czwartek, 26 kwietnia 2012

Rozdział 18


Trzęsąc się, Max podszedł do zamkniętych drzwi kuchennych.
Zacisnął mocniej dłoń na łodydze kwiatka i przeczesał palcami swoją bujną grzywę ( heh xP)
W końcu trzęsącą się ze strachu ręką zapukał.
Po 5 minutach czekania, wrota otworzyły się, a zza nich wychyliła głowę Adrianne.
Chłopak uśmiechnął się, jednak uśmiech szybko zszedł z jego facjaty.
Spuścił wzrok z twarzy dziewczyny i popatrzył na jej dłonie, na których znajdowała się jakaś czerwona substancja ...
-Czy to … to krew jest ? - wydukał Max, po czym nieprzytomny padł na podłogę

*********
-To co ogłaszamy żałobę? – zapytał po dłuższej chwili milczenia Jay
-Będzie mi go tak strasznie brakowało, niby był tu tylko kilka dni no ale już się do niego przyzwyczaiłam … - lamentowała G
Wszyscy stali pochyleni nad 'nieboszczykiem' (jeśli tak to można nazwać), nie mogąc uwierzyć w to, co się stało.
-Oj no dajcie już spokój, życie toczy się dalej nie możemy tu tak siedzieć z założonymi rękami – powiedział Siva
-Tobie to łatwo mówić, bo to nie stało się przez ciebie! - warknęła dziewczyna – a tak właściwie, to przecież wina Toma …
-Jak to moja ? - oburzył się chłopak
-To nie ja rozwaliłam ten durny ketchup!
-A prosiłem się o to, żebyś mnie ganiała po całej kuchni z tłuczkiem?
-A dał ci ktoś kiedyś w pysk?! Jak tak, to stul mordę, bo już wiesz jak to boli – wnerwił się Nath
-Ok, posprzątajmy to dziadostwo … - zaczął Siva
-Jakie dziadostwo ?! Jak śmiesz tak mówić o Flafiku ?! - wydarł się oburzony Jay – On został brutalnie pozbawiony swojego żywota !
-O kim ? - zapytał Max
-No … o Flafiku … - odparł zmieszany chłopak
-Jay, przecież to tylko złamany kwiatek, który został strącony przez Toma !
-A ja jeszcze próbowałam go złapać, tylko że ktoś rozwalił na mnie ketchup i doniczka mi się wyślizgnęła z upapranych rąk – powiedziała Adrianne, patrząc na Toma
-Ale ten 'Złamany kwiatek' miał własne życie, może miał jakieś marzenia, plany na przyszłość! - argumentował loczek
Tom z Maxem pokręcili z niedowierzaniem głowami i posprzątali cały bałagan, ponieważ nikt inny nie mógł pozbierać się ze śmiechu, oprócz oczywiście oburzonego Jay'a.

Podczas obiadu, dżentelmeny niemiłosiernie się wierciły, co dla G oznaczało tylko jedno, KŁOPOTY i to wielkie kłopoty …
Adrianne przyglądnęła się dokładnie każdemu z nich. Jej wzrok utkwił w Jayu, który siedział przed swoim talerzem z założonymi na piersi rękami i smutną, a jednocześnie zdenerwowaną miną.
Kiedy któryś z jego kolegów zapytał się dlaczego nie je, odparł tylko „Ketchup to złooo!” i odszedł od stołu.
-Ok, a teraz moi drodzy, powiedzcie czego ode mnie chcecie – powiedziała dziewczyna po skończonym posiłku
Czwórka 'wiercipiętów' spojrzała po sobie i po pewnej chwili konwersację nawiązał Tom
-Bo … ja... znaczy my … czy mogłabyś nam pokazać miasto ? - zapytał niepewnie
Adrianne popatrzyła na niego z szeroko rozwartą gębą. Wizja zwiedzania Paryża z tymi klaunami, nie przypadała jej ani trochę do gustu …. Jej rozumowanie wyglądało tak :
The Wanted + wycieczka = TOTALNA ROZPIERDUCHA
Chłopaki widząc, że G nie jest zbyt przekonana co do tego pomysłu padli przed nią na kolana i zrobili maślane oczka.
Dziewczyna, choć wiedziała, że to jest najgłupsza rzecz jaką może zrobić – zgodziła się.
Uradowane delikwenty od razu udały się do swoich pokoi, aby przygotować się do wyprawy.
Po 10 minutach wszyscy stali gotowi przy drzwiach wejściowych.
Adrianne westchnęła głęboko i ruszyła przed siebie.
Wiedziała, że tego dnia nie zapomni do końca swoich dni ...

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Ok, to może ja tego lepiej nie będę komentować ...
Rozdział dla : Kini***, Myi, Kini:* i wariatki   ;******
Przypominam 11 komentarzy = rozdział ;)
 

