Witam wszystkich :D
Tak się cieszę, że znowu mogę napisać coś na tym blogu, choć nie jest to rozdział ^^
Stęskniłam się za tym ...
Ale nie po to tu wróciłam ;)
Obiecałam, że dodam link do mojego nowego opo więc wywiązuje się z danego Wam słowa :)
Nowy blog możecie znaleźć TUTAJ.
Mam nadzieję, że przypadnie Wam do gustu i będziecie często go odwiedzać tym bardziej że jest on moim ostatnim...
Na razie nie pojawi się tam rdz, ale bądźcie cierpliwi ;)
A teraz żegnam
Wasza Sierr ;***********
niedziela, 28 października 2012
piątek, 12 października 2012
Epilog
*** 2 lata później***
Krople deszczu coraz ciszej
dudniły o powierzchnie szyb, a zza chmur powoli wyłaniały się
pojedyncze promienie słońca. Zapowiadało się na kolejny ponury
dzień.
Nathan siedział wygodnie w
fotelu i bez większego zainteresowania czytał dzisiejszą gazetę.
Shadow leżała pod jego nogami i sporadycznie co kilka minut zerkała
na swojego właściciela, merdając przy tym ogonem. E tym momencie
zadzwonił dzwonek do drzwi. Chłopak niechętnie wstał i przeszedł
kilka metrów aby wpuścić do mieszkania Maxa, Toma i Jay'a, których
głosu poznał od chwili gdy weszli do budynku... 5 pięter niżej.
-Hej młody – przywitał
się radośnie Max, a pozostali podali ręce na powitanie
Brunet wpuścił ich do
środka.
-Wiesz co, powinieneś
gdzieś wyskoczyć, ostatnio ciągle tylko siedzisz w domu –
powiedział Tom, schylając się aby pogłaskać psa.
Suczka zawarczała
przeciągle, a jej niebieskie jak błękit nieba oczy zatrzymały się
na ręce chłopaka.
-Czy ten pies nigdy nie da
mi się dotknąć?! - zdenerwował się Tom
-Po prostu nie przepada za
obcymi – odparł spokojnie Nathan i przywołał do siebie suczkę,
która potulnie poczłapała w jego kierunku.
-Obcy?! Czy my jesteśmy
obcy? Przecież minęły ponad 2 lata odkąd... - zaczął Jay, lecz
nie dokończył gdyż dobrze wiedział jaki ból sprawia jego
kumplowi wspominanie tych wszystkich spędzonych tam chwil. - Ekhem..
także no...
-Przyszliśmy, ponieważ
pomyśleliśmy sobie, że może chciałbyś wyskoczyć gdzieś z nami
na miasto, co? Rozerwał byś się trochę. - dokończył za loczka
Max
-Słuchajcie, dzięki za
chęci i w ogóle, ale jednak wolałbym zostać sam
-Ale chłopie, ty jesteś
sam, cały czas, ponad 2 lata! Musisz się w końcu ogarnąć. Chodź
z nami, napijemy się, pogadamy – dodał Tom
-Dzięki chłopaki, ale...
muszę was teraz przeprosić. Miałem wyjść na spacer z Shadow i
załatwić parę spraw – bąknął ponuro chłopak
Tamci zrezygnowani poczekali
aż brunet przebierze się i razem z nim opuścili mieszkanie.
Rozstali się w pobliskim
parku, gdzie każdy poszedł w swoją stronę.
Nathan usiadł na ławce i
znów zaczął rozmyślać, wlepiając swoje puste spojrzenie w
otaczającą go przestrzeń...
W pewnym momencie Shadow
zaczęła węszyć i nerwowo strzyc uszami na wszystkie strony,
kręcąc przy tym łbem. Chłopak poczuwszy, że smycz się napina,
ocknął się i zdezorientowany spojrzał na zwierzę, które nigdy
wcześniej się tak nie zachowywało.
W pewnym momencie suczka
szarpnęła mocniej, a smycz wyślizgnęła się z dłoni chłopaka.
Pies zaczął bez
opamiętania gnać ze wszystkich sił przed siebie.
Nathan po długim pościgu,
na skaju parku stracił ją z oczu.
Przybity zaczął wracać do
domu. Z nadzieją oglądał się dookoła, ufając że znajdzie swoją
ukochana zgubę.
Wtedy usłyszał niedaleko
radosne szczekanie. Szczekanie, które był w stanie rozpoznać
wszędzie.
Czym prędzej ruszył w
tamtym kierunku.
Kiedy dotarł na miejsce,
zobaczył Shadow skaczącą z radości, a obok niej drugiego, bardzo
podobnego psa, tyle że o biało-czarnej sierści.
Za zwierzętami stała jakaś postać.
Choć w półmroku, nie widać było jej twarzy, to jej sylwetka...
coś mu przypominała... tylko,co?....
-Nie, to niemożliwe – powiedział
wbijając swój wzrok w ciemną sylwetkę – przecież ty...
Mimo panujących ciemności, wydawało
mu się, ze blady uśmiech pojawił się na twarzy postaci... a może
raczej na JEJ twarzy.
-Jak widzisz, wszystko jest możliwe-
odparła dziewczyna, po czym znalazła się w objęciach chłopaka
-Myślałem, że już cię straciłem,
ze więcej cię nie spotkam, że to musiałby być cud, aby to kiedyś
się stało...
-Cuda czasem się zdarzają –
powiedziała G i jeszcze mocniej wtuliła się w chłopaka.
KONIEC
...........................................................................................
Witam wszystkich ;)
Trochę dłużej musieliście czekać na ten epilog, ale mam nadzieję, że się opłacało ;D
Chciałam Wam niezmiernie podziękować za to, że przez cały ten czas byliście ze mną, wspieraliście mnie i czytaliście nawet najnudniejsze rozdziały, jakie napisałam xd
Nawet nie wiecie ile to wszystko dla mnie znaczy...
Ostatnio wchodząc na bloga dostałam szoku ... ponad 10 tys wejść?! Nigdy nie spodziewałam się, że udami się tyle osiągnąć.
Ale oczywiście nic nie było by możliwe bez Was, najlepszych czytelników na świecie ;****
Mimo tego, że nie było odpowiedniej ilości komentarzy, to postaram się założyć nowego (przypominam, ostatniego) bloga, wcześniej niż za 3 miesiące ;p Link do niego pojawi się na tym blogu ;)
Być może szablon do niego pojawi się już w ten weekend, o ile będziecie chcieli abym zaczęła już nad nim pracować ;p
Dziękuję również za 36 obserwatorów ;****
Trochę się rozpisałam, no ale to w końcu ostatni raz więc ...
Jeszcze raz dziękuję Wam za wszystko i zachęcam do czytania mojego drugiego bloga (na razie jedynego którego będę pisała)
Pozdrawiam,
Na zawsze Wasza Sierr ;**********
poniedziałek, 1 października 2012
Rozdział 29
Po chwili, ciało gangstera upadło na
chłopaka.
Nathan starał się zorientować, co
się wydarzyło.
Przecież to on miał tutaj leżeć z
przestrzeloną głową, przeklinając w duchu, że nic nie zrobił.
Ale jednak zdarzyło się coś innego... Kto niby miałby go ratować?
George obiecał mu, że choćby nie wiadomo co się działo, nie
będzie się wtrącał. Mimo ich krótkiej znajomości, wiedział że
jest człowiekiem, który bez względu na wszystko zasługuje na
zaufanie i zawsze dotrzymuje słowa. To nie mógł być on. Więc kto
...
W następnej chwili poznał odpowiedź
na to pytanie. Kroki tej osoby były dla niego ukojeniem jak stąpanie
na plaży po mokrym piasku, który delikatnie drażni twoją skórę.
Po chwili poczuł na swoim policzku dotyk drobnej dłoni, która
wydawała się być pokryta jedwabiem. Odetchnął z ulgą, kiedy
usłyszał dźwięk jej głosu.
Adrianne...
Ciekaw był skąd dowiedziała się,
gdzie był, ale nie to było teraz najważniejsze. Cieszył się, że
ponownie mógł ją zobaczyć.
-Nathan! Coś ty sobie myślał?!
Chciałeś tu zginąć?! - krzyczała dziewczyna
-Ja … Ja chciałem ci tylko pomóc –
wydusił
Ona przytuliła go i delikatnie zaczęła
sprawdzać, czy nie ma jakichś poważniejszych obrażeń. Na
szczęście wszystko było w porządku.
-Nawet nie wiesz, jak cieszę się, ze
cię widzę – powiedział po chwili milczenia brunet, uśmiechając
się lekko
Dziewczyna odwzajemniła uśmiech, ale
nie na długo.
-Nathan... ja muszę ci coś powiedzieć
– zaczęła - … zaraz będzie tu policja ….
-Więc na co jeszcze czekamy? - chłopak
gwałtownie podniósł się i pociągnął G z rękę w stronę
wyjścia – No chodź musimy stąd uciekać
Jednak dziewczyna nie ruszyła się z
miejsca.
-Nath, posłuchaj ja już tak dłużej
nie mogę... Zrobiłam w swoim życiu za dużo złego. Czas abym za
to wszystko odpowiedziała. Nie mogę się całe życie ukrywać i
uciekać przed tym co nieuniknione – cała reszta takich jak ja też
musi dostać to, na co zasłużyła... Przykro mi, ale uwierz, tak
będzie lepiej
Chłopak popatrzył na nią, jakby w
pierwszej chwili nie zrozumiał co miała na myśli. Potem G podeszła
do bruneta i wtuliła się w niego, a po jej policzkach popłynęły
łzy.
-No już, nie płacz – pocieszał ją
-Tylko mi nie mów, że wszystko będzie
dobrze, takie bajki to możesz wciskać chłopakom
-Taak, mnie też przeraża iloraz ich
inteligencji – roześmiał się na wspomnienie niektórych historii
związanych z jego kolegami z zespołu
Adrianne również mimowolnie się
uśmiechnęła.
Nathan popatrzył jej głęboko w oczy.
-Powinnaś częściej się uśmiechać,
tak pięknie wtedy wyglądasz – pogładził delikatnie jej policzek
i starł mokre ślady łez.
W następnej chwili ich usta złączyły
się w długim i namiętnym pocałunku, tak jakby mieli siebie tylko
ten ostatni raz i już nigdy więcej... A może tak właśnie miało
być?
Ten piękny moment przerwało wycie
policyjnych syren i pisk opon podjeżdżających pod budynki aut.
Dziewczyna jeszcze raz spojrzała
Nathanowi w oczy
-Zawsze będę o Tobie pamiętać –
powiedziała, drzwi do sali otworzyły się z hukiem, a do środka
wbiegli policjanci, którzy od razu zakuli G w kajdanki i zaczęli
szamotać ją na wszystkie strony
Chłopak nie mógł znieść tego
widoku...
-Proszę, zaopiekuj się Shadow, ona
Cie potrzebuje – usłyszał jej głos ginący wśród tłumu, a
potem zniknęła...
******************
Nathan siedział oparty o ławkę i
rozglądał się po parku, tarmosząc suczkę za ucho. Wszędzie
dookoła niego chodziło pełno zakochanych par, cieszących się
sobą nawzajem i nie zwracających uwagi na resztę świata. Teraz,
choć nie miało to żadnego sensu w każdej dziewczynie widział
coś, co przypominało mu o Adrianne, włosy, ruchy, głos... Ale
jeszcze żadna z nich nie mogła dorównać oczom G. Brunet westchnął
głęboko, a Shadow zaskomlała cicho.
-Tęsknisz za nią, prawda? - zapytał
chłopak, a pies popatrzył na niego oczami wypełnionymi bólem i
tęsknotą
-Tak, ja też i nawet nie zdajesz sobie
sprawy z tego, jak bardzo...
.................................................................................
