niedziela, 15 kwietnia 2012

Rozdział 16


A więc w hipermarkecie rozpoczęła się kolejna 'balanga' delikwentów.
Chłopaki chyba wzięli sobie dość głęboko do serca pamiętne słowa Króla Juliana „Teraz prędko, zanim dotrze do nas, że to bez sensu”, bo tak właśnie postąpili …
Jak w większości tego typu sklepów, przy jego wejściu stoją wózki. Dlatego też dżentelmeny postanowiły wykorzystać ten fakt, że chwilowo Adrianne 'nie trzymała ich za rączki', zapakowali się do 'pojazdów' i postanowili urządzić sobie mały wyścig.
Jako linię startu przyjęli półki z sokami pomidorowymi (xP) a mety jakieś stoisko, znajdujące się po drugiej stronie sklepu.
Wszyscy ustawili się na linii startu i czekali na sygnał …
-CHUJE JEDNE … GDZIE ZNOWU WAS WCIĘŁO ?! - wydarła się na całe gardło Adrianne
I ruszyli … Mieli do przebycia niecałe 200 metrów. Najpierw na prowadzenie wyszedł Jay, potem Siva, Tom już dawno poległ w tej bitwie 'zatrzymując się' na dziale z akcesoriami dziecięcymi.
Potem niespodziewanie prowadził Nathan … Ale jakieś 50 metrów przed metą … Proszę państwa, cóż za prędkość, to niesamowite jak Max nagle minął Natha !
Już wyprzedza swojego rywala o jakieś 5 metrów gdy nagle …
-AAAAA KARTONY !!! - ryknął Max przerażony
Potem razem z innymi ścigaczami wpadł z hukiem w stos pudełek.
Po pięciu minutach na miejscu kraksy była już zdenerwowana G.
-Co wam znowu strzeliło do tych durnych łbów ?! - zapytała
-Nie musisz się o nas martwić Adrianne, jesteśmy cali i zdrowi – odparł otrzepując się ze styropianu Siva
-O was się nie martwię, głupi zawsze ma szczęście – powiedziała z ironią w głosie
-Ale przecież kartony są są niebezpieczne … - zaczął Nathan
-Jak widzę, to i tak skończyliście lepiej niż Hanka – odpowiedziała G – Tylko nie próbujcie naśladować Rysia … - dokończyła, po czym ruszyła między sklepowe półki.

***********
-Wiecie co ? Ja uważam, że ten cały wyścig był niesprawiedliwy – powiedział po dłuższej chwlili milczenia Jay
-A to niby dlaczego ?! - oburzył się zwycięzca
-No bo … bo ty masz mniejszy opór powietrza
-Co ?
-No bo jesteś łysy idioto – wtrącił się Siva
-Ja idiota ? To nie ja przyciągam tu największą uwagę, paradując w różowej, przyciasnej kiecce z dziadowską koroną na łbie – wnerwił się Max
-Jak możesz …. ranisz mnie …..

-Ej chłopaki, patrzcie! - zawołał kumpli Tom
Cała czwórka podbiegła do niego i wyjrzała zza półki.
-No nie ma co ciekawy widok … coś podobnego to ja mam na sobie … - wydukał Seev, którego zacną facjatę zasłonił wielki, przystrojony w kwiotki zad jednej z przedstawicielek klubu 'Moher'.
-Nie to debilu – powiedział Tom, po czym przekręcił łeb kumpla w odpowiednim kierunku
-Aaaaa, o to cacko ci chodzi – odparł uważnie się przypatrując – Masz co do tego jakieś plany ?
-No wiesz … jeden ajdija się znajdzie – odparł Tom, zacierając ręce z chytrym uśmieszkiem na twarzy

Po pięciu minutach najstarszy z wantedów przedstawił kolegom plan i wyruszyli na akcję.
Zadaniem Maxa i Nathana było odwrócenie uwagi G, natomiast Sivy i Jay'a ochroniarzy. Resztą miał zająć się Tom.
Kiedy podzielili się na grupy, kontakt zapewniło im znalezione łoki-toki.
-Psss … Arab słyszysz mnie ? - wypróbował sprzęt Tom
-Psss … Tak słyszę cię Parrot … bez odbioru psss... - odparł Seev
-Psss... Laluś słyszysz mnie, tu Arab odbiór psss...
-Psss... Tak wszystko Ok, bez odbioru psss.... - powiedział Jay
-Psss... Łysol, obiór psss... - przekazał sygnał loczek
-Psss... tu Łysol, razem z Miśkiem na posterunku psss … - odpowiedział Max