niedziela, 22 kwietnia 2012

Rozdział 17


Następnego ranka, Adrianne obudziła się wtulona w Nathana.
Ostrożnie podniosła się na łokciu i popatrzyła na śpiącego chłopaka.
„Szkoda, że jestem tym, kim jestem, może gdybym mogła mu powiedzieć całą prawdę ...” - pomyślała, wzdychając.
Mimowolnie się uśmiechnęła i wstała z łóżka, uważając przy tym by go nie obudzić. Na palcach wyszła z pokoju i skierowała się w stronę łazienki. Nie dane jej było jednak tam dojść …
W całym domu było nadzwyczajnie cicho … za cicho.
Już sięgała ręką, aby dotknąć klamki … już prawie ją miała … Ale coś podkusiło ją, aby zajrzeć do salonu.
Ostrożnie stawiając stopy, nie wydając żadnego dźwięku, który mógłby ją zdradzić przemknęła korytarzem i znalazła się przy ścianie zasłaniającej jej wnętrze pokoju.
Lekko wychyliła głowę, a to co ujrzała … ehh, zresztą sami zobaczycie.
Stała w progu pomieszczenia, jednak trójka delikwentów była tak zajęta swoimi sprawami, że nie zauważyła jej przybycia.
Max w bokserkach ze spongebob'em i Tom ubrany w śpioszki w Smerfy (^^) stali przy zakupionym wczoraj teleskopie (tym, którym Misiek i Łysol mieli odwrócić uwagę G ) wypinając zady i patrząc przez okno, natomiast w oknie … a właściwie na parapecie stał Jay ubrany w … pudło(?!)
na którym widniał napis „Misja na Snickersa”.
-W rejonie 1793 czysto – powiedział nie odrywając wzroku od teleskopu Tom
-A co to jest z rejon ? - zapytał poprawiając swój ubiór, czyli pudło Jay
-Tzn na chodniku nie ma przechodniów – wytłumaczył kumplowi Max
-Ok Jay, przygotuj się – wtrącił Tom
Chłopak przekręcił się tak, że jego nogi zwisały poza oknem.
-A co wy tu robicie ?! - zapytała ich G, nie chcąc dopuścić do katastrofy tego 'UFO'
-Ooo Adrianne, jak miło cię widzieć – uśmiechnął się zakłopotany Max – Co cię do nas sprowadza o tak wczesnej porze ?
-Chyba instynkt przetrwania- odparła – A teraz gadać mi tu zaraz co to za kolenjny genialny ajdija!
-Chcieliśmy pobawić się w astronautów – odpowiedzieli równo
-A co to ma wspólnego z tym, że chcieliście ewakuować Jay'a przez okno ?
-No to ty czytać nie umiesz ? Przecież cel naszej misji jest rozpisany za kaftanie loczka – powiedział z pretensją w głosie Tom
-Że niby ta „Misja na Snickersa” ? Chyba na Marsa … - odparła ironicznie dziewczyna
-Ha, a ja wam mówiłem, że coś mi tu nie pasuje! - ryknął triumfalnie Max
-Oj, to batonik i to batonik, coż za różnica ?! - machnął ręką Tom
Tak rozpoczęła się sprzeczka.
W czasie, gdy chłopcy się kłócili, z innego pokoju wyszedł Siva, podobnie jak Jay ubrany w pudło, tyle że na jego 'kaftanie' widniał napis „Misja ratunkowa”.
-Ołł G … Witaj – wydukał, pośpiesznie zamykając za sobą drzwi
Adrianne zmarszczyła brwi i odsunęła chłopaka, tak aby mogła przejść.
Kiedy otworzyła drzwi …
-WHAT THE … - usłyszeli stłumiony krzyk i serię (z karabinu xP musiałam to napisać, wiecie moje zacne skojarzenia ^^ ) innych przekleństw w języku francuskim.
Po chwili z łazienki wypadła wściekła G a za nią przyczłapał Verro.
-Dobra … który mądry to zrobił ?!
Cała czwórka nie pewnie popatrzyła po sobie, wymieniając przerażone spojrzenia.
W końcu sprawca nie wytrzymał, zerwał się z miejsca i zaczął hasać (^^) po całym domu.
Tym zbrodniarzem okazał się być nie kto inny jak Tom.
A teraz może drobne wyjaśnienie, jaką zbrodnie popełnił :
Jak już było wspominane za Adrianne do pokoju przyszedł Verro. Tyle, że można go było rozpoznać tylko po tym, że reagował na to imię.
Jego niegdyś czarno-biała sierść była teraz koloru zielonego, a do jego ogona z niesamowitą dokładnością poprzypinane były różnokolorowe spinacze.
Efekt tej charakteryzacji wyglądał nieziemsko … I to dosłownie.
Dodając do tego jeszcze to, że pies cały był w paście do zębów...

Tom nie był dobrym hasaczem. Po 10-minutowej gonitwie G dopadła go.
Wydając z siebie bliżej nieokreślone dźwięki został brutalnie zaciągnięty do kuchni.
-Biedaczysko … - zaczął Siva
W tym momencie do salonu zawitał Nathan.
-Cześć chłopaki, działo się coś ciekawego ? - zapytał
-Witaj słońce – powitał go z bananem na facjacie Max - właściwie, to sporo cie ominęło, ale nie ma na razie czasu bym ci wszystko opowiadał
-Ejj chłopaki musimy pomóc Parrotowi, zanim ona amputuje mu mózg i serce – wtrącił Jay
-Wiesz, według mnie o mózg, to nie ma się co bać bo nigdy go tam nie było – skwitował Nath
W pewnym momencie Max z Sivą ruszyli w kierunku stojącej w kącie pokoju lampy.
Max stanął pod żarówką, a mulat pociągnął za dzyndzel i zaświecił lampę.
-Mam pomysł ! - wydarł się Max
Jay i Nathan popatrzyli na siebie z rozbawieniem i przystąpili do 'akcji ratunkowej' kumpla ...

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hahah śmiać mi się chce z durnoty tego rozdziału Hahahah ... No ale cóż ....
Dedyk dla : Mii , wariatki, Peace , Kini , Marci , justbreathe, Datury Purple Queen i Baby_Em ;*********
Ostatnio strasznie mnie zaskoczyłyście ilością komentarzy ...
Tak więc od teraz   11 komentarzy = rozdział
może tym razem tak szybko nie dobijecie ;P
 

czwartek, 19 kwietnia 2012

Wow O_o

No muszę przyznać, że jestem lekko zszokowana ...
Nie spodziewałam się, ze do tego dojdzie ale ...
Mam ponad 2000 wejść ^^
Dziękuje wszystkim, którzy czytają te durnoty, to dla was piszę  ;D
Szczególne podziękowania dla :
Kini - zawsze rozwalasz mnie komentarzami :)
asi0987 - to ty namówiłaś mnie do założenia tego bloga :)
Myi - twoje tabletki weny na szczęście jeszcze działają :)
wariatki - choć to ty powinnaś być moim Guru :)
Belli - gdyby nie twoje szantaże pewnie dawno zakończyłabym to opo :)
love - za przeciągnięcie na stronę ESKI ... po prostu zarażasz swoimi ulubionymi hitami :)
i znowu żałoba narodowa z powodu odejścia Wenty ...
Oraz dla moich ulubionych 'komentatorów' :
Heli 
Datury Purple Queen 
Peace
Ady ;)
nicely
lovelydream
Ady K.
Aleshy
Jak sądzicie, czy 2000 wejść to dobry powód aby odwiesić bloga i dodać rozdział ?
Czekam na opinie w komach ;)