To już jest koniec, nie ma już nic, idziemy na melanż, będziemy pić :D
Ekhem... a wiec macie tu ostatni rdz ;)
Udusicie? Mam nadzieje, że nie bo być może powstanie jeszcze epilog ;) Znaczy jeśli oczywiście chcecie ;)
Co do rdz ... wgl mnie wyszedł taki sobie ale do oceny zostawiam go Wam ;)
Chciałam Wam straasznie podziękować, za ponad 10 tys wyświetleń i tylu obserwatorów.
Nawet nie wiecie ile to dla mnie znaczy, ze ktoś czytał to opo i mu się choć odrobinę podobało :)
Jeśli chcecie otrzymać jakieś info, co do mojego następnego opo, to piszcie na gg, które dodałam pod ostatnim postem albo na maila adus.cob@interia.pl ;)
A na koniec mam do Was jeszcze jedną prośbę,
Chciałabym, aby każdy kto przeczyta ten rdz zostawił pod nim koma, ten jedyny,ostatni raz...
Jeśli komentarzy bd więcej niż 12, już za miesiąc będziecie mogli przeczytać prolog mojego trzeciego bloga ;) Także proszę, komentujcie ;*****
Do zobaczenia być może przy epilogu ;)
Wasza Sierr ;*****
niedziela, 23 września 2012
Rozdział 28
Szedł powoli zapełnionymi ulicami
Paryża, nie zwracając uwagi na mijających go zabieganych ludzi.
Nie mógł uwierzyć, że jego życie zmieniło się tak diametralnie
podczas jednego z pobytów za granicą. Dlaczego akurat teraz? Kiedy
wszystko w jego życiu wydawało się poukładane i było w jak
najlepszym porządku, to właśnie w tym momencie wszystko odwróciło
się o 180 stopni. Spotkał dziewczynę dzięki której zrozumiał co
to miłość mimo przeciwności, może i był idiotą że ją kochał,
ale nie potrafił tego zmienić. To właśnie miłość do niej
zaprowadziła go do tego miejsca. Miejsca, które może być końcem
zarówno jak i początkiem...Ale jaki będzie ostateczny wynik tej
rozgrywki ? Na to pytanie nikt nie znał odpowiedzi, przynajmniej na
razie.
W końcu doszedł do skraju
rozciągającego się wzdłuż głównej ulicy parku.
Nerwowo rozglądną się za oczekiwanym
pojazdem, po czym odetchnął głęboko i oparł się o jedną ze
ścian stojącego w tym miejscu budynku.
Po jakichś 20 minutach czekania,
przybyło to na co czekał.
Czarne BMW zatrzymało się tuż obok
niego.
-Nathan, jesteś pewny? Możemy jeszcze
wszystko odwołać – powiedział George wychylając się
z auta
-Dobrze wiesz, że tego nie zrobię –
odparł Nath i usiadł na tylnym siedzeniu pojazdu
Ruszyli z piskiem opon i nie zwalniali
tempa, dopóki nie znaleźli się na obrzeżach miasta.
Przez przyciemnione szyby samochodu nie
było widać zbyt wiele, ale i bez tego dobrze wiedział,
że w takie miejsca nie przyjeżdża
się na weekendowy odpoczynek z rodziną.
W końcu dotarli na miejsce.
Powoli wysiedli z auta i udali się w
kierunku hebanowych drzwi jednego z budynków.
Nathan coraz bardziej niepewny swojej
decyzji nerwowo zaciskał i rozluźniał dłonie.
-A może jednak... - zaczął George
-Zrób po prostu co co masz zrobić, a
resztę zostaw mnie, ok? - przerwał mu Nathan, a tamten
w odpowiedzi skinął jedynie głową.
Kiedy dotarli do następnych drzwi,
George kazał zaczekać chłopakowi, a sam wszedł do środka.
Po kilku minutach brunet został
zaproszony do wnętrza pokoju...
Gdy już się tam znalazł, rozglądnął
się po pomieszczeniu. Był to dość obszerny pokój z zasłoniętymi
oknami, dlatego nie dostawało się do niego zbyt wiele światła. Na
jego środku stał stół. I właściwie to on stanowił całe
umeblowanie nie licząc stojących po jego obydwu schodach dwóch
foteli. Jeden z nich był już zajęty...
-Proszę, proszę Nathan Sykes,
bożyszcz nastolatek we własnej osobie odwiedza moją skromną
posiadłość? Nigdy bym się nie spodziewał, ba, nie marzył bym o
takim spotkaniu – 'przywitał się' mężczyzna siedzący przy
stole
Brunet wbił w niego zdeterminowany
wzrok i niewzruszony powitaniem gangstera stał nieruchomo w miejscu.
-Ależ niech się pan nie krępuje,
proszę siadać – powiedział tamten wskazując na fotel
naprzeciwko siebie
-Czemu to robisz, co? Lubisz patrzeć
na śmierć, na zwłoki ludzi? Czy może raczej zależy ci na tym by
to ci którzy żyją cierpieli? - wybuchnął Nathan gestykulując
rękami – Dlaczego jesteś taki człowiekiem? Co za traumatyczne
zdarzenia skrywasz za tą maską? Bili cię, molestowali? - a na
błysk w oku mafiozy dodał -Ojciec, czy matka?
Na te słowa mężczyzna zerwał się
gwałtownie z zajmowanego przez siebie miejsca i w mgnieniu oka
pokonał dzielącą go od swojego 'gościa' odległość. Następnie
patrząc chłopakowi prosto w oczy z całej siły kopnął go od tyłu
w kolano, a w ciszy która panowała w pomieszczeniu słychać było
charakterystyczny trzask łamanej kości. Brunet syknął, a jego
twarz wykrzywił grymas bólu.
Po chwili leżał na ziemi trzymając
się za bolące miejsce.
-Mówiłem ci, żebyś usiadł –
skarcił go spokojnym głosem – A teraz możemy spokojnie
porozmawiać bo każdy z nas zna już swoje miejsce w tej hierarchii,
czyż nie? - dodał – A teraz młody człowieku wyjaśnij mi z
łaski swojej w jakiej sprawie zawitałeś w moje skromne progi
-Zostaw Adrianne i jej brata w spokoju
gnoju! - wycedził Nath przez zaciśnięte zęby
W odpowiedzi gangster wyjął zza pasa
broń, a jej lufę skierował w głowę chłopaka przyciskając ją
do jego czoła i zgniatając butem jego roztrzaskane kolano. Brunet
wrzasnął z bólu.
-Grzeczniej zakochańcu (pamiętasz
wariacie? xp), grzeczniej, a tak poza tym to nikt nie kazał im się
ze mną zadawać, Matt sam przyszedł tu niczym zbity szczeniak, a ja
go przygarnąłem, zająłem się nim kiedy rodzina go zostawiła, a
potem … potem zjawiła się jego cudna siostrzyczka, która chciała
odkupić swoje winy zabierając go z powrotem do rodzinki i
opowiadając mu bajeczki jak to za nim się strasznie stęsknili. Ale
my też jesteśmy rodziną, gdy jest się z nami to potem nie można
nas od tak zostawić jak byle gówno. Jeśli raz to jesteś to nie ma
powrotu kochanieńki...
-To ty jesteś gównem, które teraz
mści się za to, że nie miało prawdziwej rodziny. Odbierasz ją
innym bo sam nigdy nie wiedziałeś jak to jest być kochanym i
potrzebnym. Stałeś się zwykłą nieczułą świnią!
Na te słowa zebrał pistoletem w
głowę. Świat wokół niego zaczął wirować i opadł bezwładnie
na posadzkę.
-Chciałem z tobą porozmawiać
normalnie... ale widzę, że nie okazujesz mi żadnego szacunku, więc
zakończymy w tym momencie naszą rozmowę – powiedział ładując
broń
A potem pośród panującej ciszy
nastąpił strzał.
......................................................................................................
Strasznie przepraszam wszystkich, że tak długo nie dodawałam rdz :)
Mam nadzieję, ze mi wybaczycie ^^
A oto macie tutaj przed ostatni rdz tego opo ;)
Fajnie by było gdybyście mnie nie udusiły za zakończenie, ale nie wiem czy bd mieć tyle szczęścia xp
W każdym razie chciałabym podziękować Wam za to że jesteście ze mną, bo to dzięki Wam piszę ;*
Z dedykacją dla wszystkich którzy zostawili kom pod ostatnim rdz ;****
+ wszystkie zastrzeżenia co do tego rdz jak i innych rzeczy piszcie w komach albo na moje gg 42810714 ;)
A tych którym podoba się to co piszę, zachęcam do czytania mojego drugiego bloga, ktr link znajduje się wyżej ;) oraz jeśli chcecie 3 opo wystarczy zrobić tylko jedno, skomentować ;***
Do następnego rdz ;***
Wasza Sierr ;****
niedziela, 2 września 2012
Rozdział 27
Przez następne dni Nathan prawie w
ogóle nie wychodził z pokoju. Dalej nie mógł pojąć skąd wziął
się jego upór aby zrobić to co zamierzył. Mimo tego iż George
nie chciał spełnić jego prośby jakoś udało mu się go przekonać
do zmiany zdania.
Od czasu kłótni w kuchni Adrianne nie
pokazała się w mieszkaniu. Chłopaki jednak zbytnio się tym nie
przejęli, gdyż od tego czasu zdążyli rozwalić już połowę
salonu podczas zabawy w gwiezdne wojny, łóżko, 2 fotele i suszarkę
do włosów... Zbyt długo by wyjaśniać jak to się stało. W
każdym razie cieszyli się swobodą.
Tymczasem Nath wspominał wszystkie
przygody, które przytrafiły się im od czasu przyjazdu do Paryża.
Najpierw zwiedzanie miasta-które było
genialnym planem Toma, spotkanie G, rozwalenie lodówki, potem
przygoda Toma z Verrem i great ajdijas chłopaków jak wydostać go z
jego 'czaderskiej' kryjówki, zmiana wiary na Islam oraz wycieczka do
supermarketu czyli zabawa w strażaków, wyścigi wózków oraz akcja
kradzieży z pseudonimami . No i jeszcze oczywiście już prawdziwe
zwiedzanie Paryża i odbieranie chłopaków z komisariatu...
(pamiętacie to wszystko? xd)
Na myśl o tych wszystkich rzeczach,
które wydarzyły się stosunkowo nie tak dawno, a wydają się
odległe o wieki, Nathanowi aż łza zakręciła się w oku.
Jego oczy zaszkliły się jeszcze
bardziej kiedy przypomniał sobie lufę pistoletu wymierzoną w jego
kierunku.
Podobno miłość wszystko wybaczy. Ale
czy nie ma to żadnych granic? Czy dla osoby którą kochamy zrobimy
wszystko? Również jeśli kosztowało by to nasze życie jak być
może i życie naszych bliskich?
Krążąc po pokoju zadawał sobie te,
jak i wiele innych pytań... Lecz na żadne nie znalazł odpowiedzi.
Koło południa zjadł z chłopakami
pizzę, a potem siedział w skupieniu patrząc się na pusty talerz.
-Ej Młody, wszystko w porządku? -
zapytał Max przerywając milczenie
-Mmm tak, wszytko ok … - odparł Nath
dalej nie odrywając wzroku od talerza
Chłopaki wymienili między sobą
porozumiewawcze spojrzenia.
-Posłuchaj.... my wiemy, może
jesteśmy idiotami, debilami, ciołkami, ciulami – karcący
kuksaniec w bok od Sivy- ale nie myśl sobie, że nie widzimy co się
z tobą ostatnio dzieje! Jesteś cały czas taki przymulony, smutny i
zamyślony, a to wszystko od czasu kiedy rozmawiałeś z Georgem!
