sobota, 31 marca 2012

Rozdział 10


-Czy ktoś może mi w końcu powiedzieć, o co z tym wszystkim chodzi ? - zapytała Adrianne, kiedy wpadli niczym huragan do salonu.
Nikt nie zwrócił uwagi na zadane przez nią pytanie.
-HEEEJ – wydarła się, tym razem na całe gardło.
Kiedy wzrok pozostałych spoczął na jaj personie zapytała znowu :
-Czy ktoś mi to wytłumaczy ?!
-No bo widzisz … podczas twojej nieobecności … Tom … ujmę to tak : Tom miał małą sprzeczkę z twoim psem … - odparł Max
-Aha, no to teraz przynajmniej wiem, dlaczego latamy po moim mieszkaniu jak idioci …
-Dobra, to może teraz byś nam pomogła ? - zapytał z sarkazmem Jay
-Spokojnie … poczekajcie, byliśmy już w salonie, kuchni, pokoju gościnnym, moim pokoju, łazience … to teraz został nam jeszcze jeden pokój … a właściwie pomieszczenie … kibel
-No to na co jeszcze czekamy ?! - zapytał Siva i wybiegł z pokoju tak szybko, jakby miał motor w tyłku.

W miarę zbliżania się 'szybkim' tempem do toalety, słychać było coraz wyraźniejsze krzyki.
Gdy dotarli drzwi pierwszy wydarł się Max :
-TOOOM stary żyjesz ?
-Ludzie kochani nie stój tak bezczynnie pod drzwiami tylko mi POMÓŻ !!! - usłyszeli w odpowiedzi
-Spokojnie Tom, zaraz ci pomożemy – powiedział do kumpla Nathan
-Skończcie w końcu te durne rozmowy w toku i otwórzcie te cholerne drzwi – pisnął Tom

Adrianne wyciągnęła rękę i ostrożnie przekręciła klamkę.
Pchnęła delikatnie drzwi, a gdy te otworzyły się na ościerz, cała czwórka ostrożnie zajrzała do środka.
Pierwszą rzeczą, którą ujrzeli był siedzący na dywaniku przed kiblem Verro.
Na dźwięk otwieranych drzwi odwrócił on swój łeb w ich stronę i na powitanie właścicielki zamerdał ogonem. Nie ruszył się jednak z zajmowanego przez kudłaty zad miejsca. Po chili znów zadarł pysk w górę patrząc na znajdującą się przy suficie nie domkniętą szafkę, z której wystawała czyjaś … noga ?!
-Toom, to ty ? - zapytał ostrożnie Nathan
-Nie kurwa, Duch Święty … oczywiście, że ja … - zaczął
- … kto inny mógłby mieć tak durny pomysł … - dokończyła za niego Adrianne
-Ejj … to nie było miłe … przecież to JA jestem tu poszkodowany – wydarł się głosem nieco stłumionym, przez to, że jego głowa znajdowała się w środku szafki.
-Dobra Tom złaź i nie rób z siebie większego idioty niż nim jesteś – powiedział po chwili Siva
-Chyba sobie żartujesz, moja zacna stopa nie tknie ziemi dopóki to Monstrum siedzące przed moją czaderską kryjówką, nie opuści tego pomieszczenia! - wydarł się
-Tom, zachowujesz się gorzej niż dziecko … - powiedział Jay

Trudno było odciągnąć Verra od szafki, ale w końcu po 10 minutach męczarni opuścił on popularnie nazywane 'Miejsce zadumy'.
Po zamknięciu psa w swoim pokoju, Adrianne wróciła do toalety i powiedziała :
-Dobra milordzie, twoja zachcianka została spełniona, a teraz złaź na dół – powiedziała z sarkazmem w głosie.
Noga wystająca z szafki zaczęła robić bliżej nie określone ruchy i po jakiś 15 minutach …
-Ups … - powiedział Tom, szarpiąc aby się wydostać - … chyba mam mały problem …
-TOM, tylko mi nie mów, że utknąłeś … - zaczęła podenerwowana G
-Yyyy … no bo … - usłyszała w odpowiedzi
Na te słowa dziewczyna oparła się o ścianę i położyła ręce na głowie.
-Czyli to nie koniec rozrywki na dziś … - westchnął Nath

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Matko, już 10 rozdział ! :D nie spodziewałam się, że do tylu dobije :P
Dziękuje wszystkim, którzy czytają za to, że poświęcają swój cenny czas naczytanie tych głupot ;****
Uwaga przechodzę na wyznanie : 6 komentarzy = rozdział

piątek, 30 marca 2012

Rozdział 9


Na palcach wyszła z kuchni i udała się do pokoju znajdującego się na końcu mieszkania.
Kiedy tam doszła lekko uchyliła drzwi i zajrzała do środka.