środa, 18 kwietnia 2012

Przerwa ;)

Przykro mi, ale w najbliższym czasie nie napiszę żadnego rozdziału ...
No wiecie nauka i te sprawy ...
Hahahah taki dżołk xP
Tak na serio to niektórzy wiedzą o co chodzi :)
Nie liczcie na to, że zakończę bez walki to, co sobie postanowiłam
A więc ja czekam na rozdziały dziewczyny ;)

Więc do zobaczenia za jakieś .... 2 tygodnie ?

Pozdrawiam Sierra ;*****

niedziela, 15 kwietnia 2012

Rozdział 16


A więc w hipermarkecie rozpoczęła się kolejna 'balanga' delikwentów.
Chłopaki chyba wzięli sobie dość głęboko do serca pamiętne słowa Króla Juliana „Teraz prędko, zanim dotrze do nas, że to bez sensu”, bo tak właśnie postąpili …
Jak w większości tego typu sklepów, przy jego wejściu stoją wózki. Dlatego też dżentelmeny postanowiły wykorzystać ten fakt, że chwilowo Adrianne 'nie trzymała ich za rączki', zapakowali się do 'pojazdów' i postanowili urządzić sobie mały wyścig.
Jako linię startu przyjęli półki z sokami pomidorowymi (xP) a mety jakieś stoisko, znajdujące się po drugiej stronie sklepu.
Wszyscy ustawili się na linii startu i czekali na sygnał …
-CHUJE JEDNE … GDZIE ZNOWU WAS WCIĘŁO ?! - wydarła się na całe gardło Adrianne
I ruszyli … Mieli do przebycia niecałe 200 metrów. Najpierw na prowadzenie wyszedł Jay, potem Siva, Tom już dawno poległ w tej bitwie 'zatrzymując się' na dziale z akcesoriami dziecięcymi.
Potem niespodziewanie prowadził Nathan … Ale jakieś 50 metrów przed metą … Proszę państwa, cóż za prędkość, to niesamowite jak Max nagle minął Natha !
Już wyprzedza swojego rywala o jakieś 5 metrów gdy nagle …
-AAAAA KARTONY !!! - ryknął Max przerażony
Potem razem z innymi ścigaczami wpadł z hukiem w stos pudełek.
Po pięciu minutach na miejscu kraksy była już zdenerwowana G.
-Co wam znowu strzeliło do tych durnych łbów ?! - zapytała
-Nie musisz się o nas martwić Adrianne, jesteśmy cali i zdrowi – odparł otrzepując się ze styropianu Siva
-O was się nie martwię, głupi zawsze ma szczęście – powiedziała z ironią w głosie
-Ale przecież kartony są są niebezpieczne … - zaczął Nathan
-Jak widzę, to i tak skończyliście lepiej niż Hanka – odpowiedziała G – Tylko nie próbujcie naśladować Rysia … - dokończyła, po czym ruszyła między sklepowe półki.

***********
-Wiecie co ? Ja uważam, że ten cały wyścig był niesprawiedliwy – powiedział po dłuższej chwlili milczenia Jay
-A to niby dlaczego ?! - oburzył się zwycięzca
-No bo … bo ty masz mniejszy opór powietrza
-Co ?
-No bo jesteś łysy idioto – wtrącił się Siva
-Ja idiota ? To nie ja przyciągam tu największą uwagę, paradując w różowej, przyciasnej kiecce z dziadowską koroną na łbie – wnerwił się Max
-Jak możesz …. ranisz mnie …..

-Ej chłopaki, patrzcie! - zawołał kumpli Tom
Cała czwórka podbiegła do niego i wyjrzała zza półki.
-No nie ma co ciekawy widok … coś podobnego to ja mam na sobie … - wydukał Seev, którego zacną facjatę zasłonił wielki, przystrojony w kwiotki zad jednej z przedstawicielek klubu 'Moher'.
-Nie to debilu – powiedział Tom, po czym przekręcił łeb kumpla w odpowiednim kierunku
-Aaaaa, o to cacko ci chodzi – odparł uważnie się przypatrując – Masz co do tego jakieś plany ?
-No wiesz … jeden ajdija się znajdzie – odparł Tom, zacierając ręce z chytrym uśmieszkiem na twarzy

Po pięciu minutach najstarszy z wantedów przedstawił kolegom plan i wyruszyli na akcję.
Zadaniem Maxa i Nathana było odwrócenie uwagi G, natomiast Sivy i Jay'a ochroniarzy. Resztą miał zająć się Tom.
Kiedy podzielili się na grupy, kontakt zapewniło im znalezione łoki-toki.
-Psss … Arab słyszysz mnie ? - wypróbował sprzęt Tom
-Psss … Tak słyszę cię Parrot … bez odbioru psss... - odparł Seev
-Psss... Laluś słyszysz mnie, tu Arab odbiór psss...
-Psss... Tak wszystko Ok, bez odbioru psss.... - powiedział Jay
-Psss... Łysol, obiór psss... - przekazał sygnał loczek
-Psss... tu Łysol, razem z Miśkiem na posterunku psss … - odpowiedział Max