Nawet jak G ci przywaliła to się tak nie zachowywałeś. Co się
stało?- powiedział Tom
-Nic się nie stało, naprawdę –
bąknął
-Chłopie – potrząsnął nim Jay –
Jesteśmy twoimi kumplami i wiedz, ze zawsze możesz na nas liczyć!
Proszę, nie zrób nic głupiego... - dodał
Nathan popatrzył na nich podejrzliwie.
-Skąd wiecie co zamierzam zrobić?! -
wydarł się prosto w ich facjaty – George wam wygadał, że chcę
jej pomóc prawda? Wiedziałem, że umówił mnie na to spotkanie
niechętnie, a wy pewnie mieliście mnie przekonać do zmiany zdania,
prawda?!
-Po pierwsze, wiemy że zrobisz dla
niej wszystko bo widzimy, ze na serio Ci na niej zależy, po drugie
nie rozmawialiśmy z Georgem bo unikał nas tak samo jak ty, a po
trzecie... jakie spotkanie? - Tom znacząco poruszył brwiami
-Ehhh zawsze daje się na to nabrać –
złapał się za głowę Misiek
-Tak, zawsze – potwierdził z bananem
na gębie Max
Zapadła cisza. Nath wiedział, że nie
może wpakować swoich najlepszych kumpli w tarapaty. Nie zamierzał
wyjawić im co tak naprawdę zrobi...
Popatrzył na zegarek, którego
wskazówki pokazywały godzinę 13.
-Jaa... muszę już lecieć – zaczął,
wstając od stołu – Trzymajcie się i wiedzcie, że zawsze
byliście dla mnie jak rodzina
Żaden z nich nie odpowiedział.
Patrzyli na chłopaka w osłupieniu, gdy on przechodził przez salon
i zbliżał się do drzwi mieszkania.
Ostrożnie chwycił klamkę i biorąc
głęboki oddech nacisnął.
-Nath! - usłyszał za sobą krzyk
Max'a – Powodzenia
Podszedł do niego i mocno go uścisnął.
-Ale proszę … dla nas, a jeśli nie
dla nas to dla G. Nie rób niczego głupiego i uważaj na siebie –
dodał po chwili
Nathan obdarzył go słabym uśmiechem
i lekkim skinieniem głowy.
Następnie zdeterminowany przestąpił
próg i zamknął za sobą drzwi.
-----------------------------------------------------------------
Witam witam ;)
Jak tam samopoczucie? mam nadzieje, że wszystko u was w porządku :)
Jakoś nie mogłam zebrać się do pisania tego rdz, ale dzięki wariatce ;* w końcu go macie ;D
Wg mnie rdz jest okropny i przepraszam, ze nie porafie lepiej [isać :/
Zebrało mi się na wspomnienia, bo to już prawie koniec opo ... jeszcze pozostało wam przecierpieć 2 rdz ;)
Witam na moim blogu Julliettę Sykes i Oliwię, mam nadzieję, że to co napiszę bd się Wam podobało ;D
I mam do was 2 pytanka :)
1. Chciałabym się dowiedzieć, która akcja chłopaków w tym opo < a było ich trochę ;p> podobała Wam się najbardziej?
2. Jestem strasznie ciekawa jak wyobrażacie sb zakończenie tego bloga oraz jak uważacie, co Nath zamierza zrobić?
Czekam na wasze odpowiedzi w komentarzach ;***
Do następnego rdz :D
Wasza Sierr ;****
niedziela, 26 sierpnia 2012
Rozdział 26
Chłopak był coraz bliżej i bliżej.
-George nie, proszę cię!
Porozmawiajmy spokojnie, obiecuję, że nikomu nic nie powiem! -
starał się załagodzić sprawę Nathan
-Tak tak, już słyszałem takie
wymówki a potem policja siedziała nam na karku! - odparł tamten
nieugięty – Masz mnie za idiotę? Nie dam się nabrać takiemu
gwiazdorkowi od siedmiu boleści. Co G w ogóle w tobie widzi?
Nath stał w milczeniu i nie wydobył z
siebie ani jednego słowa.
W jego głowie tłoczyło się pełno
idiotycznych myśli.
Dlaczego on się w to wszystko
wpakował? Dlaczego jak normalni, cywilizowani ludzie nie mogli
podziękować jej za pomoc i wyjechać do hotelu (z którego i tak
nie dłużej jak po trzech dniach by wylecieli), tylko jak te ciołki
zostali tutaj?!
Dlaczego w ogóle chciał pomóc
Adrianne? Przecież podejrzewał, że nie przyniesie to nic dobrego,
a wręcz przeciwnie zwali to na niego same kłopoty. Bo jesteś
idiotą Sykes! - darł się jakiś głos w jego głowie. Bo ją
kochasz, choćbyś nie wiadomo jak się tego wypierał – mówił
drugi.
I jak zawsze kiedy o niej myślał,
przed jego oczami pojawiły się oczy, czarne jak najskrytsze
zakamarki nocy, a on poczuł, że zapada się ponownie w ziejący z
nich nieprzenikniony mrok...
Wtedy usłyszał wokół siebie
warczenie i raczył w końcu powrócić do rzeczywistości.
Rozejrzał się dookoła i
zdezorientowany patrzył jak Shadow odgradza drogą George'owi i tym
samym broni Nathana. Nie mógł uwierzyć w to, co widzi. Suczka
kolejny raz uratowała mu życie.
W końcu członek mafii odpuścił,
rzucił nóż na ziemię i w geście poddania podniósł ręce do
góry.
-Okej, porozmawiajmy – zaproponował
********
Chłopaki usiedli i porozmawiali
spokojnie o wszystkim, co wydarzyło się w ciągu ostatnich dni.
Później dołączyła do nich również reszta The Wanted, która na
szczęście dla Nathana i George'a nie zauważyła wcześniejszego
zamieszania.
Następnie chłopaki udali się na
wywiad do radia.
Przez cały ten czas Nath zastanawiał
się co mógłby zrobić dla Adrianne.
Miał już dość patrzenia jak
dziewczyna codziennie zadręcza przez to co musi robić by ratować
tyłek swojego brata.
Ale mimo przesiedzenia w studiu bitych
dwóch godzin, które spędził wyłącznie na siedzeniu nie wpadł
na żaden godny uwagi pomysł.
Po powrocie do mieszkania zjedli
przygotowaną przez George'a kolację i każdy udał się w swoja
stronę.
-Nad czym się tak zastanawiasz? -
zapytał po dłuższej chwili milczenia George
-Nad... niczym szczególnym –
odpowiedział z wahaniem Nathan
-Oj daj spokój przecież widzę, że
coś cię dręczy, wygadaj się
Nath spojrzał na niego niepewnie, a
tamten przyjacielskim gestem <nie zapominajmy, że w tym samym
dniu chciał go zabić ;p> zachęcił go do mówienia.
-Po prostu ta sprawa z G nie daje mi
spokoju, nie mogę przestać o tym myśleć...
-Znaczy... Nie daje ci spokoju to, że
zebrałeś od niej dziś w łeb? Albo to, że 'próbowała' cię
zabić?
-Nie – wycedził – Chodziło mi o
to, że chciałbym jej jakoś pomóc się z tego wyplątać
Goerge w zamyśleniu podrapał się po
głowie i popatrzył na chłopaka z wyrazem współczucia i
zrozumienia malujących się na jego twarzy.
-O ile ją znam, a znam ją bardzo
dobrze, to raczyła cię poinformować, że jest to … hmm... jakby
to ująć... nie możliwe?!
Nath westchnął ciężko i opadł na
oparcie krzesła.
Przecież musiał istnieć jakiś
sposób. Musiał!!!
Nie może jej zostawić samej w tym
gównie...
Myśl, Myśl! - powtarzał sobie
I w tym momencie wpadł na pewien
idiotyczny pomysł, z którego nie mógł wyjść cało... lecz dla
niej zrobi wszystko. A skoro ma się już wkopać to tak żeby
wszyscy to zapamiętali.
-George... mam do ciebie pewną
prośbę... - zaczął pewnie patrząc chłopakowi w oczy...
-----------------------------------------------------------------------------------------
Witam wszystkich ;)
Także... można powiedzieć, że wróciłam, może nie w jakimś wielkim stylu ...ale ważne że wgl jestem :)
Nie wiem czy ktoś przeczyta ten rdz ... pamiętacie mnie jeszcze wgl?
Tak dawno mnie tu nie było że nie zdziwiłabym się gdyby nikt już tego czegoś nie czytał...
W każdym razie... dziękuję Wam za wszystko co dla mnie zrobiliście i że byliście ze mną przez ten cały czas ;*
Mam nadzieję, że może jakimś cudem będziecie zainteresowani tym co stanie się dalej i będziecie komentować dalsze rdz, bo nie zostało ich już wiele do końca :)
To jak szybko pojawi się kolejny rdz zależy od was i od ilości komentarzy ;)
Także ... do następnego ;****
Wasza Sierr ;*
sobota, 7 lipca 2012
Rozdział 25
Następnego dnia rano, kiedy Nath się
obudził, był w pokoju sam. Zaczął martwić się, że dziewczyna
postanowiła zostawić go, by nie mieszał się w jej kłopoty.
Szybko zerwał się z łóżka
i wręcz wybiegł z pomieszczenia
penetrując całe mieszkanie.
Wielkie było jego zdziwienie połączone
z ulgą, kiedy zastał Adrianne grającą z chłopakami w karty.
-Makao! - krzyknął uradowany Max
-No nie .. znowu ?! - westchnął Jay
-Oszust! Foch forever na 5 minut! -
powiedział zdenerwowany Tom i odwrócił się plecami do reszty
towarzystwa
-Hej – przerwał wymianę zdań Nath,
podchodząc do dziewczyny i całując ja w policzek.
Na ten gest G uśmiechnęła się, a
Siva, Max i Jay zagwizdali.
-No co? Kto nie ma szczęścia w
kartach ma szczęście w miłości – wystawiła im język i
odwróciła się do Nathana namiętnie go całując.
-Oj skończcie już się miziać,
dokończmy kolejkę! - przerwał im loczek
-Właśnie! Chcę znowu skopać wam
tyłki – wyszczerzył się Max
-Przykro mi, ale będziecie musieli
dokończyć beze mnie – stłumiła ich entuzjazm dziewczyna – mam
jeszcze kilka spraw do załatwienia …
-Mamy jeszcze kilka spraw do
załatwienia – poprawił ja Nath – idę z tobą
-Ale …
-Żadnych ale, nie puszczę cię samej
– upierał się przy swoim
Adrianne szybko wstała i wyszła z
salonu do kuchni. Chłopak natychmiast ruszył za nią.
-Posłuchaj wiem, że chcesz mi pomóc,
ale to i tak nic nie da – zaczęła pewnym siebie głosem – nie
dam ci spieprzyć sobie życia! Za dużo ludzi już zraniłam …
-Mam to w dupie G, bez ciebie moje
życie i tak nie ma sensu – odparł
-Przykro mi – powiedziała ze łzami
w oczach – nie pozwolę ci popełnić tego błędu
I w tym momencie szybkim ruchem
chwyciła jakiś leżący na blacie przedmiot i uderzyła nim w głowę
chłopaka. Ostatnią rzeczą jaką udało się Nathanowi zobaczyć
były kuchenne marmurowe płytki, a z okolic salonu doszedł do jego
uszu odgłos zamykanych z trzaskiem drzwi …
-Nath? Nath? Chłopie obudź się! -
klepał go po twarzy Max
-A może jemu jeszcze raz trzeba
wpierdolić … może wtedy się ocknie – powiedział Tom i
podszedł do stołu, aby wziąć do ręki tłuczek
-NAWET. SIĘ. NIE. WAŻ. - wycedził
Nath natychmiastowo podnosząc się z podłogi, co prawie skończyło
się kolejnym upadkiem
Na jego szczęście w odpowiedniej
chwili chwycił go Jay.