Na środku pokoju siedziało trzech chłopaków, którzy … właściwie to nie wiem co robili xP
Adrianne podeszła bliżej, skrzyżował ręce na klatce piersiowej i powiedziała :
-A wy co za schadzki sobie tu urządzacie ?
Max, Siva i Jay podskoczyli jak oparzeni, chowając za plecami jakieś figurki.
-Adrianne, a co ty tu robisz? - zapytał zdezorientowany Jay
-No wiesz, myślałam, że tu mieszkam, ale teraz to już sama nie wiem … - odparła – A tak w ogóle, to co wy tu robicie ?
-No bo my właśnie … NIESPODZIANKA !!! - wydarł się Max
-Że WHAT ?!
-No napisaliśmy ci przecież list … to my jesteśmy tą niespodzianką – powiedział z bananem na twarzy Siva
Adrianne stała z otwartymi ustami nie mogąc wydusić ani słowa. Usiadła na kanapie i wzięła kilka głębokich wdechów.
-Tak wiem, że ciszysz się, że zostajemy – powiedział uradowany Max – My też cię kochamy :D
Dziewczyna popatrzyła na niego spode łba i powoli wstała. Po dwukrotnym przemierzeniu pokoju stanęła przed Maxem.
-Tak masz rację mój drogi, jestem po prostu w niebo wzięta – zaczęła z sarkazmem w głosie - Czuje się, jakby … jakby … sorry ale nie potrafię dłużej ciągnąć tego kabaretu. Jestem po prostu zaskoczona waszą obecnością.
Cała trójka popatrzyła na nią wzrokiem zbitego psa.
-Ok ok przepraszam – powiedziała do nich G i przytuliła ich
Na twarze chłopaków od razu powróciły uśmiechy.
-A jeśli można wiedzieć, to co chowacie za plecami – zapytała podejrzliwie podnosząc jedną brew
-Aa bo my … George przywiózł nam takie zarąbiste figurki !!! - wydarli się równo pokazując dziewczynie małe, jaskrawo zielone 'cosie' w kształtach dinozaurów.
-Yyyy … okej, a moglibyście mi łaskawie powiedzieć, co robiliście siedząc na środku pokoju stykając się głowami i szepcząc coś pod nosami ? - zapytała
-Bo wiesz, że to nie są takie normalne figurki … - zaczął poważnie Jay - … to figurki ŚWIECĄCE W CIEMNOŚCI – ostatnie słowa wykrzyczał
Dziewczynę znów zamurowało. W czasie, kiedy ona ponownie próbowała się pozbierać, dżentelmeny wyjaśniały jej całą procedurę działania 'Cudeniek'.
Kiedy skończyli omawiać instrukcje, do pokoju wszedł Nathan.
-Chłopaki, nie widzieliście … - przerwał widząc stojącą w kącie pokoju Adrianne - … Cześć G, co tutaj robisz ?
-Kolejny, który zadaje inteligentne pytania … - westchnęła
Za Nathanem do pokoju przyczłapała oczywiście Shadow. Widząc swoją panią podeszła do niej merdając ogonem na przywitanie, lecz zaraz wróciła na swoje miejsce u boku chłopaka.
-No to już wyjaśniło się, że moja droga sunia była z Psią Mamą – powiedziała z uśmiechem na ustach Adrianne. Nath w zakłopotaniu podrapał się po głowie.
-Jestem tylko trochę zaskoczony, bo Tom miał nas ostrzec zanim przyjdziesz … - powiedział zmieszany – Ja właśnie w tej sprawie … - tu zwrócił się do chłopaków – Nie widzieliście Toma ?
Pozostała trójka spojrzała po sobie i pokręciła przecząco głowami.
-A właśnie jeszcze jedna sprawa … skoro Shadow była z Nathanem, to gdzie jest Verro ? - zapytała Adrianne
Chłopaki wymienili przerażone spojrzenia.
-Matko Boska ! - wydarł się Max i wyleciał z pokoju.
Za nim wybiegli pozostali ...

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
 A więc jest kolejny :D Chciałam wam podziękować za ponad 500 wejść na moim blogu !!! Nie mogę uwierzyć, że ktoś to wgl czyta xP
 Dedyk dla Myi ;* To ty siostro dałaś mi wenę na napisanie tego rozdziału ;****

czwartek, 29 marca 2012

Rozdział 8


Słońce kryło się już za budynkami, kiedy Adrianne przemierzała ulice w drodze do domu.
Przez cały dzień nie mogła skupić swoich myśli.
„Ach te jego oczy … usta … uśmiech …” - rozmyślała.
-Co się ze mną dzieje ? - powiedziała kręcąc głową.


