A więc w hipermarkecie rozpoczęła
się kolejna 'balanga' delikwentów.
Chłopaki chyba wzięli sobie dość
głęboko do serca pamiętne słowa Króla Juliana „Teraz
prędko, zanim dotrze do nas, że to bez sensu”,
bo tak właśnie postąpili …
Jak w większości
tego typu sklepów, przy jego wejściu stoją wózki. Dlatego też
dżentelmeny postanowiły wykorzystać ten fakt, że chwilowo
Adrianne 'nie trzymała ich za rączki', zapakowali się do
'pojazdów' i postanowili urządzić sobie mały wyścig.
Jako linię startu
przyjęli półki z sokami pomidorowymi (xP) a mety jakieś stoisko,
znajdujące się po drugiej stronie sklepu.
Wszyscy ustawili
się na linii startu i czekali na sygnał …
-CHUJE JEDNE …
GDZIE ZNOWU WAS WCIĘŁO ?! - wydarła się na całe gardło Adrianne
I ruszyli … Mieli
do przebycia niecałe 200 metrów. Najpierw na prowadzenie wyszedł
Jay, potem Siva, Tom już dawno poległ w tej bitwie 'zatrzymując
się' na dziale z akcesoriami dziecięcymi.
Potem
niespodziewanie prowadził Nathan … Ale jakieś 50 metrów przed
metą … Proszę państwa, cóż za prędkość, to niesamowite jak
Max nagle minął Natha !
Już wyprzedza
swojego rywala o jakieś 5 metrów gdy nagle …
-AAAAA KARTONY !!!
- ryknął Max przerażony
Potem razem z
innymi ścigaczami wpadł z hukiem w stos pudełek.
Po pięciu minutach
na miejscu kraksy była już zdenerwowana G.
-Co wam znowu
strzeliło do tych durnych łbów ?! - zapytała
-Nie musisz się o
nas martwić Adrianne, jesteśmy cali i zdrowi – odparł otrzepując
się ze styropianu Siva
-O was się nie
martwię, głupi zawsze ma szczęście – powiedziała z ironią w
głosie
-Ale przecież
kartony są są niebezpieczne … - zaczął Nathan
-Jak widzę, to i
tak skończyliście lepiej niż Hanka – odpowiedziała G – Tylko
nie próbujcie naśladować Rysia … - dokończyła, po czym ruszyła
między sklepowe półki.
***********
-Wiecie co ? Ja
uważam, że ten cały wyścig był niesprawiedliwy – powiedział
po dłuższej chwlili milczenia Jay
-A to niby dlaczego
?! - oburzył się zwycięzca
-No bo … bo ty
masz mniejszy opór powietrza
-Co ?
-No bo jesteś łysy
idioto – wtrącił się Siva
-Ja idiota ? To nie
ja przyciągam tu największą uwagę, paradując w różowej,
przyciasnej kiecce z dziadowską koroną na łbie – wnerwił się
Max
-Jak możesz ….
ranisz mnie …..
-Ej chłopaki,
patrzcie! - zawołał kumpli Tom
Cała czwórka
podbiegła do niego i wyjrzała zza półki.
-No nie ma co
ciekawy widok … coś podobnego to ja mam na sobie … - wydukał
Seev, którego zacną facjatę zasłonił wielki, przystrojony w
kwiotki zad jednej z przedstawicielek klubu 'Moher'.
-Nie to debilu –
powiedział Tom, po czym przekręcił łeb kumpla w odpowiednim
kierunku
-Aaaaa, o to cacko
ci chodzi – odparł uważnie się przypatrując – Masz co do tego
jakieś plany ?
-No wiesz … jeden
ajdija się znajdzie – odparł Tom, zacierając ręce z chytrym
uśmieszkiem na twarzy
Po pięciu minutach
najstarszy z wantedów przedstawił kolegom plan i wyruszyli na
akcję.
Zadaniem Maxa i
Nathana było odwrócenie uwagi G, natomiast Sivy i Jay'a ochroniarzy.
Resztą miał zająć się Tom.
Kiedy podzielili
się na grupy, kontakt zapewniło im znalezione łoki-toki.
-Psss … Arab
słyszysz mnie ? - wypróbował sprzęt Tom
-Psss … Tak
słyszę cię Parrot … bez odbioru psss... - odparł Seev
-Psss... Laluś
słyszysz mnie, tu Arab odbiór psss...
-Psss... Tak
wszystko Ok, bez odbioru psss.... - powiedział Jay
-Psss... Łysol,
obiór psss... - przekazał sygnał loczek
-Psss... tu Łysol,
razem z Miśkiem na posterunku psss … - odpowiedział Max
-Psss … Uwaga,
uwaga tu Parrot, rozpoczynamy akcję 'Odebrać dziecku hulajnogę',
bez odbioru psss... - powiedział Tom i rozpoczęli.
-Ale dlaczego ja
mam psełdo Misiek ?! - wydarł się do łoki-toki Nath
-Psss …. zamknij
się Misiek i do roboty, bez odbioru psss... - usłyszał odpowiedź
Araba
A więc Łysol i
Misiek odciągnęli Adrianne na drugi koniec sklepu, nudząc ją
niemiłosiernie o to, aby kupiła im teleskop (?!) , a Laluś i Arab
zaczęli się bić.