-No no ładnie musiałeś ją czymś
wnerwić – powiedział Siva – kiedy wychodziła to myślałem, że
już po drzwiach
-Ty myślałeś? - złapał się za
głowę Tom – Trza to zapisać! Gdzie jest mój notes ?! - i
wybiegł z pomieszczenia
-Ehh … - westchnął Max – Dość
mocno zebrałeś, może trzeba iść z tym do lekarza? - zwrócił
się do Natha
-Nie … wszystko ze mną ok
-No skoro tak uważasz … Ale na
wszelki wypadek pójdę po Georga, może będzie miał jakieś
tabletki na ból głowy – powiedział Max i poszedł szukać
ochroniarza
Po jakiś dziesięciu minutach w kuchni
pojawili się Max i George.
-Tsa … to może ja lepiej sprawdzę
czy Tom znalazł swój notes … - powiedział Łysol i poszedł
szukać kumpla
W tym czasie George przyjrzał się
głowie Nathana, a gdy stwierdził, że jednak jest z nią wszystko w
porządku, zaoferował, że przygotuje coś do zjedzenia.
-Co się stało, ze tak zebrałeś? O
ile dobrze znam G, to z byle jakiego powodu by tak nikomu nie
przywaliła – zagadnął George
Nath chwilę przyglądał się
chłopakowi w milczeniu. Niby taki wesoły, miły i w ogóle ale z
nim coś jest nie tak, pomyślał. Choć wiedział, że głupio
postępuje, postanowił poruszyć, jak się potem okazało
niebezpieczny temat.
-Czy wiedziałeś, że ona jest
kurierką? - zapytał, nie przestając gapić się na Georga
Chłopak zamarł bez ruchu … I
błyskawicznie odwrócił się w stronę siedzącego przy stole
Nathana.
-…. Czy ty z nią współpracujesz? -
dokończył swoje poprzednie pytanie
To było głupie posunięcie.
George szybko pochwycił znajdujący
się pod jego ręką nóż i powolnym, czujnym krokiem zaczął
zbliżać się do Natha ...
...................................................................................................................................................................
Taki wakacyjny surprajs ;)
Mam nadzieję, że się wam spodoba, choć nie zdziwię się, jeśli bd inaczej ...
Ale to jedyny rdz, który pojawi się w te wakacje na tym blogu ;D
A teraz mam dwa pytanka.
Po pierwsze ... to opo zbliża się nieuchronnie do końca. Czy chcielibyście aby po jego zakończeniu powstał nowy blog?
A po drugie ... Drugi blog też jest na zawieszce, czy chcielibyście, aby na nim również pojawił się rdz?
Na odpowiedzi czekam w komentarzach ;)
Jeszcze raz życzę wam udanych, upalnych i zajebistych wakacji ;*
Wasza Sierr ;********
wtorek, 3 lipca 2012
Uwaga!
Długo zastanawiałam się nad tym co zrobić, i podjęłam decyzję, że to bd najlepsze rozwiązanie.
Zawieszam bloga .
Najprawdopodobniej rozdziałów nie bd przez okres całych wakacji...
No może kiedyś w jakiś dzień napiszę jeden ale wątpię ...
Tak więc życzę wszystkim udanych, gorących i szalonych wakacji ;D
Mam nadzieję, że będziecie czekać na kolejny rozdział, a jeśli nie, to zrozumiem ;)
Do zobaczenia we wrześniu (albo i wcześniej lub później)
pa pa ;************
P.S. I przepraszam jeśli zabraknie moich komentarzy pod waszymi genialnymi rozdziałami, ale wiedzcie że zawsze je czytam ;) I dalej żałuje że nie mam takiego talentu jak wy ;)
Zawieszam bloga .
Najprawdopodobniej rozdziałów nie bd przez okres całych wakacji...
No może kiedyś w jakiś dzień napiszę jeden ale wątpię ...
Tak więc życzę wszystkim udanych, gorących i szalonych wakacji ;D
Mam nadzieję, że będziecie czekać na kolejny rozdział, a jeśli nie, to zrozumiem ;)
Do zobaczenia we wrześniu (albo i wcześniej lub później)
pa pa ;************
P.S. I przepraszam jeśli zabraknie moich komentarzy pod waszymi genialnymi rozdziałami, ale wiedzcie że zawsze je czytam ;) I dalej żałuje że nie mam takiego talentu jak wy ;)
niedziela, 24 czerwca 2012
Rozdział 24
Całowali się coraz namiętniej i
powoli zbliżali się się w stronę łóżka.
Po chwili jednak dziewczyna oderwała
się od chłopaka.
-Słyszysz to? - zapytała
Nath nasłuchiwał chwilę i wydawało
mu się, ze słyszy dochodzące z ulicy czyjeś krzyki …
Wrzaski chłopaków.
Oboje podeszli do okna i wyjrzeli na
zewnątrz.
Im oczom ukazali się Jay i Siva,
którzy tańczyli ze sobą walca, uciekającego z kurą przed
chińczykiem Toma oraz przylepionego do latarni Max'a, który darł
się:
-Żetę mła kochana, żetę!
Adrianne westchnęła głęboko i
powolnym krokiem ruszyła w stronę drzwi. Nath podążył za nią i
gdy miała wyjść z mieszkania zagrodził jej drogę.
-Nath, naprawę nie musisz mnie teraz
pilnować na każdym kroku – uśmiechnęła się – obiecuję, że
gdy zaciągniemy do domu tych patałachów to wszystko ci wytłumaczę,
ok?
Chłopak spojrzał w jej oczy i choć
pamiętał o wszystkich kłamstwach, które mu i nie tylko jemu
wciskała, zszedł jej z drogi i również zszedł na dół.
Po rozdzieleniu Sivy i Jay'a, Nath
musiał udać się w pogoń za Tomem i chińczykiem, a G starała się
odciągnąć Max'a od latarni.
-Kurwa! Gdyby miał włosy to
przynajmniej byłoby za co go ciągnąć! - wnerwiała się Adrianne
Tymczasem Nathanowi udało się złapać
Parrota, który za żadne skarby nie chciał wypuścić z rąk kury.
-To jest morderca! On chciał Marzenę
przerobić na jakiś rosół! - wrzeszczał wytykając palcem
skośnookiego
Po długich namowach Natha ( bo
chińczyki poligloci, angielki umieją xp) sprzedawca odpuścił
i zostawił ptaka w spokoju … znaczy spokojem to nazwać lekkie
przegięcie … w objęciach Toma.
Potem Nath pomógł Adrianne oderwać
Max'a od latarni. Męczyli się z nim jakieś 15 min, ale wreszcie im
się udało. Jakim sposobem ? Wolicie nie wiedzieć xP
Następnie przytaskali ich do
mieszkania i każdy z chłopaków poszedł grzecznie do swojego
łóżeczka.
I wtedy G spojrzała z powagą na
Natha, zebrała się na odwagę i zaprowadziła chłopaka do swojego
pokoju. Wiedziała, że czeka ją trudna rozmowa, ale nie mogła już
więcej kłamać,nie potrafiłaby go dłużej zwodzić.
-Ok, to ja może opowiem ci wszystko
jeszcze raz, moją historie … prawdziwą historie …
Urodziłam się w Polsce, jak już
mówiłam w Krakowie, jako Adrianna Wilk, moja matka zostawiła mnie
po porodzie i pozostał mi tylko ojciec. Zajmował się mną do
momentu gdy miałam 4 latka. Jak już kiedyś wam wspominałam nie
prowadził czystych interesów i został zamordowany przez swoich
współpracowników. Zaopiekował się mną wuj, który teraz też ma
mnie gdzieś. Gdy miałam 11 lat, dotarły do mnie wieści, że matka
chce się ze mną spotkać. Mimo tego iż nie byłam przekonana czy
chce ją spotkać, postanowiłam się z nią zobaczyć, podczas
naszej krótkiej i nieprzyjemnej rozmowy, dowiedziałam się, że mam
młodszego brata oraz że mieszka on w Anglii.
Rok później odważyłam się poprosić
wujka by mnie tam zawiózł. Miał w tym kraju wiele kontaktów,
dlatego szybko odnalazłam Ricka, okazało się, że wpadł tak samo
jak nasz ojciec, został członkiem ( skojarzenia ^^) tamtejszej
mafii, nie miałam pojęcia jak, ale wiedziałam, że muszę pomóc
mu się z tego wyplątać … Na moim miejscu zrobiłbyś to samo, on
jest tak naprawdę wszystkim co mam. Przez następne lata pomagałam
mu jak tylko umiałam, w szczególności jeśli chodziło o kasę,
ale to było za mało. W końcu przy jednym z zadań wpadł … A
żeby go ratować zostałam jedną z nich. Tak wiem, to głupie, ale
co miałam zrobić? Na szczęście udało mi się go uratować. Ale
jak raz wdepnąłeś w to gówno, to nie dasz rady wyplatać się z
niego tak łatwo. Ale nie jestem w tej społeczności zbytnio
popularna, jestem tylko kurierem i nie mam zbyt poważnych zadań –
w tym momencie przerwała i popatrzyła Nathanowi głęboko w oczy –
A co tyczy się ostatniej nocy, jeden z moich kumpli spieprzył swoja
robotę i musiałam ratować sytuację. W innym wypadku nigdy bym
czegoś takiego nie zrobiła … ja nie potrafiłabym cie skrzywdzić,
ja …
Chłopak nie pozwolił jej dokończyć,
stanowczym ruchem przyciągnął ją do siebie i pocałował.
-Nie musisz się już więcej
tłumaczyć, przykro mi, że musiałaś przez to wszystko przejść –
powiedział gładząc jej delikatny policzek.
-Nie Nath, to ja powinnam cie za to
wszystko przeprosić, teraz przeze mnie jesteś w niebezpieczeństwie,
oni się dowiedzą dlaczego nie dobiłam tamtego faceta, znajdą cię!
Musisz uciekać!
-Nigdzie się nie wybieram … nie bez
ciebie – odparł z determinacja w głosie
-Ale zrozum! Nie możesz tu zostać, to
zbyt ryzykowne – wydusiła, a po jej policzku spłynęła samotna
łza
-Nie odejdę stąd bez ciebie, zbyt
wiele dla mnie znaczysz bym miał cię zostawić. Pomogę ci.
-Nic nie rozumiesz – westchnęła –
mnie się już nie da pomóc, a jedyna osobą, która może wyjść z
tego cało jesteś ty!
-Nie wyjadę stąd! Jestem pewny, że
to jakoś da się ułożyć, musi być jakiś sposób! - upierał się
przy swoim
-Tu nic już nie da się zrobić, a
jeśli spróbujesz to tak jakbyś przewrócił kostkę domina.
Ciągnie ot za sobą konsekwencje,których potem nie da się odwrócić
– powiedziała, wyrwała się z jego objęć i wyszła z pokoju
zostawiając go ze wszystkimi przemyśleniami samego ...
.............................................................................................
To chyba ostatni rozdział w tym roku szkolnym ;)
Wiem że nie jest za fajny no ale cóż :/
Ale widzę, ze i tak coraz mniej osób czyta to opowiadanie.
Nie dziwie im się ;D
Obawiam się , że na czas wakacji bd musiała zawiesić bloga ... ale to się jeszcze zobaczy
!0 komentarzy = Rozdział ;)
Miłego czytania i zachęcam do komentowania ;****
sobota, 16 czerwca 2012
Rozdział 23
-No bo wiesz … skoro ty nie chcesz
iść – jąkał się Tom – to może sami poszlibyśmy na miasto …
pozwiedzać
Dziewczyna z zaskoczenia szeroko
otworzyła usta i tępym wzrokiem patrzyła na stojącą przed nią
czwórkę dżentelmenów. Nie mogła uwierzyć, że coś takiego jej
zaproponowali. Przecież dobrze wiedzieli, że ostatnią rzeczą na
jaką by się zgodziła, byłoby puszczenie ich gdziekolwiek samych.