Po 20 minutach niespiesznego spaceru dotarła na miejsce.
Pierwszą rzeczą, która ją zaskoczyła było to, że w drzwiach budynku nie było Georga, a przecież to on ma nocne zmiany w tym tygodniu. „Pewnie wziął sobie dzień wolny … albo poszedł za potrzebą” - pomyślała. Wzruszyła lekko ramionami i poszła w kierunku windy.


Drugim zaskoczeniem tego wieczoru, było to, że w mieszkaniu nie było widać żadnego z psów.
„Ok, Georga mogę odpuścić, ale coś tu jest nie tak ...” . Rzuciła torbę na kanapę i poszła w kierunku kuchni, w poszukiwaniu szczeniaków.
Tam ich nie znalazła, natomiast na blacie leżała koperta …
Otworzyła ją i zaczęła czytać :

"Droga Adrianne, przepraszamy. że narobiliśmy
ci tyle kłopotu i dziękujemy za wszystko,
co dla nas zrobiłaś. Mamy u ciebie ogromny dług
wdzięczności i nie wiemy, czy uda nam się go spłacić.
W ramach niewielkiego wynagrodzenia
mamy dla ciebie pewną niespodziankę  ..."
ściskający, tulący, … itp. The Wanted ;*

-To już trzecia niespodzianka dzisiaj, ciekawe, co te cymbały wymyśliły – powiedziała
Rozejrzała się po kuchni. „Coś tu do cholery się zmieniło” - pomyślała. Zaczęła się przechadzać po pokoju. W pewnym momencie, gdy podeszłą do lodówki w jej głowie 'zadzwoniło'.
„Kurwa, tylko w którym kościele ?!”. Po dokładniejszym przyglądnięciu się sprzętowi na jej ustach pojawił się lekki uśmiech, a jej myśli się rozjaśniły.
Podniosła głowę do góry i przewróciła oczami.
Wtem wśród panującej w mieszkaniu ciszy usłyszała szepty ...

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Tak się zastanawiam ... wy na pewno chcecie to czytać ?  ... Takie bzdury ?


wtorek, 27 marca 2012

Rozdział 7


5 minut po odebraniu telefonu do mieszkania wszedł George.
-Mógłbym wam w czymś pomóc? - zapytał grzecznie
-Właściwie to mamy jeden tyci problem … - zaczął Siva, ruszając w stronę kuchni.
George udał się za nim, a kiedy wskazał palcem puste miejsce przy ścianie (to, gdzie powinna znajdować się lodówka) Siva wyprzedził jego pytanie i powiedział :
-Zaraz, spokojnie …
W końcu dotarli do drzwi spiżarni. Siva zawahał się, lecz po chwili przekręcił klamkę i pokazał Georgowi, aby wszedł przodem , sam zaś został na zewnątrz. Pierwsze słowa, które usłyszeli to :
-Putain de merde comment se fait en un jour de prendre le matériel?
Niedługo po wypowiedzianych słowach z wnętrza pomieszczenia wyszedł oszołomiony ochroniarz.
-Co wyście najlepszego zrobili ? - zapytał z dziwnym grymasem na twarzy
-Mały ... wypadek przy pracy – odpowiedział spokojnie Tom


-Ok, a teraz uspokój się George i powiedz nam, gdzie można kupić taką lodówkę ?
-I właśnie tu jest problem, bo ta lodówka została zrobiona na zamówienie wuja G, Masona Laville … i to był jedyny egzemplarz.
Cała piątka popatrzyła na niego tak, jakby skaał ich na dożywotnie zesłanie na Sybir ...

-A może kupimy po prostu jakąś inną lodówkę, byle by była pomarańczowa ?
-Adrianne nie jest idiotką, nie da się na to nabrać … - wtrącił George
-Ale nic innego nie możemy zrobić – odparł Jay
George westchnął i wyszedł z mieszkania. Po chwili wrócił z laptopem.
-Więc poszukajmy czegoś sensownego – powiedział i otworzył sklep internetowy.
Po godzinie szukania w końcu znaleźli podobny sprzęt i zamówili go.

-Myślicie, że to się uda? - zapytał
-Mam nadzieję … - odparł zdenerwowany Max
-Nadzieja matką głupich … - wtrącił Nathan
No to się akurat zgadza – powiedział uśmiechnięty Tom
Siva popatrzył na zegarek. Było już po 14, a oni ciągle nie zjedli śniadania.
George zaprosił ich na obiad do chińskiej restauracji, znajdującej się nie daleko.