-Psss … Uwaga, uwaga tu Parrot, rozpoczynamy akcję 'Odebrać dziecku hulajnogę', bez odbioru psss... - powiedział Tom i rozpoczęli.
-Ale dlaczego ja mam psełdo Misiek ?! - wydarł się do łoki-toki Nath
-Psss …. zamknij się Misiek i do roboty, bez odbioru psss... - usłyszał odpowiedź Araba
A więc Łysol i Misiek odciągnęli Adrianne na drugi koniec sklepu, nudząc ją niemiłosiernie o to, aby kupiła im teleskop (?!) , a Laluś i Arab zaczęli się bić.
Ochroniarze podbiegli do okładającej się pięściami (i nie tylko pięściami) dwójki, w momencie, kiedy Siva trzymał Jay'a za loki i wpychał mu do gęby psią karmę, skandując przy tym „Żryj kiełbasę Psie !!!”.
Wtedy do akcji wkroczył Parrot.
Kiedy policjanci zorientowali się o co chodzi, Toma już tam nie było.
Pędził po sklepie na nowo zdobytym sprzęcie naśladując dźwięki wydawane przez syrenę policyjną, chociaż bardziej przypominało to wtórującego tej syrenie psa, który ma chore gardło.
I wszystko byłoby może w porządku, gdyby nie to, że nie tylko ochroniarze go szukali …
Podczas któregoś z rzędu okrążenia, na jego nieszczęście natknął się na G.
-Witaj Parrot – powiedziała z kamienną twarzą
-Oooo G, cóż za niespodzianka – odparł zmieszany Tom – ale skąd wiesz jakie mam pseudo ?
-No wiesz, jeśli Łysolowi każe zjeść pizze z pieczarkami, a grzywce Miśka zagrozi się nożyczkami, to nawet sam Allach nie zamknąłby im gęb – odpowiedziała – A teraz proszę cię o odstawienie tej 'hulajnogi', wracamy do domu.

I tak po dniu pełnym wrażeń udali się w drogę powrotną.
Będąc już prawie pod drzwiami domu natknęli się na pewna staruszkę.
-Bonsoir madame Lewua – powiedziała do niej G
-Bonsoir … - zaczęła staruszka, po czym spojrzała dziwnie na strojących za Adrianne chłopaków
Dżentelmeny zakryły swoje twarz torbami i podeszli do siebie.
- Psst, Tom, czy to nie babka, na której po raz pierwszy wypróbowałeś swoje umiejętności w posługiwaniu się językiem francuskim? - zapytał Nath
-Yyyy … - przełknął głośno ślinę – Chyba to właśnie ona – odparł i wyjrzał ostrożnie zza trzymanych w rękach siatek.
Staruszka wbiła w niego swoje ślepia, po czym, jak poprzednim razem odwróciła się na pięcie i odeszła, kręcąc swoim sexi tyłeczkiem.
Adrianne popatrzyła na nich spode łba.
-Co wyście jej zrobili? - zapytała
-My ? Nic. Zapytaj Toma – usprawiedliwiał się Jay
-Po prostu zanim spotkaliśmy ciebie, Tom 'pytał' ja o drogę – wytłumaczył Max
-Aaa, jeżeli pytałeś ją o drogę, tak samo, jak rozmawiałeś ze mną, to się jej nie dziwie – odparła dziewczyna i weszła do budynku.

Chłopcy byli tak bardzo zmęczeni, że od razu po kolacji poszli spać.
Jedynie Adrianne i Nath, nie mogli zasnąć.
W końcu długą ciszę przerwała G :
-Czy twoi koledzy maja tak codziennie? - zapytała
-Nie, zazwyczaj jest gorzej - zaśmiał się Nath – A tak w ogóle to masz na nich dobry wpływ
-Ja ? Niby jakim cudem ?
-Nikomu nie udaje się ich tak szybko uspokoić – wytłumaczył
-Hahha, czyli to zawsze twoje zadanie ?
-No niestety …
-Tak na marginesie, to jakim cudem dałeś się wciągnąć w ta akcje w sklepie ? - zapytała G
-Sam nie wiem, czasem lubię się z nimi powygłupiać – odpowiedział – I nie myśl sobie, że zapomniałem, że groziłaś dzisiaj mojemu skarbowi – dodał, głaszcząc swoją grzywkę.
Dziewczyna zaczęła się śmiać, a chłopak podszedł do niej i zaczął łaskotać.
-Nie proszę, przestań – wydusiła przez śmiech
-A co za to będę miał ? - zapytał
-Przeproszę twój Skarb – odparła
Nathan przestał ją męczyć i usiadł obok niej.
Potem jeszcze długo rozmawiali o wszystkim i o niczym.
Siedząc koło siebie na łóżku zasnęli.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Tym razem rozdział troszkę dłuższy od pozostałych, ale to dlatego, że następnego szybko nie dodam ;)
Następny postaram się napisać ja będzie 8 komentarzy 
Dacie radę ?