Wiedziała dobrze, że jeśli wypuści chłopaków z domu to sprawi
to same kłopoty.
W chwili, kiedy miała im udzielić
odpowiedzi, do pokoju wszedł Nathan.
Od razu odwróciła swój wzrok w jego
kierunku. W jego niebiesko-zielonych oczach zobaczyła błysk
strachu, a jednocześnie zaciekawienia. I w tym momencie co zdziwiło
ja samą odparła:
-A właściwie czemu nie … -
uśmiechnęła się - nie będę was cały czas trzymać w domu,
tylko uważajcie na siebie
Tym razem to chłopaki zostali
zszokowani. Stali tak jak wryci i nie mogli wydusić ani słowa.
-I co się tak gapicie jakbyście
mordercę zobaczyli? - zapytała po czym nagle urwała, nerwowo
przełykając ślinę – No idźcie już zanim się rozmyślę
Nie zastanawiając się ani chwili
dłużej ruszyli z miejsca, a Adrianne i Nath usłyszeli już tylko
odgłos zamykanych z hukiem drzwi.
-A ty nie idziesz? - zapytała
-Nie, jakoś nie mam ochoty uganiać
się z tymi pacanami – odparł i już chciał zagadać dziewczynę,
o tym czego się o niej dowiedział, jednak ona bez słowa wyminęła
go w drzwiach i udała się do łazienki … tak jakby kuśtykając.
Nath nie mógł zdobyć się na odwagę,
by w końcu dowiedzieć się całej prawdy. Stał przez chwilę w
drzwiach i nagle zdecydowanym ruchem udał się do pomieszczenia, w
którym znajdowała się G.
Mocno pchnął drzwi i wszedł do
środka.
Zastał tam dziewczynę nerwowo myjącą
coś w wannie, a wokół niej porozrzucane brudne rzeczy, które
wcześniej leżały w koszu. Przestraszona Adrianne szybko ukryła
trzymany w rękach przedmiot, odwracając się przodem do chłopaka.
-A tu co tornado przeszło? - wydusił
unosząc przy tym jedną brew
-Noo tak jakby – odparła tamta
przygryzając przy tym wargę
„Jest strasznie zdenerwowana” -
pomyślał Nath
-Szukałaś może czegoś? - zapytał
podchodząc do dziewczyny coraz bliżej
-Yyyy … tak właściwie to tak –
sztucznie się uśmiechnęła – bo widzisz tak niezdara ze mnie, że
razem z ubraniami przez przypadek wrzuciłam tam moją ulubioną
bransoletkę
-I znalazłaś ją?
-Tak, właśnie … gdzieś tu była …
o tam leży – schyliła się z grymasem bólu na twarzy i podniosła
leżący na ziemi przedmiot – To ja już może
-Co masz za plecami? - przerwał jej
niemal natychmiast Nath
-To nic takiego, po prostu jak szłam
przez park i zahaczyłam o coś, jakiś krzak albo inna pierdołę i
trochę rozdarłam sobie spodnie – powiedziała i skierowała się
w stronę drzwi
Jednak kiedy mijała chłopaka, ten
brutalnie chwycił ja za ramię i przyciągną do siebie.
-Dobra jesteś, umiesz kłamać
człowiekowi prosto w oczy, ale ja nie jestem aż takim idiotą, by
ci uwierzyć – wycedził i wyrwał jej z rąk podarte jeansy
„No dobra, właściwie to mógłbym
uwierzyć w jej historyjkę, ale czy krzewy mogą podrzeć jeansy? I
zrobić w nich dziurę wielkości pięści?” - pomyślał. Był
pewien, że nie. Zniżył wzrok i spojrzał na nogę dziewczyny.
Stała przed nim niepewnie, utrzymując ciężar ciała na jednej
kończynie.
-Stało ci się coś? - zapytał
wskazując na udo
-Nieee – zaprzeczyła
Ale Nath nie mógł się powstrzymać i
dotknął ją w miejscu, gdzie znajdowała się ledwo widoczna plama.
Ledwo co koniuszki jego palców zetknęły się ze skórą G, a ona
syknęła z bólu, a plama na jej nodze powiększyła się. W tym
momencie, Adrianne gwałtownie wyrwała rękę z uścisku chłopaka i
pokuśtykała do swojego pokoju. On natychmiast ruszył za nią.
Zastał ją opartą o ścianę i
zwróconą w kierunku wyjścia na balkon.
Kiedy usłyszała, że się zbliża
gwałtownie odwróciła się w jego kierunku z kamienną twarzą.
-Czego jeszcze ode mnie chcesz ?! -
krzyknęła
-Chcę wiedzieć prawdę!
-Jaką znowu prawdę, o co ci chodzi ?!
-Ty już dobrze wiesz o co mi chodzi!
Hmm ciekaw jestem jakie to interesy załatwiałaś wczoraj w nocy …
Może poszłaś z psiapsiółkami na herbatkę do jakiejś przytulnej
kawiarenki i omawiałyście jakie babeczki upiec na dzień seniora,
albo byłaś u kogoś po notatki na uczelnie? Ale nie, zaraz przecież
ty nawet nie studiujesz …
Na te słowa Adrianne szeroko otworzyła
oczy i wpatrywała się zaskoczona w chłopaka.
-Skąd wiem?! Coś tknęło mnie, żeby
sprawdzić. A tak poza tym to może wcale nie nazywasz się Adrianne
Devil?! No dalej, pochwal się! Czy to też było oszustwem?!
-Ty nic nie rozumiesz … - syknęła
-No tak, pewnie najlepiej to tak
wszystko wytłumaczyć. No przecież oczywiście, że ja nic nie
rozumiem. Uwierz chciałbym to zrozumieć … dlaczego to robisz?
-Nie twój zasrany interes!
-Jesteś tego pewna?! A może mam ci
przypomnieć co wydarzyło się wczoraj w nocy?! To, że ktoś
próbował mnie zabić ?! A wiesz co w tym wszystkim jest najlepsze ?
Że to byłaś ty.
Na początku nie chciałem uwierzyć we
wszystkie moje spekulacje na ten temat. Ale to wszystko było zbyt
wyraźne, te wszystkie ślady układały się całość – zaśmiał
się ponuro – Jak mogłem być tak głupi i od razu nie zauważyć,
że coś tu jest nie tak ?! … Teraz przynajmniej mam co do
wszystkiego pewność … Wcale nie szukałaś tej pieprzonej
bransoletki, prawda? Szukałaś tego – powiedział, po czym wyjął
z tylnej kieszeni spodni pistolet i rzucił go pod jej nogi.
-Nath ja …
-Nawet nie próbuj mi wmawiać, że tak
nie było! - krzyknął wściekły
Dziewczyna spojrzała w jego oczy. Nie
zauważyła nic poza determinacją i wiedziała, że tym razem nie
odpuści. Chłopak szybkim krokiem podszedł do niej, chwycił ją za
nadgarstki i zmusił aby spojrzała mu w oczy.
-No tak … faktycznie musiałem być
ślepy, przecież tych oczu nie można nijak pomylić – powiedział
nie odrywając wzroku od czarnych oczu G.
Adrianne próbowała wyrwać się z
jego żelaznego uścisku, jednak nic nie mogła zrobić.
-Ja chcę ci tylko pomóc, proszę nie
odpychaj każdej osoby, która chce lepiej cię poznać, może inni
odpuszczali, jednak ja nie mam najmniejszego zamiaru. Zbyt bardzo mi
na tobie zależy …
-Nathan to nie jest najlepszy pomysł,
nie chcę aby stała ci się krzywda! - wydusiła, a po jej policzku
spłynęła samotna łza, którą chłopak otarł wierzchem swojej
dłoni.
-Obiecuję, zrobię wszystko by ci
pomóc …. ja … kocham cię G, czy masz tak na imię, czy nie i
nic tego nie zmieni
Po tych słowach Adrianne przybliżyła
się do niego jeszcze bardziej i stanęła na palcach tak, że ich
usta dzieliły milimetry.
-Nie mam pojęcia jakim cudem, ale mimo
tego, że próbowałam cię zabić, ty nie boisz się, a nawet
proponujesz mi pomoc … jesteś naprawdę niesamowity – wyszeptała
odgarniając grzywkę z jego czoła – też cię kocham
W tym momencie musnęła delikatnie
jego usta swoimi, a chłopak poczuł jakby o jego wargi otarło się
skrzydło motyla. Przyciągną ją do siebie jeszcze bliżej i
pocałował bardziej stanowczo, acz równie delikatnie. Oparli się o
ścianę, Adrianne zarzuciła swoje ramiona na kark Nathana, a on
włożył ręce pod jej bluzkę i zaczął krążyć swoimi dłońmi
po jej plecach ….
................................................................................................
A więc jest następny rozdział .... Obiecałam sobie, że już sama nie będę komentować, dlatego oddaje go w wasze ręce ;)
Chciałam podziękować wam za ponad 5900 wyświetleń i za to, że jesteście ze mną przez tak długi czas :*
Rozdział dedykuję Wariatce ;* , bez której ciągłego nękania i zaganiania mnie do roboty pewnie przez długi czas by go nie było ;D
Następny dodam pewnie za tydzień, no chyba, że czas i wena pozwoli to wcześniej ;)
Życzę miłego czytania i zachęcam do komentowania ;*****
czwartek, 7 czerwca 2012
Rozdział 22
Po nieprzespanej nocy, Nathan nie miał
najmniejszej ochoty uczestniczyć w porannej konwersacji chłopaków
na temat planów na dzisiejszy dzień.
-Ej młody, co ci się stało? -
zapytał z niepokojem w głosie Max
Nie uzyskał odpowiedzi …
-Heloooł! Hjuston tu Ziemia, marsjanie
atakują ODBIÓR! - wydarł się Tom
I znowu nic.
-Ejj chłopaki a może on jest robotem
i doszło do jakiegoś spięcia! - wpadł na pomysł Jay
-Taaa prędzej ty Miss Kambodży –
zakpił z niego Siva
W końcu Max nie wytrzymał i z całej
siły uderzył pięścią w stół.
Nathan podskoczył jak oparzony i
spojrzał zdezorientowany na kumpla, unosząc przy tym jedną brew.
-No co? Mrówki – odpowiedział
chłopak i przyglądnął mu się uważnie.
-I po co się tak gapisz ? Hmm ? -
wysyczał Nath
-Od wczoraj, kiedy wróciłeś
wieczorem dziwnie się zachowujesz … co się wtedy stało ? -
zapytał podejrzliwie Max
-Nie nic się nie stało – wydukał
Nath, a na wspomnienie o poprzednim wieczorze, powróciły do niego
wszystkie obrazy, o których tak bardzo pragnął zapomnieć.
-Tsa … jasne – westchnął Siva
-Wiecie może, gdzie jest G ? - nagle
zmienił temat
-Mówiła, że musi coś załatwić i
że wróci koło południa
Nath tylko pokiwał w zamyśleniu głową
i wyszedł z kuchni kierując się do salonu. Zaraz potem dołączyła
do niego Shadow.
W tym samym czasie chłopaki
postanowili pobawić się w chowanego.
Jako pierwszy miał szukać Tom.
-1,2,3,4,5 … yyy – odliczał
-6 – podpowiedział mu Nathan
-No jasne, przecież że wiem …
6,7,8, 8 … SZUKAM! -wydarł się Tom
Po 10 minutach bezsensownego łażenia
po mieszkaniu Parrot poprosił Miśka o pomoc.
Tamten niechętnie zgodził się i
zaczęli szukać reszty zespołu.
Jako pierwszego udało im się odszukać
Max'a, który na swoją kryjówkę wybrał piekarnik.