Najedzeni wrócili do domu, gdzie czekała już na nich paczka.
Szybko ją rozpakowali, podłączyli do prądu i ustawili na właściwym miejscu.
-Nawet nie wygląda tak źle … - zaczął Tom
-Masz rację – odparł Max – Jakby tak przymknąć jedno oko … i jeszcze jedno oko … to nie ma żadnej różnicy :D
Tom popatrzył na kumpla spode łba i już miał wygłosić ciętą ripostę, lecz przerwał mu Siva :
-To może zadzwonimy po tego szofera? - zapytał – Jayne i Martin pewnie się niepokoją
-Mam jeszcze jeden pomysł ! - wydarł się uradowany Tom
-O niee …
-Ale spokojnie, obiecuje, że tym razem się wam spodoba – zapewnił


Reszta niechętnie zgodziła się i Tom zaczął przedstawiać im swój plan.
Z każdym kolejnym wypowiedzianym przez niego zdaniem, coraz większe uśmiechy pojawiały się na ich twarzach.
-Ja się zgadzam – powiedział Max, kiedy Tom zakończył swój monolog
-Też jestem za – odparł Nath
-Bez dwóch zdań – dodał Jay

-George, czy mógłbyś pożyczyć nam na chwilę swój telefon ? - zapytał Max
-Tak … jasne – odpowiedział chłopak, ze strachem w oczach podając komórkę
Max wziął od niego telefon, wykręcił numer i czekał …

-Hallo Jayne? - powiedział, gdy ta odebrała – Słuchaj, mamy dla ciebie pewną propozycję ...

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Rozdział no ... trudno ubrać jego durnotę w słowa ... 
A jest on dla naszego rodzinkowego ADHD  wariatki ;***

Rozdział 6


Max, Nathan, Jay i Siva wpatrywali się w stojący na środku pomieszczenia przedmiot (bo nazwać to lodówką byłoby lekkim przegięciem)
-CHRIST ON A BIKE – złapał się za głowę Jay
Pozostali natomiast nie mogli wydusić ani słowa.
-Czy ta 'lodówka' była kiedyś pomarańczowa? - zapytał z niedowierzaniem Max
-Czy to w ogóle była kiedyś lodówka … - poprawił przyjaciela Siva
Ten przedmiot faktycznie nie wyglądał na lodówkę. Jego obudowa była porysowana, właściwie to całkiem zdarto z niej kolor, przez co miała teraz różne odcienie brązu. Do określenia 'troszkę rozwalona' można zaliczyć również to, że nie miała już drzwi, a jej niegdyś srebrne wnętrze było … osmolone ?!
-Tom, czy ty urządziłeś sobie tam ognisko ? - zapytał Max
-Nie wiem o czym mówisz … - odparł, uporczywie wbijając wzrok w podłogę
-Może jednak zechciałbyś unieść w górę swój zacny krzywy ryj i opowiedzieć nam, jak to Smerfom zachciało się urządzić potańcówkę i przy tym rozpierdzieliły całą kuchnię i przy okazji lodówkę ? - zapytał wściekły Nathan
Tom niechętnie podniósł wzrok i popatrzył na kolegów. Ci natomiast równocześnie wskazali rękoma na stojące na środku pomieszczenia 'COŚ'
-Aaa … o to wam chodzi – powiedział po dokładnym przyglądnięciu się 'cosiowi' – To długa historia …
-Mamy czas mój drogi …
-Lepiej nie traćmy czasu na słuchanie bajek Gargamela, tylko od razu zabierzmy się do roboty – powiedział Nathan – Bo coś czuję, że gdziekolwiek byśmy się w tym mieście skryli, to ona nas znajdzie, udusi, zakopie, odkopie i udusi jeszcze raz.
-Nathan ma rację, chodźmy – powiedział Jay
I wszyscy zabrali się do roboty. Max wydzielił zadania i każdy zajął się swoją pracą. Po 2 godzinach kuchnia lśniła.
-Całkiem nieźle panowie – powiedział dumnie kiwając głową Siva
-Został tylko jeszcze jeden problem … - zaczął Nathan i wszyscy spojrzeli w stronę drzwi do spiżarni …
-Jakieś propozycje? - zapytał Max
-Może spróbujemy to … złożyć? - zapytał podnosząc urwane drzwi Tom
-Skoro to jest twój kolejny genialny plan, to życzę powodzenia …
-Ej, no przecież sam nie dam rady! - oburzył się Tom
-A myślisz, że my damy? Przecież nie jesteśmy Złotarączka ! - wydarł się Jay
-No i nie umiemy liczyć po hiszpańsku … - westchnął Tom
-Weźcie się ogarnijcie i myślcie rozsądnie ! - powiedział Siva