poniedziałek, 9 kwietnia 2012

Rozdział 15


Stali przed ogromnym sklepem z zabawkami przez jakieś 10 minut, nie mogąc uwierzyć w to, co tam widzą.
Na niebieskiej scenie, pełnej fioletowych lilii, wśród białych, jak zęby po pastach 'Blend-a-med' misiów i innych leśnych pierdół tej samej barwy, tańczył … właściwie próbował tańczyć Siva, ubrany w przymały na niego, różowy strój baletnicy, z przystrojoną brylantami i innymi plastikowymi kamieniami koroną na łbie i różdżką ( SELEDYNOWĄ różdżką ) w jednej z dłoni.
Po tych nieszczęsnych dziesięciu minutach ruszyli swoje tyłki i weszli do sklepu. Przy Sivie znaleźli się akurat wtedy, kiedy starał się wykonać jeden z 'piruetów'. Jednak, jak się można było spodziewać rypnął przy tym na podłogę.
-Siva … co ty wyprawiasz ?! - zapytała Adrianne, starając się powstrzymać wybuch gniewu
-No bo postanowiłem cofnąć się w czasie. Do młodzieńczych lat mojego życia – odparł z grymasem bólu na twarzy, masując obolały tyłek
-Chcesz mi powiedzieć, że wychowywałeś się na zabawie w lalki Barbie ? - zapytał przez śmiech Nathan
-Skąd wiedziałeś ?! - odparł zdziwiony – Ehh, cóż to były za piękne czasy …
Obydwoje popatrzyli na Przebierańca z minami pod tytułem 'Are you fuckin' kidding me ?!' i wybuchnęli nie pohamowanym śmiechem.
Kiedy się uspokoili Nathan zapytał :
-A ta kiecka ? Ukradłeś ją Sierotce Marysi ?
-Wiesz co, jak możesz … - powiedział z wyrzutem w głosie Siva – Nie moja wina, że nie było mojego rozmiaru … od ostatniego razu kiedy nosiłem coś podobnego trochę urósł mi wzrost …
Po tych słowach Adrianne wskazała chłopakowi, gdzie są przebieralnie. Tam wystąpił kolejny problem … ze zdjęciem sukienki.
-No cóż, będziesz w tym paradował cały dzień – wzruszyła ramionami dziewczyna i ruszyła w kierunku wyjścia ze sklepu, aby szukać pozostałej trójki.

*************
Szli i szli, tak jakieś 20 minut, aż w końcu zauważyli zgromadzoną niedaleko grupkę ludzi.
Ruszając w tamtym kierunku zaczęli odliczać kroki. Ostatnie metry … 10 … 9 … 8 … 7 … 6 … 5 … 4 … 3 … 2 … 1 … HAPPY NEW YEAR !!! xP
A tak na serio, kiedy doszli do celu i przepchnęli się przez oblegających to miejsce gapiów, ujrzeli przyczynę tego Sejmu Walnego ( zgromadzenia xP )
Okazali się nią ( jak się można było zresztą spodziewać... ) Hyzio, Dyzio i Zyzio, czyli Max, Tom i Jay.
Ale to, dlaczego wzbudzili takie zainteresowanie to zupełnie inna sprawa …
Otóż nasze kochane bezmózgi postanowiły pojeździć sobie wozem strażackim, CZERWONYM wozem strażackim !!! ( to jaki ma być kurwa wóz strażacki ? Sraczkowy ?! )
A oto opis zaistniałej sytuacji :
Z tego powodu, że pojazd, który sobie upodobali przeznaczony był dla małych dzieci, mieli oni małe problemy z wciśnięciem tam swoich spasionych tyłków. Dlatego też Max wystawił swój łysy łeb przez przedni otwór, Toma prawie w ogóle nie było widać, z wyjątkiem tego, że trzymał Max'a za wystające jednym z okien kolano …
Natomiast jak zmieścił się tam Jay, to chyba pozostanie już jego tajemnicą.
W każdym razie, Adrianne, Nathan i Siva zastali go z nogami wychodzącymi przez dziurę w dachu, a jego głowa mieściła się teraz tam gdzie kolano Max'a.
Razem bujali się w rytmie zapodanym przez przeciążony wozik.
Wyglądali przy tym komicznie, dlatego znaleźli się na fotografii chyba każdego klienta tego sklepu.
-Hej G – zawołał Max, widząc dziewczynę – Masz może 2€ ?
-Nie mam i na wasze szczęście nie mam również siekierki, ani żadnego innego ostrego przedmiotu – odparła Adrianne, po czym zaczęła wyciągać ich po kolei z zabawki
-Dlaczego nam to zrobiłaś ? - dopytywał się ze smutkiem w głosie Jay
-Gdyż,ponieważ,że,dlatego,bo mamy jeszcze zakupy do zrobienia, a ja już straciłam ponad godzinę, na szukanie was idioci ! - wydarła się G i ruszyła dalej
-Aż strach pomyśleć, co oni jeszcze mogą wymyślić … - powiedziała do siebie
I tak dotarli do hipermarketu, ale dzień się przecież jeszcze na tym nie mógł skończyć xP

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
UWAGA ! Nie ponoszę odpowiedzialności za uszczerbki psychiczne ponoszone przez czytelników tego bloga .
Rozdział dedykuję młodej, czyli Myi;* i mojej nowo pasowanej uczennicy wariatce ;* 
Miłego czytania ;****
Komentujcie ;)

sobota, 7 kwietnia 2012

Rozdział 14


Noc minęła spokojnie, ponieważ 'muzłumanom' nie wpadł do głowy żaden grejt ajdija.
Następnego ranka wszyscy zasiedli do przygotowanego przez G śniadania.
Dziewczyna patrzyła podejrzliwie na jedzących SPOKOJNIE posiłek chłopaków. „Czyżby cisza przed burzą” - pomyślała.
-Czy wszystko z wami w porządku ? - zapytała, przerywając panującą w pokoju ciszę
Pozostali niepewnie spojrzeli po sobie …
-Tak, a czemu pytasz ? - odpowiedział Max
-A no nie wiem, bo jesteście tak jakoś … cicho. Nie bolą was głowy po wczorajszym ?
-Wiesz podziwiam francuski alkohol – zaczął Siva – w ogóle nic mnie po nim nie boli – dokończył uśmiechnięty
Adrianne nachyliła się nad uchem Nathana, który siedział obok niej.
-Czy któryś z twoich zacnych kolegów raczył poinformować Sivę o tym, że jeśli alkohol jest sprzedawany we Francji, to wcale nie znaczy, że jest on produkowany w tym kraju ? - zapytała cicho, tak aby nikt inny nie usłyszał
-Im mniej wie tym lepiej dla niego – odparł Nathan i powrócił do jedzenia.