Potem przez 20 minut latali po chałupie
aby odnaleźć Sivę.
-Przecież my nigdy go nie znajdziemy
no … gdzie go wcięło ?! - zastanawiał się Tom
-SIVAAAA gdzie jesteś ???? - ryknął
po chwili Nath
W jednym z pokoi usłyszeli ciche
stęknięcie i stłumiony głos „tu-u”
Szybkim krokiem ruszyli w tamtym
kierunku. Jednak gdy weszli do pomieszczenia … nikogo tam nie było.
-A on co ?! Czapkę niewidkę sobie
załatwił ?! - zdenerwował się Max
-Nie, tu jestem! - usłyszeli głos,
który dochodził spod jednego z łóżek
Tom podszedł ostrożnie i pochylił
się nad przedmiotem.
-Siva?
-Nie! Sierotka Marysia! A teraz jak już
się sobie przedstawiliśmy to wydostańcie mnie stąd!
Jak się okazało mulat, podczas próby
znalezienia kryjówki został 'pożarty' przez łóżko, które się
zacięło i uwięziło go w środku. O więcej szczegółów chłopaki
woleli nie pytać.
Jako ostatniego znaleziono Jay'a
ukrywającego się w koszu z brudnymi rzeczami.
Kiedy siedzieli w salonie i oglądali
jakiś film, loczek nerwowo zaczął przeglądać wszystkie swoje
kieszenie.
-No pięknie – westchnął –
zgubiłem tą czaderską figurkę, którą dał mi kiedyś George
-A może wypadła ci jak się chowałeś
? - zaproponował Max
-Tyyy możliwe – uśmiechnął się i
poszedł do łazienki, a za nim cała zgraja
Jay przekopał cały kosz i w końcu
znalazł swoja zgubę. Ale pod stertą ubrań nie znajdowało się
jedynie to …
-Ej popatrzcie, co to? - zapytał Tom,
ujrzawszy pomiędzy ciuchami jakiś czarny przedmiot.
Niepewnie podniósł go i przyjrzał
się mu dokładnie.
-Haha ale jaja to pistolet! - podniecił
się Siva
-Eeee pewnie na wodę – powiedział
Max, po czym wziął broń i nacisnął spust.
Odgłos wystrzału ogłuszył cały
zespół. Na szczęście pocisk nie trafił żadnego z chłopaków,
tylko rozbił w drobny mak wiszące na jednaj ze ścian lustro. I
znów to samo …
Nathan zobaczył przed oczami ciemną
ulicę, kolejny już raz przypomniał mu się widok ciemnych oczu
mordercy … dałby dobie rękę uciąć, że w tym momencie usłyszał
wystrzał z tego samego pistoletu.
Trochę dłużej od pozostałych
odzyskiwał całkowitą świadomość. Kiedy już nie huczało mu w
głowie, usłyszał, jak chłopaki kontynuowali ożywiona rozmowę.
-Max ty idioto! Zobacz cóż żeś
najlepszego narobił! - darł się na cały głos Tom – Przez
ciebie będziemy teraz mieli 7 lat nieszczęścia!
„Taa jakby to teraz było
najważniejsze” - pomyślał Nath.
Chłopcy jednak zbytnio nie przejęli
się tym, skąd w mieszkaniu dziewczyny wziął się pistolet.
Zostawiając cały bałagan wyszli z łazienki i zajęli się
szukaniem dla siebie zajęć.
Tym czasem najmłodszy z Wantedów
ostrożnie zawinął broń w szmatkę, po czym włożył ją do
kieszeni. Czuł, że coś tu jest nie tak. Najpierw kłamstwa
Adrianne, potem ta nieszczęsna noc, a teraz ten pistolet …Wszystko
to zaczynało układać się w jedną całość. Tyle, że chłopak
nie dopuszczał do siebie najgorszego, a jednocześnie najbardziej
prawdopodobnego rozwiązania tej zagadki.
Jakąś godzinę później, do domu
wróciła G.
W tym czasie, zespół przygotował już
kilka planów na spędzenie reszty dnia.
-O nie, nigdzie się dziś nie
wybieramy panowie – stanowczo zaprzeczyła dziewczyna
-No ale G prrroszzzz no pojedźmy
gdzieś na przykład … - zaczął Jay, lecz od razu mu przerwano
-Jay nie jedziemy do żadnego Wawelu,
bazyliki Św. Piotra, a już tym bardziej zobaczyć piramidy! -
ostrzegła go Adrianne, a loczek podarł połowę swoich kartek z
propozycjami, czemu zawtórował piękny face palm w wykonaniu Sivy.
-Zróbmy sobie kilka dni przerwy, co? -
zaproponowała – odpocznijcie, bo ja się dziś nigdzie nie
wybieram – dodała, wygodniej rozsiadając się w fotelu.
-No dobrze, ale mamy dla ciebie jeszcze
jedną propozycję ... – wtrącił Tom
piątek, 1 czerwca 2012
Rozdział 21
Całe życie przeleciało chłopakowi
przed oczami.
Rodzinny dom, casting do zespołu, pole
golfowe, pierwszy koncert …
„Ej tej dziewczyny nie pamiętam” -
pomyślał wspominając jedną z imprez.
Kiedy już otrząsną się z szoku,
spojrzał w stronę leżącego pod nogami bandyty mężczyzny.
Nie mógł uwierzyć w to, że jemu też
przeznaczony jest taki los …
Zawsze miał tyle planów, marzeń, a
teraz w jednej chwili może nastąpić koniec wszystkiego.
Przestępca zaczął naciskać spust
pistoletu … i wtedy do akcji wkroczyła Shadow.
Rzuciła się na napastnika, wbijając
kły w jego udo, z którego wypłynęła stróżka krwi. Tamten
jęknął z bólu i upadając oddał dwa niecelne strzały, które
przeleciały tuz obok głowy Nathana. Chłopak upadł na kolana
ogłuszony przez wystrzały. Po chwili, kiedy odzyskał świadomość
odciągnął psa od jego ofiary i pędem ruszył przed siebie byleby
znaleźć się jak najdalej od miejsca zdarzenia.
Trafił do parku i usiadł na ławce
aby odpocząć.
Po dwóch godzinach bezsensownego
siedzenia i rozmyślania o wszystkim co się stało i mogło się
stać postanowił razem z psem wrócić do domu.
Kiedy przekroczył próg mieszkania,
zastał salonie Toma i Jay'a oglądających telenowelę … tak tą
samą, która oglądali wcześniej … tak ten sam odcinek …
-Nie Rachelo! Nie możesz wybaczyć
Zbigniewowi, on zdradza cię z Mirandą, a przecież ona jest od
niego starsza o 30 lat! - rozpaczał Tom
-No styl Harrego normalnie –
odpowiedział bez zainteresowania Siva, który wszedł w tej chwili
do pokoju.
-No właśnie! Jak tak można no …
Przecież Caroline jest dużo ładniejsza! Ona ma mniej tu, a więcej
tam gdzie trzeba – lamentował dalej Parrot
-Oh zamknij już ten ryj – westchnął
Jay, wpychając Tomowi do gęby garść popcornu, co uniemożliwiło
chłopakowi dalsze komentowanie.
Nathan nie zwracał na nich większej
uwagi, gdyż jedynym co go teraz interesowało była rozmowa z
Adrianne. Zostawił psa z matołami, a sam udał się w kierunku
sypialni dziewczyny.
Przechodząc przez kuchnie, zauważył
Max'a, który zawzięcie coś czytał.
-Widziałeś może G ? - zapytał
-Tak jest chyba w swoim pokoju –
odparł nie odrywając wzroku od książki
-Aa jeśli można wiedzieć, to cóż
za ciekawa lektura cię tak wciągnęła ?
Dumny z siebie Max, pokazał mu
okładkę.
-Yyyy kamasutra, serio?
-A czego się spodziewałeś? 'Ogniem i
mieczem'? A może 'Jak najlepiej odżywiać się podczas ciąży' ?
-No nie ale … - odparł Nath
zakłopotany
-Uwierz młodzieńcze, w moim wieku też
jeszcze można się doedukowywać – powiedział poprawiając swój
tyłek na krześle
-Chyba dokształcać – poprawił go
-Ja tam wiem lepiej co robię, a teraz
idź już sobie lepiej zakochańcu – odpowiedział, ponownie
zatapiając się w lekturze.
Kręcąc z niedowierzaniem głową,
wyszedł z kuchni i skierował się do pokoju G.
Powoli otworzył drzwi i zajrzał do
środka.
Zauważył tam śpiącą na swoim łóżku
dziewczynę i leżącego pod jej nogami Verra.
Postanowił już jej nie budzić i
przełożyć tę rozmowę na jutro.
Poszedł do łazienki i szybko wszedł
pod prysznic, chciał poczuć, jak zmywają z niego wszystkie
problemy oraz zdarzenia dzisiejszego dnia, lecz nie poczuł ulgi.
Długo nie mógł zasnąć, a gdy tak
przekręcał się z boku na bok wszystkie wspomnienia powracały z
podwójną siłą. Kiedy już udało mu się zasnąć wcale nie było
lepiej.
Nagle znalazł się w ciemnej uliczce,
była noc, już dawno po północy … i wtedy usłyszał trzask,
ktoś się zbliżał. Rzucił się do ucieczki, jednak niegdyś
prosta droga zamieniła się w nieprzenikniony labirynt. Coraz bliżej
siebie słyszał głosy … Wtem wszystkie mury, którymi był
otoczony zaczęły się walić, a on nie mógł się ruszyć. W
swojej głowie słyszał tylko odgłosy wystrzałów, a przed oczami
widniała tylko krew. Stał w martwym punkcie i wszystko zaczynało
się od niego oddalać. Wtedy usłyszał tan sam głos …
„Nie powinieneś był tego widzieć”,
te słowa rozbrzmiewały echem w jego głowie. Ta myśl, że to ktoś
bliski jego sercu, nie dawała mu spokoju. Potem zobaczył przed
swoją twarzą lufę pistoletu wymierzoną w jego głowę. Wszędzie
pełno krwi … głuchy odgłos wystrzału, histeryczny śmiech … i
wyłaniająca się z ciemności twarz mordercy.
W tym momencie gwałtownie zerwał się
z łóżka i ciężko dysząc otarł spocone czoło.
Nerwowo rozglądną się po pokoju i
odetchną z ulgą.
-To był tylko sen, zwyczajny sen –
wmawiał sobie, aby się uspokoić
Wtedy poczuł na swoim ramieniu zimny
dotyk czyjejś dłoni i podskoczył zaskoczony.
-Wszystko w porządku Nath ? - usłyszał
za swoimi plecami
-Tak, wszystko ok – uśmiechnął się
i odwrócił głowę, aby spojrzeć na stojącą za nim dziewczynę
Ona popatrzyła na niego nie pewnie,
lecz chwilę potem ruszyła w stronę własnego łóżka.
-Dobranoc – powiedziała przykrywając
się kołdrą
-Dobranoc – odparł chłopak, po czym
przewrócił się na drugi bok.
Wiedział, że tej nocy już nie zaśnie
…
......................................................................................................................................................................
Ło ja cię ....
Miało być fajnie i wgl, a wyszło jak zwykle -,-
No ale sami chcieliście ;)
Jeśli szczęście dopisze, to w weekend dodam jeszcze jeden rozdział
Mam nadzieję, że się wam podoba, a na jakiekolwiek zastrzeżenia piszcie w komentarzach ;)
A dedyk dla:
Szantażystów, czyli willow ;* , love ;* i wariatki ;*
Zachęcam do komentowania ;D
sobota, 19 maja 2012
Nowe opowiadanie
Głosowaliście, więc macie ;)
Poprzez zbyt częste molestowanie mnie przez dziewczyny, uległam i założyłam nowego bloga.
