczyznę
i stojącą nad swą ofiarą drobną postać, w jednej ręce trzymającą kopertę, a w drugiej pistolet. Po chwili głowa napastnika uniosła się i wbiła swoje czarne jak noc oczy w Nathana.
-Nie powinieneś był tego widzieć – usłyszał delikatny głos, który wydawał mu się tak bliski, znajomy …
Po czym zobaczył zwróconą w jego kierunku lufę pistoletu ...

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
KABOOM !!!
Zaskoczone? ;P
Eee ... ja nie potrafię zaskakiwać ludzi ... wszystko takie przewidywalne ...
Dedyk dla: love ;*  ,  willow ;*  ,  magical ;*  bell ;*
Uwaga 12 komentarzy = rozdział ;)

sobota, 5 maja 2012

Rozdział 19


Pierwsze pół godziny wycieczki minęło spokojnie … jak na chłopaków oczywiście.
Oprócz małej stłuczki Sivy z listonoszem, rozwalonego kosza na śmieci, przewróconego kibla
i jednego wypadku samochodowego spowodowanego przez Toma, to nie działo się chyba nic ciekawego … Aa no tak, zapomniałam jeszcze dodać, że Jay zatrzymywał się przy każdej mijanej kwiaciarni w poszukiwaniu brata bliźniaka Flafika …
-Ok, to teraz powiedzcie mi co chcielibyście zobaczyć najpierw – powiedziała Adrianne, zatrzymując się na chodniku
-Koloseum! - podrzucił pomysł Jay
Dziewczyna popatrzyła na niego spode łba.
-Ok może ktoś ma jakiś inny pomysł, żeby było troszkę bliżej niż do Koloseum ? - zapytała
-To może … o mam ! Chodźmy zobaczyć World Trade Center ! - zaproponował … zgadnijcie kto?
Dobrze <brawa> tak, to był Jay
-O ja pierdziu … - zaczął Siva
-Jezusicku … Jay, jak można być takim idiotą ? - zapytał kumpla Max
-Ale o co chodzi ? Przecież ja nic takiego nie powiedziałem – bronił się loczek
-Jay durniu, nawet ja wiem, że WTC jest w Malezji – powiedział dumnie Tom
-Jakie WC? - zaptał zdezorientowany Jay
Adrianne pokręciła bezradnie głową.
-A więc idziemy na Wieżę Eiffla – rzuciła i ruszyła przodem taj zacnej eskapady (xP)