-A może zapytamy o pomoc George'a? - zapytał po chwili milczenia Nathan
-To nie jest wcale głupi pomysł … - zaczął zastanawiać się Max – widziałem nawet jego numer na stoliku w salonie.
-No to na co czekamy ? - powiedział Tom i z entuzjazmem ruszył do pokoju po numer.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Mam nadzieję, że się podoba ;) chociaż .... nie takie dziadostwo nie może się  podobać :P
Dziękuje, że te pierdoły wgl czytacie ;*******


poniedziałek, 26 marca 2012

Rozdział 5


-Matko kochana!
-Jezusss Maria ...
-Kruca fuks!
-Tom, co żeś ty najlepszego narobił ?! - powiedział z niedowierzaniem w głosie Siva
-No bo to było tak, że ja … trochę zgłodniałem i postanowiłem wstać wcześniej i zjeść śniadanie … tylko, że byłem trochę … otumaniony … no i jak podszedłem do patelni, to zobaczyłem tam ogromną muchę i … zacząłem walić tłuczkiem, żeby ją zabić … no tylko nie mogłem w nią trafić … a potem jeszcze wpadł tu ten Cerber i …
-Tom, ale to pomieszczenie nie wygląda już nawet jak kuchnia ! - wydarł się Nath
Nathan miał rację. To pomieszczenie niczym nie różniło się od zsypu na śmieci. Po całym pokoju rozwalone były jajka, ketchup, musztarda (które pewnie miały być do parówek) i różne kuchenne przedmioty. Na swoim miejscu pozostała jedynie … Właśnie, gdzie była lodówka ?!
-Tom … mógłbyś mi z łaski swojej powiedzieć, gdzie do cholery jest lodówka ?! - zapytał ledwo powstrzymujący gniew Max
-Bo o to chodzi … że ona … no tak jakby jej przestrzeń została odrobinkę przeze mnie naruszona …
-Zacząłeś ją gwałcić, czy co ?! - zapytał wściekły Nathan
-Ehh … Lepiej sami zobaczcie … - powiedział Tom
Ruszył w kierunku znajdującej się na drugim końcu pokoju spiżarni.Reszta starała się iść za nim, lecz nie obyło się bez potknięć o porozwalane krzesła.
W końcu dotarli do drzwi.
Wtedy Tom wyciągnął rękę i przekręcił klamkę, aby je otworzyć ...

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
A co mi tam potrzymam was trochę w niepewności xP

niedziela, 25 marca 2012

Rozdział 4


Następnego dnia jako pierwszy obudził się. Nathan.
Leniwie otworzył oczy i rozejrzał się po pokoju. Podniósł się na łokciu i usłyszał kroki …
Włochaty pyszczek ułożył się na jego kolanach, merdając przy tym radośnie ogonem.
-Witaj Shadow – powiedział do suczki chłopak.
Na dźwięk jego głosu pies jeszcze bardziej energicznie zaczął merdać nie tylko ogonem, ale również tylna częścią ciała i polizał głaszczącą go rękę. Po chwili do pokoju wparował drugi pies, niosąc coś w pysku. Podszedł do Nathana i podał mu 'patyk'. Tym 'patykiem' okazał się być list, który brzmiał :

Dzień dobry śpiochu :D Przykro mi, że wyszłam bez pożegnania,
ale nie miałam serca was budzić. Większą część śniadania macie
w lodówce, a jajecznicę i parówki wystarczy tylko podgrzać
(mam nadzieje, ze wiecie jak to się robi i zastane moja kuchenkę taką, jaką
ją ostatnim razem widziałam, czyli CAŁĄ).
Załatwiłam już wszystko, co było związane z waszym hotelem. Numer
do szofera limuzyny, która ma was tam zawieść jest z tyłu kartki.
Klucze do mieszkania oddajcie Georgowi. Jeszcze raz przepraszam,
że się z wami nie pożegnałam, no i życzę udanego pobytu w 'Mieście Zakochanych'
(Jakbyście nie wiedzieli chodzi o Paryż)
całuję Adrianne ;*

Nathan uśmiechał się czytając list i żałował, że nie zobaczy już dziewczyny. Położył głowę na poduszce i zamknął oczy. Jedyne o czym myślał, to czarne, jak heban oczy Adrianne ...
Nie dane było mu jednak leżeć zbyt długo, gdyż chwilę potem obudził go okropny wrzask dobiegający z salonu …
Jak się potem okazało, całego tego hałasu narobił Tom, który stał na stole z patelnia w dłoni i patrzył z przerażeniem na znajdującego się pod stołem Verra.
-Zabierzcie ode mnie tego diabła! - darł się Tom
-Ej stary, uspokój się i zejdź z tego stołu – uspokajał go Nath
-Najpierw ty bierzesz tego Cerbera – negocjował Tom
-Ok, już … Verro, do nogi!
Pies potulnie poczłapał za Nathanem, a Tom o mały włos nie rypnął ze stołu próbując zejść.
-Wiecie, że od zawsze bałem się psów – tłumaczył się Tom
-Ok, ok mam nadzieję, że nic więcej nie zbroiłeś Tom – powiedział Max
Nie uzyskał odpowiedzi …
-Toom … - powiedział podniesionym głosem Siva
-No bo … ja … my tu zginiemy chłopaki – powiedział Tom