*******************
Po 12 wyszli z domu i ruszyli za Adrianne w stronę metra.Jak można się było spodziewać nie obyło się bez drobnych problemów …
** metro **
-Ej chłopaki .. coś mnie chwyciło za nogę … - wyszeptał Tom i zaczął się szarpać – Matko Boska … to nie chce puścić – tym razem wydarł się na całe gardło
-Tom .. spokojnie, nie ruszaj się – zaczął z przerażeniem w głosie Max
-Nie obracaj głowy, nie chcesz na To patrzeć … - uprzedził ruch kolegi Siva
Na czole Toma pojawił się pot, a stojący za nim Jay nie mógł powstrzymać wybuchu śmiechu.
-Tom … idioto … przeczytaj proszę, co pisze na przeciwnej ścianie, obok drzwi – powiedziała zdenerwowana G
-Yyy … - zaczął chłopak wytężając wzrok – Prosimy uprzejmie wszystkich pasożytów o przekraczanie zielonej linii bezpieczeństwa …
-Zacznij jeszcze raz Tom i tym razem przyjrzyj się dokładnie – wysyczała dziewczyna.
-... Prosimy wszystkich pa... pasażerów o nieprzekraczanie zielonej linii bezpieczeństwa
-Dalej mój drogi – ponagliła go
- … gdyż grozi to przytrzaśnięciem m.in. rąk, palców, nóg … przez drzwi – dokończył niepewnie
-A teraz odpowiedz mi na jedno pytanie kochany … - tym razem zaczął Nath – Czy jesteś daltonistą ?
-No … chyba nie, a co ? - odparł Tom
-To dlaczego do cholery stoisz za zieloną linią, przy drzwiach ciołku ?! - wydarła się na niego G
W tym momencie Tom odwrócił głowę i ujrzał swoją przytrzaśniętą przez drzwi kończynę …

********************
-Wiecie co, wydaje mi się, ze dzięki wam mój problem z nadmiarem pieniędzy zostanie rozwiązany – powiedziała Adrianne, idąc ulicami Paryża do galerii handlowej.
-Dlaczego? - zapytał zaciekawiony Jay
-BO ICH NIE BĘDĘ MIAŁA – wydarła się na nich

********************
W końcu udało im się dotrzeć do celu. (Jednak to nie był jeszcze koniec przygód ;) )
Zaraz po otwarciu się przed nimi frontowych drzwi sklepu … nie sklepu, raczej SKLEPISKA
Chłopcy od razu rozpierzchli się po całym budynku.
Stało się to tak szybko, że G nie zdążyła wypowiedzieć nawet słowa, a wokół niej nie było już ani jednego z nich.
-No świetnie, po prostu świetnie … I co ja mam teraz zrobić ? - powiedziała do siebie
Nie pozostało jej nic innego, jak odwiedzić wszystkie sklepy.
Po półgodzinnej paradzie udało się jej odnaleźć pierwszego z uciekinierów. Był nim Nathan, który 'zahaczył' na 'dłużej' o sklep z czapkami.
Wściekła Adrianne wyciągnęła go ze sklepu za włosy i poszła szukać dalej …

-Wiesz może gdzie można znaleźć … - zaczęła, lecz zaraz po wypowiedzeniu tych słów ja zamurowało
-Co się stało ? - zapytał ją Nath
G wyciągniętą rękę i wskazała coś, co znajdowało się za plecami chłopaka.
Nathan obrócił się i stanął jak wryty ...

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Macie następny beznadziejny rozdział ... Zastanawiam się nad zakończeniem tego badziewnego opowiadania ... co o tym sądzicie ?
Wyraźcie opinie w komentarzach ;)

czwartek, 5 kwietnia 2012

Rozdział 13


-Riannd !!! - zawołał Jay w ich lengłidżu
-Dżoejn !!! - zawtórował mu Siva
-Ejdżriana !!! - dołączył do swojej świty Max
Pierwsza do pokoju wpadła G.
-Dla was Ser Dżi ciołki – powiedziała, do perfekcji naśladując akcent pijanych trojaczków.
Cała trójka popatrzyła na nią z bananem na twarzy.
-Czyli ja byłem najbardziej kląs, co do jej prawdziwego nejm – powiedział uśmiechnięty Max
Tom i Nath rozejrzeli się po pomieszczeniu. Na jego niegdyś brązowych ścianach, biała farbą zostały namalowane … księżyce i gwiazdki ?!
-Co wyście do cholery wymyślili z tymi księżycami ? - zapytał zdenerwowany Nathan
- YYYY … Cóż za bezczelność … - jęknął Siva
-Co ty sobie myślisz idjot ? Ju dont si ?! To nie są jakieś tam MUNY – skarcił najmłodszego członka zespołu Jay
-TO NIBY CO ? - wydarł się tym razem Tom
Wszyscy będący w pomieszczeniu popatrzyli na niego z minami 'WTF ?!'
-No co, chociaż raz chciałem być po stronie, która się wydziera na tych co zrobili źle, a nie po stronie tych co zrobili źle – tłumaczył się Tom
-No już, odpowiedzcie na jego pytanie – ponagliła ich Adrianne
-Przecież widzicie chyba ślepoty, ze to nie jest zwykły MUN … - zaczął Jay – To jest PÓŁ MUN
-Jaśniej … - odparł Tom
-Bo my … znaczy Aj, To – wskazał na Sivę – i Him – wskazał na Jay'a – postanowiliśmy, że przejdziemy na Islam – powiedział dumnie Max
-Islam ?! - wydusili równo troje trzeźwi (o le Toma można nazwać trzeźwym … przecież on zawsze jest na haju xP)
-To wy nie hir ??? - zapytał z niedowierzaniem Jay
-Oświećcie nas, o co chodzi w waszym genialnym, kolejnym już z resztą ajdija – odparła z sarkazmem w głosie G
-Bo my rid in internet, że jeśli wierzy się w Allacha, to jak cią kończy swoje lajf, to się idzie do hewen i tam czekają na ciebie 72 DZIEWICE !!! - wydarł się zadowolony Max
- … tyyy, to nie stjupid ajdija z tym przejściem na inne wyznanie … - zaczął zastanawiać się Tom, po czym otrzymał porządnego kuksańca od Adrianne.
-Ok, to przynajmniej wyjaśnia te hieroglify na ścianach ... - westchnął Nath