Oto link : http://love-is-all-i-have.blogspot.com
Pojawił się już pierwszy rozdział
Mam nadzieje, ze się wam spodoba.
Czekam na wasze opinie ;****
Poprzez zbyt częste molestowanie mnie przez dziewczyny, uległam i założyłam nowego bloga.
Oto link : http://love-is-all-i-have.blogspot.com
Pojawił się już pierwszy rozdział
Mam nadzieje, ze się wam spodoba.
Czekam na wasze opinie ;****
poniedziałek, 14 maja 2012
Ankieta
A więc ujmę to tak ...
Mam pewien pomysł na nowe opo i chciałabym się dowiedzieć co byście powiedziały na to, gdybym założyła nowego bloga ?
Oczywiście tego opowiadania nie zaniedbam, a być może dzięki temu ze będę miała dwa blogi pojawi się w moim zacnym umyśle większa liczba grejt ajdijas ;P
Czekam do soboty na wasze opinie w komentarzach bądź głosy w ankiecie ;)
Mam pewien pomysł na nowe opo i chciałabym się dowiedzieć co byście powiedziały na to, gdybym założyła nowego bloga ?
Oczywiście tego opowiadania nie zaniedbam, a być może dzięki temu ze będę miała dwa blogi pojawi się w moim zacnym umyśle większa liczba grejt ajdijas ;P
Czekam do soboty na wasze opinie w komentarzach bądź głosy w ankiecie ;)
sobota, 12 maja 2012
Rozdział 20
Kiedy dotarli na miejsce, bez żadnych
przeszkód weszli do środka muzeum.
Max, Tom i Jay od razu gdzieś
zniknęli, a Siva stanął w przejściu i rozglądnął się.
-I co o tym sądzisz? Ładnie, prawda?
- powiedziała do niego Adrianne
-Ładnie – potwierdził – skromnie,
ale czysto – dodał, po czym ruszył zwiedzać dalsze wystawy.
I takim sposobem Nath i G zostali sami.
Żadne z nich nie chciało spojrzeć w
kierunku drugiego.
W momencie, gdy chcieli ruszyć z
zajmowanych przez siebie miejsc, przez przypadek (albo i nie przez
przypadek xp) wpadli na siebie.
-Ja … - zaczął Nath, jednak znów
im przerwano.
Między nich wpadło dwóch
funkcjonariuszy policji, którzy nerwowo zaczęli rozglądać się po
korytarzu. Po chwili spokoju pobiegli dalej, skręcając w jedno z
przejść.
Nathan i Adrianne już wiedzieli, że
coś się święci, miomo to chłopak chciał najpierw porozmawiać z
dziewczyną. Ona jednak nie dała mu dojść do słowa i udała się
śladem policjantów.
Zrezygnowany chłopak ruszył za nią.
-Nawet nie dasz mi nic powiedzieć? -
spróbował nawiązać rozmowę
-Nie mamy o czym rozmawiać Nath –
odparła G
Chłopak wyprzedził ją i stanął
przed nią tak, by się zatrzymała.
-Zrozum, że ja tylko chcę ci pomóc
-Nathan, ty mnie w ogóle nie znasz –
wysyczała przez zaciśnięte zęby
-To daj mi się poznać – nalegał
Ona jedynie popatrzyła na niego spode
łba i wyminęła go.
Nath westchnął głęboko i ruszył za
nią.
-Co studiujesz? - zapytał
-Stosunki międzynarodowe –
odpowiedziała po chwili namysłu
-A na jakim uniwersytecie? - dalej
kontynuował swój wywiad
-To Uniwiersytet Dauphine, a po co ci to
wiedzieć?
-Aaa … tak jakoś – uśmiechnął
się – od czegoś muszę zacząć, chce wiedzieć o tobie ile tylko
się da
Dziewczyna odchrząknęła nerwowo i
nie odezwała do niego już do końca drogi.
Po kilku minutach marszu, usłyszeli
szepty i ciche kroki.
Gdy dotarli na miejsce, okazało się,
że znajdują się przed jednym z najbardziej znanych obrazów
Leonarda da Vinci – Mona Lisą. Jednak było tu dziwnie cicho … a
to oznaczało tylko jedno, kolejne kłopoty.
Po chwili usłyszeli muzyczkę z filmu
„Mission Imposible”, a zza rogu wyłoniło się trzech
wystrojonych w obcisłe legginsy facetów. Może nie byłby to aż
tak dziwny widok, gdyby nie to, że jeden z nich miał te 'niby
rajstopy' koloru różowego …
Zbliżając się do ściany, na której
widniał obraz, naśladowali ruchy wykonywane przez ninja. Potem
zaczęli tańczyć dubstep … znaczy próbowali to robić (tak,
wyobraźcie sobie dubstep do muzyczki z Mission Imposible ;P).
Całą tę żenadę, przerwał Siva,
który wpatrując się zawzięcie w mapę muzeum staranował
postawiony obok ściany magnetofon.
-Ejj !!! Uważałbyś trochę gdzie
stawiasz te swoje Yeti !!! - wydarł się spod maski Zorra Tom
-Jakie Yeti, trochę szacunku do moich
stóp one też mają uczucia – oburzył się mulat
-A tako apropo czucia – wtrącił Max
– Jay, czy mógłbyś z łaski swojej zapoznać się z instrukcją
pewnego przedmiotu zwanego mydłem ?!
-A co ci się we mnie nie podoba ? -
zapytał loczek kładąc ręce na swoje biodra
-No bo wiesz, kiedy kupowaliśmy te
legginsy to albo miały one kolor brązowy, albo Tom ma IQ większe
niż 20 !!! - ryknął Max
-Kolor czarny, czy kolor brązowy …
oj kolor to kolor – usprawiedliwiał się
-Tak ale … - zaczął Siva
-STOOOP !!! - wydarli się równocześnie
Nathan i Adrianne
Cała czwórka popatrzyła się na nich
wzrokiem dzieci przyłapanych przez rodziców na wyjadaniu nutelli
chochelką.
-Wow, jaka zgodność – wycedził Tom
-Pasujecie co siebie – dodał Jay
-Tom, Jay mordy w kubeł, bo jak Boga
kocham nie dane wam już będzie oglądnąć ani jednego odcinka
Gumisiów! – wrzasnęła G
-Niee !!! - jęczał Parrot – Zlituj
się nade mną o łaskawości ty moja, jestem zbyt młody bym został
aż tak srogo ukarany!
-Ok, tym razem ci jeszcze odpuszczę,
ale następnym razem nawet sam Duch Święty ci nie pomoże
Tom uśmiechnął się do niej i
odszedł 5 metrów, aby być poza zasięgiem lewego sierpowego
dziewczyny.
-Ale ładna by z was była para –
dodał, po czym rzucił się do chaotycznej ucieczki.
Wściekła Adrianne od razu ruszyła za
im w pościg. Po ok. półgodzinnej lataninie udało jej się go
złapać podczas gdy starał się wgramoilić do rycerskiej zbroi.
-To gdzie teraz jedziemy? - zapytał
Nath, kiedy wróciła z polowania ze swoją zdobyczą.
-Ehh – spojrzała na zegarek – mamy
jeszcze kilka godzin więc może Wersal ? - zaproponowała
-To super pomysł! - ryknął Siva i
ruszył przed siebie znikając za jednym z zakrętów.
-SIVA wyjście jest tam – krzyknął
za kumplem Max, wskazując ręką w przeciwnym kierunku
-Przecież wiem, chciałem tylko
sprawdzić, czy wy wiecie – powiedział zawracając – zdaliście
test, otrzymujecie ode mnie odznakę 'Orientacja w terenie'.
Po godzinnej podróży RERem dotarli na
miejsce.
Tym razem bez czekania w kolejce weszli
do środka.
Najpierw zwiedzili zamek, w którym na
szczęście nie zrobili zbyt wielkiej wiochy … no dobra, oprócz
tego że z ich winy w drobny mak rozpadł się XVIII-wieczny
kryształowy żyrandol.
Po tym drobnym incydencie udali się
aby zobaczyć wersalskie ogrody.
Chłopakom nie chciało się za bardzo
chodzić, bo bolały ich już nogi, dlatego Adrianne zmuszona była
do wynajęcia dla nich wozów(takich jak wózki golfowe), które
obwiozą ich po tym terenie.
W jeden z nich zapakowali się Max, Tom
i Siva ( co już wróżyło kłopoty) a w durgi Nath i Adrianne (ach
cóż za ironia losu ^^) Jay natomiast był za bardzo uradowany tym,
że wśród tamtejszych kwiatów znalazł sobie nowego przyjaciela,
którego nazwał Barnaba (-,-) i wziął się za jego wykopywanie.
Po pierwszych 20 minutach jazdy, wóz
chłopaków zniknął Nathanowi i G z oczu. W ich pojeździe
natomiast atmosfera była strasznie napięta i panowała niezręczna
cisza. W końcu po długich męczarniach objechali cały ogród i
wrócili z powrotem do punktu, z którego wyruszyli. Chłopaków tam
jednak nie było. Czekali tam na nich jakieś półtorej godziny, aż
nagle usłyszeli wrzask, pisk opon i ich oczom ukazał się wóz
lecący w powietrzu, który po kilku chwilach schodził już na dno
najgłębszej fontanny …
-Czy wy zdajecie sobie sprawę, jak
mogło się to skończyć?! - darła się na nich Adrianne
-Oj ale my tylko … - zaczął Tom
-Przecież wy mogliście utonąć! -
tym razem wtrącił Nath
-Mam nadzieję, że będziecie mieli
nauczkę, a teraz do domu! - rozkazała G
Cała akcja delikwentów faktycznie
mogła skończyć się tragicznie. Na szczęście nic strasznego się
nie stało, bo byli jedynie trochę poobijani, a Max miał zwichniętą
nogę, przez co mieli małe problemy z zapakowaniem go do metra.
Kiedy już dotarli do domu, Adrianne
powiedziała, że ma jeszcze kilka spraw do załatwienia i wyszła,
zostawiając ich w domu samych. Max, Tom i Siva włączyli telewizor
i zaczęli oglądać jakąś francuska telenowelę, a Jay bawił się
klockami lego. Nath natomiast serfował po internecie.
Kiedy przeczytał już wszystkie
wiadomości od fanek, coś tknęło go, aby sprawdził uniwersytet, o
którym mówiła mu G. Po pięciu minutach szukania, o mało co nie
dostał zawału. W tym uniwersytecie nie było nikogo o imieniu
Adrianne Devil. „Może po prostu pomyliła nazwę”- pomyślał z
nadzieją.
I tak przeszukał wszystkie uniwersytety
znajdujące się w Paryżu. W żadnym nie było nikogo o takim imieniu
i nazwisku. Oszołomiony, postanowił wybrać się na spacer z
Shadow.
„Dlaczego ona nas oszukała … jaki
miała powód”- zadawał sobie pytania, idąc pustymi ulicami.
W pewnym momencie słychać było
stłumiony strzał. Shadow zatrzymała się, nerwowo zastrzygła
uszami i nagle ruszyła z miejsca, wyrywając przy tym smycz z dłoni
chłopaka. Nathan szybko zaczął biec za psem.
W końcu udało mu się złapać
suczkę. Zorientował się, że węszy ona dalej i wskazuje, aby
szedł w stronę następnej uliczki. Chłopak niepewnie ruszył w
tamtym kierunku. Kiedy tam dotarł, ostrożnie wychylił głowę.
Odebrało mu mowę. Zauważył tam leżącego w ogromnej kałuży
krwi mężczyznę
i stojącą nad swą ofiarą drobną
postać, w jednej ręce trzymającą kopertę, a w drugiej pistolet.
Po chwili głowa napastnika uniosła się i wbiła swoje czarne jak
noc oczy w Nathana.