Po kilkunastu minutach jazdy metrem ( tym razem bez żadnych wpadek, bo Tom nauczył się rozróżniać kolor zielony) dojechali na miejsce.
Podczas stania w dość długiej kolejce chłopcom zaczęło się nudzić.
Tak więc Tom i Max postanowili 'pobawić się' w ciuciubabkę z policjantami, Siva kupił sobie sitko, po czym ruszył na podbój okolicznych fontann, natomiast Nathan poszedł na karuzelę, gdzie razem z innymi dziećmi bawił się w najlepsze dosiadając Myszkę Miki. Jay udał się na zwiedzanie tutejszego ogrodu, chyba nie muszę pisać, czego szukał …
Po godzinnej zabawie, w końcu wyjechali na 'wizytówkę' Paryża.
Podczas gdy dżentelmeny podziwiały widoki, do Adrianne zadzwonił telefon. Przeprosiła więc na chwilę chłopaków i odeszła na bok, aby spokojnie porozmawiać.Chłopcy przyglądali się z daleka tej rozmowie. Nie wyglądała ona zbyt przyjemnie. G była strasznie wściekła na swojego rozmówcę i pewnie gdyby mogła od razu poszła by do niego i udusiła gołymi rękami. W końcu po ok. 10 minutach darcia się wróciła do oszołomionej bandy.
-To co naoglądaliście się już ? - zapytała, jakby została zesłana z nieba na ten nikczemny świat z misją rozbrojenia bomby atomowej (czyli spokojnie xP)
Oni natomiast pokiwali tylko na znak zgody głowami i ruszyli w kierunku windy, która zwiozła ich na dół.
Następnym punktem ich podróży była katedra Notre Dame.
Po kolejnym staniu w kolejce w końcu weszli do wnętrza budowli.
Kiedy Adrianne przyglądała się wystrojowi katedry, reszta grupy nie traciła czasu i szukała sobie jakichś ciekawych zajęć. Po ok. 5 minutach poszukiwania zakończyły się sukcesem.
Pośród ciszy panującej w budynku, rozległ się dźwięk organ … które, jak się człowiek dokładnie wsłuchał wygrywały właśnie piosenkę Justina Bimbera – Boyfriend. Po chwili do instrumentu doszedł jeszcze wokal Toma, ale nie było to zgrane połączenie …
Na drugim planie tego zacnego jakby to chłopaki nazwali 'Szoł', Max i Siva tańczyli ze świecznikami walca angielskiego … znaczy,to chyba miał być ten taniec ;)
-Co oni wyprawiają ?! - zapytał Jay, stając obok dziewczyny
-Tak wiem, mi też za nich wstyd – westchnęła Adrianne
-Jaki wstyd?! Ja też tak chcę !!! - wydarł się chłopak, po czym ruszył w stronę reszty zespołu
Ich zabawa nie trwała jednak długo, gdyż po chwili znajdowali się na dachu katedry.
Kiedy G dobiegła na miejsce oni już zajęci byli swoimi sprawami.
Pierwszymi, których udało jej się zauważyć byli Siva i Jay, którzy postanowili zapolować na gołębie. Ich super plan polegał na tym, że Jay miał odwrócić uwagę ptaka, a Siva … a ten dureń postanowił złapać go na lasso … Jak się pewnie domyślacie, nie udawało im się to …
Potem przemierzając dalsze metry natrafiła na Toma i Max'a.
Siedzieli właśnie na poręczy, a ich nogi wisiały w powietrzu i tak oglądali widoki … Hahaha
A tak na serio zajęci byli upiększaniem tamtejszych maszkarad. (czyli posągów przedstawiających … to są jakieś kamienne gargulce ;P) A w obecnej chwili nakładali im na usta błyszczyki.
-Co wy wyprawiacie? - zapytała ich Adrianne
-A no wiesz, trzeba im jakoś umilić czas … cały dzień tak na słońcu … mają strasznie wyschniętą skórę – odparł Tom
-Oj tak, na pewno się ucieszą, że robisz z nich jeszcze większych brzydali - skwitowała dziewczyna i zwróciła się w stronę Max'a. Ten natomiast ukończył już swoje dzieło.
-Patrz jak teraz wyglądają – powiedział do G
-No jak ?
-Teraz wyglądają SEXY – odpowiedział dumnie
Adrianne po raz drugi tego dnia pokręciła bezradnie głową i poszła dalej.
Przy jednej ze ścian zauważyła Nathana, który wpatrywał się w znajdującą się przed nim przestrzeń. Kiedy usłyszał kroki, odwrócił się w stronę nadchodzącej dziewczyny i przyglądną się jej uważnie.
-Kto do ciebie dzwonił? - zapytał przerywając ciszę
G zastanowiła się chwilę, po czym odparła :