-Psss … Uwaga, uwaga tu Parrot, rozpoczynamy akcję 'Odebrać dziecku hulajnogę', bez odbioru psss... - powiedział Tom i rozpoczęli.
-Ale dlaczego ja mam psełdo Misiek ?! - wydarł się do łoki-toki Nath
-Psss …. zamknij się Misiek i do roboty, bez odbioru psss... - usłyszał odpowiedź Araba
A więc Łysol i Misiek odciągnęli Adrianne na drugi koniec sklepu, nudząc ją niemiłosiernie o to, aby kupiła im teleskop (?!) , a Laluś i Arab zaczęli się bić.
Ochroniarze podbiegli do okładającej się pięściami (i nie tylko pięściami) dwójki, w momencie, kiedy Siva trzymał Jay'a za loki i wpychał mu do gęby psią karmę, skandując przy tym „Żryj kiełbasę Psie !!!”.
Wtedy do akcji wkroczył Parrot.
Kiedy policjanci zorientowali się o co chodzi, Toma już tam nie było.
Pędził po sklepie na nowo zdobytym sprzęcie naśladując dźwięki wydawane przez syrenę policyjną, chociaż bardziej przypominało to wtórującego tej syrenie psa, który ma chore gardło.
I wszystko byłoby może w porządku, gdyby nie to, że nie tylko ochroniarze go szukali …
Podczas któregoś z rzędu okrążenia, na jego nieszczęście natknął się na G.
-Witaj Parrot – powiedziała z kamienną twarzą
-Oooo G, cóż za niespodzianka – odparł zmieszany Tom – ale skąd wiesz jakie mam pseudo ?
-No wiesz, jeśli Łysolowi każe zjeść pizze z pieczarkami, a grzywce Miśka zagrozi się nożyczkami, to nawet sam Allach nie zamknąłby im gęb – odpowiedziała – A teraz proszę cię o odstawienie tej 'hulajnogi', wracamy do domu.

I tak po dniu pełnym wrażeń udali się w drogę powrotną.
Będąc już prawie pod drzwiami domu natknęli się na pewna staruszkę.
-Bonsoir madame Lewua – powiedziała do niej G
-Bonsoir … - zaczęła staruszka, po czym spojrzała dziwnie na strojących za Adrianne chłopaków
Dżentelmeny zakryły swoje twarz torbami i podeszli do siebie.
- Psst, Tom, czy to nie babka, na której po raz pierwszy wypróbowałeś swoje umiejętności w posługiwaniu się językiem francuskim? - zapytał Nath
-Yyyy … - przełknął głośno ślinę – Chyba to właśnie ona – odparł i wyjrzał ostrożnie zza trzymanych w rękach siatek.
Staruszka wbiła w niego swoje ślepia, po czym, jak poprzednim razem odwróciła się na pięcie i odeszła, kręcąc swoim sexi tyłeczkiem.
Adrianne popatrzyła na nich spode łba.
-Co wyście jej zrobili? - zapytała
-My ? Nic. Zapytaj Toma – usprawiedliwiał się Jay
-Po prostu zanim spotkaliśmy ciebie, Tom 'pytał' ja o drogę – wytłumaczył Max
-Aaa, jeżeli pytałeś ją o drogę, tak samo, jak rozmawiałeś ze mną, to się jej nie dziwie – odparła dziewczyna i weszła do budynku.