-No ja was chyba zaraz kill – wysyczała Adrianne do siedzących na podłodze dżentelmenów.
Ci natomiast od razu skryli się za jedno ze znajdujących się w pokoju łóżek.
Adrianne podeszła do leżącego na środku pomieszczenia, zwiniętego dywanu i powoli go rozłożyła.
Na jego kiedyś nieskazitelnie białej powierzchni widniały namalowane czarnym pisakiem znaki.
-CO TO MA BYĆ ?! - wydarła się, odwracając głowę w kierunku kryjówki ' muzłumanów '
-No przecież każda wiara ma swoją holi buk, a że nie mieliśmy Koranu, to postanowiliśmy my go sami rajt … - tłumaczył Max

-Ja z nimi nie wytrzymam – powiedziała Adrianne, wychodząc z pokoju
-Ej, spokojnie zawsze mogło być gorzej … - próbował pocieszyć dziewczynę Nath
-Ha ha, nie ma to jak dobre pocieszenie Nathan – odpowiedział z ironią Tom - … problem w tym, że my jesteśmy tu dopiero od dwóch dni, a już zdążyliśmy sporo rozwalić np. looo … - zaczął, jednak nie zdążył dokończyć swojej wypowiedzi, gdyż Nath kopnął go z całej siły w nogę
-AŁŁŁ, oszalałeś ?! - wydarł się na niego
-Oh, przepraszam Tom, ja nie chciałem … to przez przypadek – udawał niewinnego
-Chyba ty jesteś przypadkiem – jęknął pod nosem Tom

-OK spokojnie, idźmy teraz spać, a jutro musimy pojechać do supermarketu, zrobić jakieś zakupy – powiedziała G
-CHŁOPAKI !!! JEDZIEMY DO SUPERMARKETU !!! - usłyszeli krzyk Jay'a z sąsiedniego pokoju
-Heh, to dopiero będzie zabawa – uśmiechnął się Tom, po czym poszedł w kierunku łazienki.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Ej ludzie, ludzie ... szkoda gadać ... tak wiem kolejny beznadziejny rozdział, no ale co ja poradzę
Sie nie ma talentu ;)
Ale dziękuje, że czytacie ;*******

środa, 4 kwietnia 2012

Dziękuję ;****

Jestem w ogromnym szoku !!!
Wchodzę sobie na rutynowe badanie komentarzy na mim blogu ...
A potem ... Co ja pacze ? Mam 1000 wyświetleń bloga !!!
Straszne dziękuje wszystkim, którzy to czytają, a szczególne podziękowania dla :
asia0987 ;*  ,  Myia ;* ,  bella ;*  ,  love ;*  ,  Kinia ;*  ,  nicely ;* ,  Tina ;* 
To dzięki Wam piszę te bzdury ;)
<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3

wtorek, 3 kwietnia 2012

Rozdział 12


-To może opowiesz nam coś o sobie ? - zapytał Nathan podczas jedzenia kolacji
Tom na znak zgody, co do pytania kolegi pokiwał jedynie głową, gdyż jego usta zajmowała właśnie 10 już kanapka.
-Ok. Właściwie to dobry pomysł, skoro macie ze mną przez jakiś czas mieszkać – zaczęła – A więc, nazywam się Adrianne Devil …
-Czekaj, czekaj … Devil ?! - zapytał zaskoczony Tom, przełykając ostatni kęs posiłku
-Tak, DEVIL – odparła G, kładąc nacisk na ostatnie słowo
-Ok … spokojnie, ale ja bym ci dał na nazwisko coś w stylu : Pomocnadłoń, Help, Miłosierna , Pełnaświatłości, Złotarączka … - zaczął wymieniać
-Ekhm … - przerwał koledze Nathan
-Sorry ;D – odparł zmieszany Tom
-Nieważne … A więc jak już mówiłam, nazywam się Adrianne Devil, mam 19 lat …
-To tyle co Nath – uśmiechnął się Tom
Dziewczyna nie zwróciła na ta zaczepkę uwagi i mówiła dalej :
-Urodziłam się w Polsce, w Krakowie dokładnie …
-Zaraz, zaraz, pochodzisz z Polski ?! - nastąpiła powtórka z rozrywki
Adrianne popatrzyła na niego spode łba.
-Nie kurwa, z Nibylandi, a moim bratem jest Piotruś Pan – powiedziała zdenerwowana – Mógłbyś mi dać dokończyć ? Czas na pytania będzie po prezentacji mojej zacnej persony.
Chłopak pokornie spuścił głowę i wbił wzrok w swój pusty talerz.
-Na czym ja to skończyłam … a tak … Kiedy miałam 5 lat razem z moim wyjem Masonem, przeprowadziłam się do Francji. Najpierw przeprowadziłam Lyonu, a potem do Paryża. Zawsze dużo podróżowałam m.in. Hiszpania, w której przez chwilę mieszkałam, Anglia, Włochy … Obecnie, jak zdążyliście zauważyć mieszkam tutaj i studiuje. Pracuje również jako tłumacz.
To o mnie to chyba by było tyle …
Po ostatnim wypowiedzianym przez nią słowie ręce towarzyszących jej dżentelmenów poszły w górę.
-Tak Tom?
-Ile znasz języków? - zapytał
-Znam angielski, francuski, polski, hiszpański, niemiecki i odrobinę włoski … Czyli z matematycznego punktu widzenia 5,5 ;)
-Wow poliglotka … jak Dolores z reklamy tp xP – podsumował Tom
-A twoje pytanie Nath ? - zwróciła się do chłopaka, siedzącego naprzeciw niej
-A co z twoimi rodzicami ? Nie wspomniałaś o nich ani słowem …
-Ja nie mam rodziców. Matka zmarła przy porodzie, a ojciec był gangsterem i został zastrzelony podczas próby rabunku. Mam tylko wuja … - zastanowiła się chwilę – choć tak naprawdę, to nie mam nikogo … nie widziałam się z nim od ponad roku, swoją nieobecność stara się wynagrodzić pieniędzmi, ale ja ich nie potrzebuje … brzydzę się nimi …
-Przepraszam, nie chciałem ci sprawić przykrości … nie potrzebnie zacząłem ten temat – obwiniał się Nathan
-Przecież nic się nie stało – uśmiechnęła się do niego G – ciesze się, ze mogłam się komuś wyżalić
-A masz jakieś rodzeństwo? - zapytał tym razem Tom
-Tak mam brata, ale tego tematu wolałabym nie poruszać … to długa historia