-Dzwonił Pumba, że soku z gumijagód nie będzie – uśmiechnęła się
-JAK TO NIE BĘDZIE SOKU Z GUMIJAGÓD ?! - usłyszeli wrzask Toma
-No normalnie, z powodu strajku siedmiu krasnoludków o wyższe wynagrodzenia i podwyższenie wieku emerytalnego, Król Maciuś I wydał edykt, o zamknięciu Stumilowego lasu, a przez to Nibylandia straciła dochody, i Maja i Gucio nie dostali zezwolenia na eksport towarów … więc podsumowując : z powodów politycznych soczku nie będzie – powiedziała, po czym odsapnęła po monologu
-Aaaaa to o to chodzi – udawał, że wszystko zrozumiał, po czym powrócił do Maksia
Adrianne popatrzyłą na Nathana, który stał obok niej z pokerową miną.
-No co ? - zapytała
-Może byś mi jednak powiedziała co się stało, masz jakieś kłopoty ? - chłopak nie dawał zwygraną
-Nath, to nie jest twoja sprawa i lepiej się do tego nie mieszaj – odparła nerwowo i ruszyła po schodach do wyjścia, a chłopak udał się za nią.
Schodzili w dół w ciszy. Żadne z nich nie chciało się odezwać. Kiedy byli już w połowie drogi, z góry zaczęła biec banda patałachów. Te durne ślepoty nawet nie zauważyły idącej przed nimi dwójki, co spowodowało to, że z całym impetem wpadli na Nathana i potykając się przy tym lecieli dalej w dół po schodach … tyle że już nie na własnych nogach. Popchnięty Misiek, padł bezwładnie na ścianę, przypierając do niej Adrianne. Chłopak uniósł głowę i popatrzył w ciemne jak noc oczy dziewczyny. Ich twarze dzieliły milimetry gdy … Gdy usłyszeli wrzask Sivy.
-AAAaaaaa to karaluch !!!!!
Dziewczyna szybko się otrząsnęła i odepchnęła od siebie chłopaka, po czym nie odzywając się ani słowem ruszyła na dół. Nathan stał przez chwilę lekko oszołomiony i po kilku minutach udał się jej śladem.
Po jakiś 10 minutach G udało się zebrać resztę grupy, która w czasie gdy jej nie było zdążyła już zabrać się za konsumpcję wina mszalnego.
Kiedy wyszli z katedry, udali się do kolejnego sławnego paryskiego zabytku, a mianowicie poszli zobaczyć Pola Elizejskie. Na nieszczęście Adrianne, a na uciechę klaunów, przejeżdżał właśnie tamtędy wyścig Tour du France. Oczywiście nie obyło się bez małych incydentów.
Tom, Max i Jay wybiegli na środek drogi i zaczęli atakować przejeżdzający w tym momencie reklamy sponsorów, salutując przy tym :
-Do abordażu kamraci !!!!
Ich akcja jednak nie trwała zbytnio długo, gdyż zostali uwięzieni przez latających za nimi ochroniarzy. Tak właściwie to zamknęli ich w kiosku … (Co za debile ?! ) Po 5 minutach względnego spokoju kiosk zaczął się hajcyć. Tak … Siva postanowił urządzić sobie ognisko …
Przez cały ten czas Adrianne i Nathan nie zwracali na nic uwagi. Stali koło siebie i nie mogli wyduść ani słowa.
„Czy ja mogłabym się tak szybko zakochać?” - mówiła do siebie w myślach dziewczyna.
A chłopak rozmyślał o tym samym …
W końcu po około godzinie zadwonili do nich policjanci z nakazem przyjazdu na komisariat po odbiór chłopaków. Niechętnie ruszyli się ze swoich miejsc i udali się pod wyznaczony adres.
Po załatwieniu wszystkich formalności G chciała udać się do domu.
-To co, wracamy chłopaki, koniec tego dobrego … - zaczęła
-NIE !!!! - wydarła się chórem cała czwórka oprócz Natha
-To co wy chcecie jeszcze robić ?
-Jedziemy do Bunkru !!! - ryknął Max
-Bunkru ?! Chyba do Luwru … - poprawiła go dziewczyna
-O to mi chodziło !
-Chyb anie mam innego wyboru, więc chodźcie … - powiedziała Adrianne
Wszyscy udali się w wyznaczonym przez nią kierunku i w myślach zacierali ręce, rozmyślając o nowych pomysłach na odpały.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Uff, wreszcie go skończyłam ^^
Miał byś fajny i wgl ... ale mi nie wyszedł ... znowu
Mam nadzieję, że następny będzie lepszy ;)
Ded dla wariatki, która mnie o niego strasznie nudziła ;*****
Miłego czytania ;D 
Komentujcie ;)