Rozdział 3


Na ścianie salonu (do którego weszli najpierw ) wisiał 50 calowy telewizor. Przed nim stał ciemnobrązowy stół, a wokół stołu ustawione były dwie białe kanapy. W kacie pokoju stała sięgająca do sufitu lampa, a pod nią ułożone były dwa czarne materace.
Kiedy dżentelmeny oglądały salon, dziewczyna zagwizdała, a z innego pomieszczenia wypadły dwa szczeniaki rasy husky, które od razu podbiegły do swojej właścicielki.
-To jet Verro – powiedziała do chłopaków wskazując na większego z psów, o biało-czarnej sierści.
-A to Shadow – Wskazała na siedzącego obok, łaszącego się do Nathana psa o biało-jasnoszarej sierści.
-Widzę, że cię polubiła, rzadko podchodzi do obcych – uśmiechnęła się do Nathana.
Chłopak również popatrzył na dziewczynę i uśmiechnął się, a potem powrócił do poprzedniej czynności, którą było tarmoszenie suczki za uszy.
Adrianne wskazała gestem, aby poszli za nią. Znaleźli się w kuchni, która nie różniła się zbytnio kolorystycznie od salonu. Miała szary, marmurowy blat, czarne meble, a ściany wyłożone były szaro-pomarańczowymi kafelkami.W kącie natomiast stała pomarańczowa (!) lodówka.
Dziewczyna podeszła do tego otwieranego cudu techniki (xP) i wyjęła z niego ogromną pizzę. Cała burżuazja rzuciła się na 'okrągłe cudo' i zjadła je w 5 minut, robiąc przerwę jedynie na napicie się nalanej wcześniej coli.
-Chyba byliście troszeczkę głodni … - powiedziała Adrianne, patrząc na pusty talerz, na którym nie został ani jeden okruszek.
-Wielkie dzięki – powiedział Siva masując najedzony brzuch – za wszystko.
-Oh tak, nie ma sprawy – odparła dziewczyna i uśmiechnęła się – Coś czuję, że będę żałować tego, że przygarnęłam ich pod swój dach – mruknęła pod nosem.
-Mówiłaś coś ? - zapytał Tom, bekając przy tym.
-Kompletne zero kultury! - Wybuchnęła Adrianne – Jeszcze jedna taka sytuacja, a wykopię cię przez balkon i skoczę za tobą, żeby sprawdzić, czy udało mi się usunąć pasożyta !
-Dobra, spokojnie, przepraszam Adrianne – odparł zakłopotany chłopak – Czy twoje imię ma jakieś zdrobnienie? - zapytał
-Mówcie mi po prostu G
-Tak to spore uproszczenie -uśmiechnął się Jay
-No wiesz wszystko trzeba dostosowywać do poziomu inteligencji reszty społeczeństwa … - odparła G
…....
-Hej to nie było miłe … - odpowiedział po dłuższej chwili milczenia Tom – choć to prawda …
-Dobra nieważne … a teraz słuchajcie Ćmondziory! Łazienka znajduje się w pokoju obok. Wchodzicie do niej od najstarszego do najmłodszego … oczywiście NIE naraz – powiedziała wyprzedzając pytanie Sivy – i błagam nic nie zepsujcie …
-OK – odparli zgodnie
-Dwóch z was śpi w salonie na kanapach …
-To my- powiedzieli równo Max i Tom
-Ok … potem … mam jeszcze jeden wolny pokój z dwoma łóżkami …
-A więc jest już zajęty – powiedział Siva, klepiąc Jay'a po plecach
-A ja ? - zapytał Nathan
-W moim pokoju jest miejsce na jeden materac – odpowiedziała G – a jak nie to …
-Nie ok, dla mnie może być – przerwał jej chłopak
-Więc wszystko ustalone, a teraz do kąpieli!

Jak powiedziała, tak też zrobili. Po pół godzinie wszyscy leżeli grzecznie w łóżeczkach.

-A teraz Delikwenty przykrywamy się kołderkami, zamykamy paczydła i idziemy spać !!! - wydarła się na całe mieszkanie – I bez żadnych nocnych ekscesów ! - dodała
-Dobrze mamusiu – usłyszała w odpowiedzi
Potem udała się do swojego pokoju. Był on dość obszerny. Jego ściany były jasno fioletowe, a na nich widniały namalowane gdzieniegdzie białe ornamenty.Przy ścianach natomiast ustawione były, dopasowane do kolorystyki reszty domu ciemnobrązowe meble.