-Nie powinieneś był tego widzieć –
usłyszał delikatny głos, który wydawał mu się tak bliski,
znajomy …
Po czym zobaczył zwróconą w jego
kierunku lufę pistoletu ...
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
KABOOM !!!
Zaskoczone? ;P
Eee ... ja nie potrafię zaskakiwać ludzi ... wszystko takie przewidywalne ...
Dedyk dla: love ;* , willow ;* , magical ;* i bell ;*
Uwaga 12 komentarzy = rozdział ;)
sobota, 5 maja 2012
Rozdział 19
Pierwsze pół godziny wycieczki minęło
spokojnie … jak na chłopaków oczywiście.
Oprócz małej stłuczki Sivy z
listonoszem, rozwalonego kosza na śmieci, przewróconego kibla
i jednego wypadku samochodowego
spowodowanego przez Toma, to nie działo się chyba nic ciekawego …
Aa no tak, zapomniałam jeszcze dodać, że Jay zatrzymywał się
przy każdej mijanej kwiaciarni w poszukiwaniu brata bliźniaka
Flafika …
-Ok, to teraz powiedzcie mi co
chcielibyście zobaczyć najpierw – powiedziała Adrianne,
zatrzymując się na chodniku
-Koloseum! - podrzucił pomysł Jay
Dziewczyna popatrzyła na niego spode
łba.
-Ok może ktoś ma jakiś inny pomysł,
żeby było troszkę bliżej niż do Koloseum ? - zapytała
-To może … o mam ! Chodźmy zobaczyć
World Trade Center ! - zaproponował … zgadnijcie kto?
Dobrze <brawa> tak, to był Jay
-O ja pierdziu … - zaczął Siva
-Jezusicku … Jay, jak można być
takim idiotą ? - zapytał kumpla Max
-Ale o co chodzi ? Przecież ja nic
takiego nie powiedziałem – bronił się loczek
-Jay durniu, nawet ja wiem, że WTC
jest w Malezji – powiedział dumnie Tom
-Jakie WC? - zaptał zdezorientowany
Jay
Adrianne pokręciła bezradnie głową.
-A więc idziemy na Wieżę Eiffla –
rzuciła i ruszyła przodem taj zacnej eskapady (xP)
Po kilkunastu minutach jazdy metrem (
tym razem bez żadnych wpadek, bo Tom nauczył się rozróżniać
kolor zielony) dojechali na miejsce.
Podczas stania w dość długiej
kolejce chłopcom zaczęło się nudzić.
Tak więc Tom i Max postanowili
'pobawić się' w ciuciubabkę z policjantami, Siva kupił sobie
sitko, po czym ruszył na podbój okolicznych fontann, natomiast
Nathan poszedł na karuzelę, gdzie razem z innymi dziećmi bawił
się w najlepsze dosiadając Myszkę Miki. Jay udał się na
zwiedzanie tutejszego ogrodu, chyba nie muszę pisać, czego szukał
…
Po godzinnej zabawie, w końcu
wyjechali na 'wizytówkę' Paryża.
Podczas gdy dżentelmeny podziwiały
widoki, do Adrianne zadzwonił telefon. Przeprosiła więc na chwilę
chłopaków i odeszła na bok, aby spokojnie porozmawiać.Chłopcy
przyglądali się z daleka tej rozmowie. Nie wyglądała ona zbyt
przyjemnie. G była strasznie wściekła na swojego rozmówcę i
pewnie gdyby mogła od razu poszła by do niego i udusiła gołymi
rękami. W końcu po ok. 10 minutach darcia się wróciła do
oszołomionej bandy.
-To co naoglądaliście się już ? -
zapytała, jakby została zesłana z nieba na ten nikczemny świat z
misją rozbrojenia bomby atomowej (czyli spokojnie xP)
Oni natomiast pokiwali tylko na znak
zgody głowami i ruszyli w kierunku windy, która zwiozła ich na
dół.
Następnym punktem ich podróży była
katedra Notre Dame.
Po kolejnym staniu w kolejce w końcu
weszli do wnętrza budowli.
Kiedy Adrianne przyglądała się
wystrojowi katedry, reszta grupy nie traciła czasu i szukała sobie
jakichś ciekawych zajęć. Po ok. 5 minutach poszukiwania
zakończyły się sukcesem.
Pośród ciszy panującej w budynku,
rozległ się dźwięk organ … które, jak się człowiek dokładnie
wsłuchał wygrywały właśnie piosenkę Justina Bimbera –
Boyfriend. Po chwili do instrumentu doszedł jeszcze wokal Toma, ale
nie było to zgrane połączenie …
Na drugim planie tego zacnego jakby to
chłopaki nazwali 'Szoł', Max i Siva tańczyli ze świecznikami
walca angielskiego … znaczy,to chyba miał być ten taniec ;)
-Co oni wyprawiają ?! - zapytał Jay,
stając obok dziewczyny
-Tak wiem, mi też za nich wstyd –
westchnęła Adrianne
-Jaki wstyd?! Ja też tak chcę !!! -
wydarł się chłopak, po czym ruszył w stronę reszty zespołu
Ich zabawa nie trwała jednak długo,
gdyż po chwili znajdowali się na dachu katedry.
Kiedy G dobiegła na miejsce oni już
zajęci byli swoimi sprawami.
Pierwszymi, których udało jej się
zauważyć byli Siva i Jay, którzy postanowili zapolować na
gołębie. Ich super plan polegał na tym, że Jay miał odwrócić
uwagę ptaka, a Siva … a ten dureń postanowił złapać go na
lasso … Jak się pewnie domyślacie, nie udawało im się to …
Potem przemierzając dalsze metry
natrafiła na Toma i Max'a.
Siedzieli właśnie na poręczy, a ich
nogi wisiały w powietrzu i tak oglądali widoki … Hahaha
A tak na serio zajęci byli
upiększaniem tamtejszych maszkarad. (czyli posągów
przedstawiających … to są jakieś kamienne gargulce ;P) A w
obecnej chwili nakładali im na usta błyszczyki.
-Co wy wyprawiacie? - zapytała ich
Adrianne
-A no wiesz, trzeba im jakoś umilić
czas … cały dzień tak na słońcu … mają strasznie wyschniętą
skórę – odparł Tom
-Oj tak, na pewno się ucieszą, że
robisz z nich jeszcze większych brzydali - skwitowała dziewczyna i
zwróciła się w stronę Max'a. Ten natomiast ukończył już swoje
dzieło.
-Patrz jak teraz wyglądają –
powiedział do G
-No jak ?
-Teraz wyglądają SEXY –
odpowiedział dumnie
Adrianne po raz drugi tego dnia
pokręciła bezradnie głową i poszła dalej.
Przy jednej ze ścian zauważyła
Nathana, który wpatrywał się w znajdującą się przed nim
przestrzeń. Kiedy usłyszał kroki, odwrócił się w stronę
nadchodzącej dziewczyny i przyglądną się jej uważnie.
-Kto do ciebie dzwonił? - zapytał
przerywając ciszę
G zastanowiła się chwilę, po czym
odparła :
-Dzwonił Pumba, że soku z gumijagód
nie będzie – uśmiechnęła się
-JAK TO NIE BĘDZIE SOKU Z GUMIJAGÓD
?! - usłyszeli wrzask Toma
-No normalnie, z powodu strajku siedmiu
krasnoludków o wyższe wynagrodzenia i podwyższenie wieku
emerytalnego, Król Maciuś I wydał edykt, o zamknięciu Stumilowego
lasu, a przez to Nibylandia straciła dochody, i Maja i Gucio nie
dostali zezwolenia na eksport towarów … więc podsumowując : z
powodów politycznych soczku nie będzie – powiedziała, po czym
odsapnęła po monologu
-Aaaaa to o to chodzi – udawał, że
wszystko zrozumiał, po czym powrócił do Maksia
Adrianne popatrzyłą na Nathana, który
stał obok niej z pokerową miną.
-No co ? - zapytała
-Może byś mi jednak powiedziała co
się stało, masz jakieś kłopoty ? - chłopak nie dawał zwygraną
-Nath, to nie jest twoja sprawa i
lepiej się do tego nie mieszaj – odparła nerwowo i ruszyła po
schodach do wyjścia, a chłopak udał się za nią.
Schodzili w dół w ciszy. Żadne z
nich nie chciało się odezwać. Kiedy byli już w połowie drogi,
z góry zaczęła biec banda patałachów. Te durne ślepoty nawet
nie zauważyły idącej przed nimi dwójki, co spowodowało to, że z
całym impetem wpadli na Nathana i potykając się przy tym lecieli
dalej w dół po schodach … tyle że już nie na własnych nogach.
Popchnięty Misiek, padł bezwładnie na ścianę, przypierając do
niej Adrianne. Chłopak uniósł głowę i popatrzył w ciemne jak
noc oczy dziewczyny. Ich twarze dzieliły milimetry gdy … Gdy
usłyszeli wrzask Sivy.
-AAAaaaaa to karaluch !!!!!
Dziewczyna szybko się otrząsnęła i
odepchnęła od siebie chłopaka, po czym nie odzywając się ani
słowem ruszyła na dół. Nathan stał przez chwilę lekko
oszołomiony i po kilku minutach udał się jej śladem.
Po jakiś 10 minutach G udało się
zebrać resztę grupy, która w czasie gdy jej nie było zdążyła
już zabrać się za konsumpcję wina mszalnego.
Kiedy wyszli z katedry, udali się do
kolejnego sławnego paryskiego zabytku, a mianowicie poszli zobaczyć
Pola Elizejskie. Na nieszczęście Adrianne, a na uciechę klaunów,
przejeżdżał właśnie tamtędy wyścig Tour du France. Oczywiście
nie obyło się bez małych incydentów.
Tom, Max i Jay wybiegli na środek
drogi i zaczęli atakować przejeżdzający w tym momencie reklamy
sponsorów, salutując przy tym :
-Do abordażu kamraci !!!!
Ich akcja jednak nie trwała zbytnio długo, gdyż zostali uwięzieni przez latających za nimi
ochroniarzy. Tak właściwie to zamknęli ich w kiosku … (Co za
debile ?! ) Po 5 minutach względnego spokoju kiosk zaczął się
hajcyć. Tak … Siva postanowił urządzić sobie ognisko …
Przez cały ten czas Adrianne i Nathan
nie zwracali na nic uwagi. Stali koło siebie i nie mogli wyduść
ani słowa.
„Czy ja mogłabym się tak szybko
zakochać?” - mówiła do siebie w myślach dziewczyna.
A chłopak rozmyślał o tym samym …
W końcu po około godzinie zadwonili
do nich policjanci z nakazem przyjazdu na komisariat po odbiór
chłopaków. Niechętnie ruszyli się ze swoich miejsc i udali się
pod wyznaczony adres.
Po załatwieniu wszystkich formalności
G chciała udać się do domu.
-To co, wracamy chłopaki, koniec tego
dobrego … - zaczęła
-NIE !!!! - wydarła się chórem cała
czwórka oprócz Natha
-To co wy chcecie jeszcze robić ?
-Jedziemy do Bunkru !!! - ryknął Max
-Bunkru ?! Chyba do Luwru … -
poprawiła go dziewczyna
-O to mi chodziło !
-Chyb anie mam innego wyboru, więc
chodźcie … - powiedziała Adrianne
Wszyscy udali się w wyznaczonym przez
nią kierunku i w myślach zacierali ręce, rozmyślając o nowych
pomysłach na odpały.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Uff, wreszcie go skończyłam ^^
Miał byś fajny i wgl ... ale mi nie wyszedł ... znowu
Mam nadzieję, że następny będzie lepszy ;)
Ded dla wariatki, która mnie o niego strasznie nudziła ;*****
Miłego czytania ;D
Komentujcie ;)
Subskrybuj:
Posty (Atom)