*******

-EJDŻRIEN !!! - usłyszeli krzyk, po dłuższej chwili milczenia
-No to zaczyna się grejt fan – skwitował Nathan, po czym ruszyli na zwiady do sąsiedniego pokoju.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Ble, Ble,Ble ... dobra odpuszczę sobie mój komentarz co do tego rozdziału i pozostawiam to zadanie wam ;)
Mam nadzieję, że następny będzie lepszy .... śmieszniejszy zwłaszcza :P

poniedziałek, 2 kwietnia 2012

Rozdział 11


-Dlaczego to zawsze my musimy wyciągać cię z kłopotów ? - wysyczał Siva, ze wszystkich sił ciągnąc przyjaciela za wystającą kończynę
Pozostali siedzieli zmęczeni na podłodze przyglądając się wysiłkom kolegi.
Ich starania związane z wyciągnięciem Toma z jego 'czaderskiej kryjówki' trwały już bitą godzinę i nie poczyniły żadnych postępów z wyjątkiem tego, że Tomowi zachciało się siku.

-Heh, cóż za ironia losu być w kiblu i nie móc się wysrać – powiedział przez śmiech Nathan
-Ha ha, masz racje bardzo śmieszne … - odparł poirytowany Tom – NO WYMYŚLCIE COŚ !!!!
-Uspokój się kochany, bo mi jeszcze szafkę popsujesz – wtrąciła z sarkazmem w głosie Adrianne
-Mam gdzieś twoją szafkę JA CHCĘ STĄD WYJŚĆ !!!!

-Nie jesteście przypadkiem głodni? - zapytał po chwili milczenia Jay
-No właściwie …
-Ja tak – wypalił bez chwili namysłu Max
-To co idziemy na obiad? - zapytała tym razem G
Pozostali kiwnęli głowami (oczywiście ci, którzy mogli kiwnąć...) na znak zgody i ruszyli w stronę wyjścia z mieszkania.
-No chyba mnie tu nie zostawicie?! - wydarł się spanikowany Tom
-Mów sobie do ściany – krzyknął w odpowiedzi Nathan
-A myślisz, że co ja teraz robię ?!
Nie uzyskał odpowiedzi, usłyszał stłumiony odgłos zamykanych drzwi …

Po 4 godzinnym 'obiedzie' w 'pizzeri', wrócili do domu.
-Tom, mamy dla ciebie świetną wiadomość! - wydarł się od progu Max i pobiegł do toalety.
Tam w niezmiennej pozycji czekał na niego Poszkodowany.
-Jesteśmy najedzeni i mamy wiele ajdijas jak cię stąd wydostać – dodał
-Pierwszy z naszych grejt ajdijas zaraz wypróbujemy – wtrącił Siva, wchodząc do pomieszczenia, wyciągając zza pleców czerwieniusieńki jak rasowe ferrari - przepychacz do kibla.

-Chyba sobie żartujecie ... prawda ? - zapytał z przerażeniem w głosie Tom, gdy zorientował się, co chcą zrobić – Przecież wy jesteście nachlani !!!
-No nie sądziłeś chyba, że wymyśliliśmy to na trzeźwo ... - powiedział Jay, który wszedł za Sivą
-ADRIANNE RATUJ !!! - wydarł się po chwili na cały dom … właściwie nie dom, tylko osiedle ;)

Po 5 minutach drzwi do mieszkania otworzyły się z donośnym hukiem i do kibla wpadła G, a za nią zdyszany Nathan.
-No i się wydało, gdzie uciekły nam nasze kochane, pijane brytyjczyki – powiedziała do 'ukrywających' się za mopem trzech Delikwentów.
-Ale czekaj, gdzie oni się skryli ? - udawał ślepego Nath i zaczął rozglądać się po pokoju.
-Oni nas don't si – 'wyszeptał' na ucho Jay'a Max
-Więc, let's ran ołej from ten pokój … - powiedział Siva
Na palcach ruszyli w stronę drzwi i udali się do pokoju, który zajmowali tej nocy Jay i Siva.
-Tak dzisiaj mają grejt fan, a jutro będzie bik hejngąłwer – przedrzeźniała ich Adrianne

-Ok Tom nie ma innej możliwości … - zaczęła G i podeszła do szafki.
Podłączyła wiertarkę do prądu i rozpoczęła jej rozkręcanie. Po 3 minutach chłopak był wolny.
-Oh Adrianne co ja bym bez ciebie zrobił – powiedział Tom, tuląc dziewczynę
-Ależ proszę bardzo powiem ci co byś zrobił … siedział byś tu teraz z przepychaczem w dupie – odpowiedziała mu uprzejmie, po czym poszła przygotować kolację.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Rozdział dla Myi ;* i Belli ;* , które szantażem ZMUSIŁY mnie do jego napisania ...
 
Ten rozdział dedykuję również  Dżoanie ;* , dzięki której moja wena powróciła ;D
A teraz rozpowszechniamy  Dżosier !!!!