Na materacu przy jednej ze ścian, naprzeciw jej dużego, dwuosobowego łóżka, leżał Nathan, przy którym spała już zwinięta w kłębek Shadow.
-Dobranoc – powiedział chłopak
-Dobranoc – odparła Adrianne

I tak wszyscy zasnęli.

sobota, 24 marca 2012

Rozdział 2


…. były to słowa piosenki Sean'a Paul'a „She Doesn't Mind”, a potem zza rogu ulicy wyszła piękna brunetka ubrana w czarne legginsy i białą tunikę z flagą Wielkiej Brytanii.
-No to może pokażesz nam kolejną próbkę swoich umiejętności Tom – powiedział Max
Tom puścił kumplowi mordercze spojrzenie i niepewnym krokiem podszedł do dziewczyny.Potem zaczął coś bełkotać w języku 'francuskim' a dziewczyna patrzyła na niego z otwartymi szeroko oczami i miną WTF ?!
W tym momencie Jay podszedł do Max'a i powiedział :
-Całkiem niezła ta laska, nie ? - zapytał
Max ni zdążył odpowiedzieć kumplowi, gdyż po wypowiedzianych przez Jay'a słowach dziewczyna odwróciła głowę w ich kierunku i powiedziała po angielsku :
-Dzięki – i uśmiechnęła się
-To ty umiesz mówić po angielsku ?! - pytał z nie dowierzaniem Tom
-Ale czemu miałabym nie umieć nie jestem analfabetą, jak co poniektórzy … - mówiąc to spojrzała w kierunku Toma.
-A więc jak widzę zgubiliście się ...- powiedziała dziewczyna po dłuższej chwili milczenia.
Cała piątka patrzyła na nią nie mogąc wydusić z siebie ani słowa.
-No chyba, że stoicie o północy w zupełnie innym celu … ekhm … tylko musicie wiedzieć, że tędy rzadko przechadzają się samotne dziewice …
-Ha ha ha bardzo śmieszne – wtrącił Jay
-Oj dobra Milordy, przecież tylko żartowałam, spokojnie – uspokoiła go – a tak w ogóle to jestem Adrianne
-Adrianne … - rozmyślał Tom – bardzo ładne imię.
-Po raz drugi tego wieczoru … a właściwie nocy dziękuję – uśmiechnęła się
-My jesteśmy …
-Tak, wiem kim jesteście. Nie musicie się przedstawiać
-... znaczy jesteś naszą fanką ? - zapytał Max
-Nie sądzę … ale od tygodnia wszystkie media trąbią o waszym przyjeździe …
-To co, pomożesz nam ? - wtrącił z nadzieją w głosie Siva
-Zobaczę co da się zrobić – odparła dziewczyna, a po chwili zastanowienia dodała – chodźcie za mną.
I ruszyła przed siebie.
Jedynym, który przez cały czas nie brał udziału w konwersacji ( jak to poważnie brzmi heh xP)
był Nathan.Przez cały tylko wnikliwie przyglądał się Adrianne …

******************************

Przez 10 minut szli przez opuszczone ulice Paryża, aż w końcu dotarli do jednego z najnowocześniejszych budynków. Miał 10 pięter, a przed wejściem stał ubrany na czarno mężczyzna.
-Witaj George – przywitała się z nim Adrianne – działo się dziś coś ciekawego ?
-Nie, wszystko w jak najlepszym porządku – uśmiechnął się do niej i posunął się w bok, tak by mogła wejść do środka.Ani słowem nie odezwał się do stojących za nią pięciu dżentelmenów, którzy potulnie gęsiego weszli za nią do budynku.
Wszyscy zapakowali się do windy i wyjechali na przedostatnie piętro. Potem dziewczyna otworzyła jedne z drzwi i zaprosiła do swojego mieszkania … mieszkania, to raczej mało powiedziane, raczej apartamentu … O to idealne określenie ;) .
Gdy weszli do środka, nie mogli się nadziwić temu, co zobaczyli ... 

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dziś rozdział krótki i nudny  ... ale przyzwyczajajcie się do tego, że takie będą : P

piątek, 23 marca 2012

Rozdział 1


****************Lotnisko Heathrow******************

-No i jak gotowi do podróży ? - zapytał Martin
-A jakże by inaczej – odpowiedzieli zgodnie chłopcy
-Gdzie tak właściwie jest Tom ?
-O ile mnie pamięć nie myli, to widziałem go ostatnio przy kiosku z ….
-Już ... jestem – powiedział zdyszany
Wszyscy przyjrzeli się mu dokładnie. Oprócz bagażu, który wziął ze sobą z domu cały obładowany był …. różnego rodzaju książkami o Francji i słownikami.
-No i co mi się tak wszyscy przyglądacie – zapytał poirytowany
-Jesteśmy po prostu ciekawi po co ci to wszystko – odpowiedział Max
-Przecież jedziemy do Paryża tak ? Więc postanowiłem poduczyć się języka – odpowiedział dumnie
-Podczas 2 godzin lotu? - zapytał Nathan
-Lepsze to niż nic. Nie mam zamiaru powierzać swojego życia jakimś nieznajomym ludziom, z którymi będziemy tam pracować- odpowiedział i ruszył w stronę wejścia do bramek.