Chłopcy byli tak bardzo zmęczeni, że od razu po kolacji poszli spać.
Jedynie Adrianne i Nath, nie mogli zasnąć.
W końcu długą ciszę przerwała G :
-Czy twoi koledzy maja tak codziennie? - zapytała
-Nie, zazwyczaj jest gorzej - zaśmiał się Nath – A tak w ogóle to masz na nich dobry wpływ
-Ja ? Niby jakim cudem ?
-Nikomu nie udaje się ich tak szybko uspokoić – wytłumaczył
-Hahha, czyli to zawsze twoje zadanie ?
-No niestety …
-Tak na marginesie, to jakim cudem dałeś się wciągnąć w ta akcje w sklepie ? - zapytała G
-Sam nie wiem, czasem lubię się z nimi powygłupiać – odpowiedział – I nie myśl sobie, że zapomniałem, że groziłaś dzisiaj mojemu skarbowi – dodał, głaszcząc swoją grzywkę.
Dziewczyna zaczęła się śmiać, a chłopak podszedł do niej i zaczął łaskotać.
-Nie proszę, przestań – wydusiła przez śmiech
-A co za to będę miał ? - zapytał
-Przeproszę twój Skarb – odparła
Nathan przestał ją męczyć i usiadł obok niej.
Potem jeszcze długo rozmawiali o wszystkim i o niczym.
Siedząc koło siebie na łóżku zasnęli.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Tym razem rozdział troszkę dłuższy od pozostałych, ale to dlatego, że następnego szybko nie dodam ;)
Następny postaram się napisać ja będzie 8 komentarzy 
Dacie radę ?

10 komentarzy:

  1. Matulu!!!!!!!!!
    ty jesteś genialnie pierdolnięta w pozytywnym tego słowa znaczeniu
    się usmiałam
    no genialne
    ten wyścig
    ta akcja...
    te rozmowy o ile można to tak nazwać
    hahaha
    brak słów by wyrazić zajebistość
    oby szybko były te 8 komentarzy
    bo ja pragnę nexta xdd

    OdpowiedzUsuń
  2. hahahaha xd leżę ze śmiechu xd kocham ♥ masz zachcianki kobieto xd

    OdpowiedzUsuń
  3. Zajebistość ocieka tobą!
    KOCHAM TOO!!! <3
    -Psss … Arab słyszysz mnie ? - wypróbował sprzęt Tom
    -Psss … Tak słyszę cię Parrot … bez odbioru psss... - odparł Seev
    -Psss... Laluś słyszysz mnie, tu Arab odbiór psss...
    -Psss... Tak wszystko Ok, bez odbioru psss.... - powiedział Jay
    -Psss... Łysol, obiór psss... - przekazał sygnał loczek
    -Psss... tu Łysol, razem z Miśkiem na posterunku psss … - odpowiedział Max

    -Psss … Uwaga, uwaga tu Parrot, rozpoczynamy akcję 'Odebrać dziecku hulajnogę', bez odbioru psss... - powiedział Tom i rozpoczęli.
    -Ale dlaczego ja mam psełdo Misiek ?! - wydarł się do łoki-toki Nath
    -Psss …. zamknij się Misiek i do roboty, bez odbioru psss... - usłyszał odpowiedź Araba
    A więc Łysol i Misiek odciągnęli Adrianne na drugi koniec sklepu, nudząc ją niemiłosiernie o to, aby kupiła im teleskop (?!) , a Laluś i Arab zaczęli się bić.
    Jak to czytałam to taki
    miałam polew że aż wujek się mnie spytał z czego się tak śmieje!
    Praagnę kolejnego ^^ hahah ;D
    Jezu przez Ciebie cały czas bd mieć odpały ! xdd
    PISAJ NASTĘPNY!

    OdpowiedzUsuń
  4. "-Wiecie co ? Ja uważam, że ten cały wyścig był niesprawiedliwy –
    -A to niby dlaczego ?!
    -No bo … bo ty masz mniejszy opór powietrza"
    To jest THE BEST OF hehe
    Pisz szybko kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja pierdziele ale się uśmiałam ! xd jak głupia ;d
    no nie ma co zajebisty rozdział;)niektóre teksty to maskara normalnie xdd
    czekam na next ;**

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudowny rozdział :)
    akcja w hipermarkecie mnie rozwaliła

    OdpowiedzUsuń
  7. rozdział wspaniały ;**

    pewnie, że damy radę ;p

    pisz szybko kolejny ;D

    OdpowiedzUsuń
  8. Boooski !
    Wyszedł Ci tak zajebisty rozdział, ze nie wiem !
    Tarzałam się ze śmiechu na podłodze ! xD
    Pisz szybko nastepny ! ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. Powalasz mnie, Sierra. Chciałabym mieć taki talent do rozśmieszania czytelników.

    OdpowiedzUsuń
  10. Zajebiste :**
    Pisz szybko następny <33
    Nie wierzysz w nas już my się postaramy o to aby było więcej xdd

    OdpowiedzUsuń