Lot minął spokojnie, bez żadnych komplikacji.Po lądowaniu był jedynie jeden niewielki problem … a mianowicie okazało się że Jay zgubił swój bagaż. Mimo przeszukania wszystkim możliwych miejsc nie udało się go odnaleźć i chłopak musiał zadowolić się jedynie przebywającym zawsze u jego boku ipodem.

Z lotniska zabrała ich luksusowa limuzyna, którą udali się na pierwszy występ w radiu.
Po występie Tom wpadł na pewien plan ….
- A może pozwiedzamy dziś miasto ? - zaproponował
- Zwariowałeś ? Jest już po 20 co by było gdybyśmy się zgubili …. przecież nie znamy nawet języka- powiedział Siva
-Może wy nie znacie ale ja znam- odparł dumny Tom – moglibyście choć raz mi zaufać – powiedział robiąc maślane oczy.
-No sam nie wiem ….
-Proszę zgódźcie się obiecuje, że nie pożałujecie
-Skoro mówisz, że potrafisz się dogadać …. to czemu nie – odparł (raczej nie wiedzący co robi) Jay
W tej samej chwili uradowany Tom spojrzał na mapę miasta i wskazał szoferowi ulicę na której miał ich wysadzić. Po dotarciu na miejsce szybko wysiedli z limuzyny, zostawiając wszystkie rzeczy w środku.
-Nie wiem czy to jest jednak dobry pomysł – powiedział Max patrząc za odjeżdżającym wozem
-No nie przesadzaj, chyba nie boisz się, że się zgubimy – odparł Tom

********************* 3 godziny później ***********************

-TOOOOOM – krzyknęli chórem
-No o co wam znowu chodzi ?
-O co nam chodzi ? - zapytał wściekły Max
-Tom to wszystko twoja wina – wtrącił Siva
Pozostali patrzyli spode łba na chłopaka, który stał ze spuszczoną głową wbijając wzrok w chodnik.
-Nie wiem jakim cudem daliśmy się na to namówić – powiedział kiwając głową w zamyśleniu Nath
-Ale przecież nic takiego strasznego się nie stało noooo …. - próbował załagodzić gniew kolegów Tom – przecież ja zaraz …
-Co zaraz? Co zaraz ? Zgubiliśmy się Tom, a na dodatek nie mamy ze sobą nawet telefonu żeby po kogoś zadzwonić …. - powiedział Jay
-Ale ja zaraz nas zaprowadzę do hotelu chłopaki, spokojnie.
-Może powiesz mi uprzejmie jakim zamierzasz to zrobić ? - zapytał zdenerwowany Nathan
- Zapytam się kogoś o drogę – odpowiedział z dumą w głosie Tom
Pozostali spojrzeli na niego z miną 'Are you fuckin' kidding me ?'
-No przecież uczyłem się francuskiego … naprawdę potrafię się dogadać
-Prędzej Max zapuści włosy niż ty doprowadzisz nas do tego zasranego hotelu … - odparł Nath
-Tak sądzisz ? To ja zaraz ci pokaże….
W tej chili zaczął się rozglądać po opustoszałej ulicy za kimś, kto mógłby im pomóc.Ok. 100 m od miejsca, w którym stali szła jakaś staruszka. Tom podbiegł do niej i bez wahania zapytał :
-Pourriez-vous me dire ... êtes-vous occupé ce soir?
-Eh bien l'homme insolent jeune, comment vous exprimer? - odpowiedziała kobieta
-O jaką żonę jej chodzi ? - Powiedział lekko zdezorientowany Tom
-Peut-être que vous me prendriez avec vous sur la terre de miracles, à partir de laquelle vous venez? - spróbował jeszcze raz
W odpowiedzi na to pytanie staruszka walnęłą go z całej siły swoją ( wypchaną chyba cegłami) torebką.Odwróciła się na pięcie i powoli poszła do jednego z bloków.
-Niby taka niewielka a krzepę ma – wydusił, nie mogący przestać się śmiać Jay.
-Hahaha bardzo śmieszne …. ale ja naprawdę nie wiem dlaczego to zrobiła, przecież spytałem tylko jaka to ulica … chyba – powiedział, masując obolałe ramię.

***************** 30 minut później ********************

-No to wygląda na to, że utknęliśmy na ulicy ….
-Jeszcze nigdy nie spałem na ulicy a wy ? - zapytał po dłużej chwili milczenia Jay
Nikt nie odpowiedział mu na to pytanie. Wszyscy bez wyrazu spoglądali w przestrzeń znajdującą się przed nimi.Po głowach biegały im różne myśli, jednak najczęściej były to pomysły jak za to wszystko odegrają się na Tomie i jak uda im się znaleźć drogę do hotelu.
Wtem z zamyśleń wyrwał ich ….