Ochroniarze
podbiegli do okładającej się pięściami (i nie tylko pięściami)
dwójki, w momencie, kiedy Siva trzymał Jay'a za loki i wpychał mu
do gęby psią karmę, skandując przy tym „Żryj kiełbasę Psie
!!!”.
Wtedy do akcji
wkroczył Parrot.
Kiedy policjanci
zorientowali się o co chodzi, Toma już tam nie było.
Pędził po sklepie
na nowo zdobytym sprzęcie naśladując dźwięki wydawane przez
syrenę policyjną, chociaż bardziej przypominało to wtórującego
tej syrenie psa, który ma chore gardło.
I wszystko byłoby
może w porządku, gdyby nie to, że nie tylko ochroniarze go szukali
…
Podczas któregoś
z rzędu okrążenia, na jego nieszczęście natknął się na G.
-Witaj Parrot –
powiedziała z kamienną twarzą
-Oooo G, cóż za
niespodzianka – odparł zmieszany Tom – ale skąd wiesz jakie mam
pseudo ?
-No wiesz, jeśli
Łysolowi każe zjeść pizze z pieczarkami, a grzywce Miśka zagrozi
się nożyczkami, to nawet sam Allach nie zamknąłby im gęb –
odpowiedziała – A teraz proszę cię o odstawienie tej
'hulajnogi', wracamy do domu.
I tak po dniu
pełnym wrażeń udali się w drogę powrotną.
Będąc już prawie
pod drzwiami domu natknęli się na pewna staruszkę.
-Bonsoir
madame Lewua – powiedziała do niej G
-Bonsoir … - zaczęła
staruszka, po czym spojrzała dziwnie na strojących za Adrianne
chłopaków
Dżentelmeny
zakryły swoje twarz torbami i podeszli do siebie.
-
Psst, Tom, czy to nie babka, na której po raz pierwszy wypróbowałeś
swoje umiejętności w posługiwaniu się językiem francuskim? -
zapytał Nath
-Yyyy
… - przełknął głośno ślinę – Chyba to właśnie ona –
odparł i wyjrzał ostrożnie zza trzymanych w rękach siatek.
Staruszka
wbiła w niego swoje ślepia, po czym, jak poprzednim razem odwróciła
się na pięcie i odeszła, kręcąc swoim sexi tyłeczkiem.
Adrianne
popatrzyła na nich spode łba.
-Co
wyście jej zrobili? - zapytała
-My ?
Nic. Zapytaj Toma – usprawiedliwiał się Jay
-Po
prostu zanim spotkaliśmy ciebie, Tom 'pytał' ja o drogę –
wytłumaczył Max
-Aaa,
jeżeli pytałeś ją o drogę, tak samo, jak rozmawiałeś ze mną, to
się jej nie dziwie – odparła dziewczyna i weszła do budynku.
Chłopcy
byli tak bardzo zmęczeni, że od razu po kolacji poszli spać.
Jedynie
Adrianne i Nath, nie mogli zasnąć.
W
końcu długą ciszę przerwała G :
-Czy
twoi koledzy maja tak codziennie? - zapytała
-Nie,
zazwyczaj jest gorzej - zaśmiał się Nath – A tak w ogóle to
masz na nich dobry wpływ
-Ja ?
Niby jakim cudem ?
-Nikomu
nie udaje się ich tak szybko uspokoić – wytłumaczył
-Hahha,
czyli to zawsze twoje zadanie ?
-No
niestety …
-Tak
na marginesie, to jakim cudem dałeś się wciągnąć w ta akcje w
sklepie ? - zapytała G
-Sam
nie wiem, czasem lubię się z nimi powygłupiać – odpowiedział –
I nie myśl sobie, że zapomniałem, że groziłaś dzisiaj mojemu
skarbowi – dodał, głaszcząc swoją grzywkę.
Dziewczyna
zaczęła się śmiać, a chłopak podszedł do niej i zaczął
łaskotać.
-Nie
proszę, przestań – wydusiła przez śmiech
-A co
za to będę miał ? - zapytał
-Przeproszę
twój Skarb – odparła
Nathan
przestał ją męczyć i usiadł obok niej.
Potem
jeszcze długo rozmawiali o wszystkim i o niczym.
Siedząc
koło siebie na łóżku zasnęli.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Tym razem rozdział troszkę dłuższy od pozostałych, ale to dlatego, że następnego szybko nie dodam ;)
Następny postaram się napisać ja będzie 8 komentarzy
Dacie radę ?
Matulu!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńty jesteś genialnie pierdolnięta w pozytywnym tego słowa znaczeniu
się usmiałam
no genialne
ten wyścig
ta akcja...
te rozmowy o ile można to tak nazwać
hahaha
brak słów by wyrazić zajebistość
oby szybko były te 8 komentarzy
bo ja pragnę nexta xdd
hahahaha xd leżę ze śmiechu xd kocham ♥ masz zachcianki kobieto xd
OdpowiedzUsuńZajebistość ocieka tobą!
OdpowiedzUsuńKOCHAM TOO!!! <3
-Psss … Arab słyszysz mnie ? - wypróbował sprzęt Tom
-Psss … Tak słyszę cię Parrot … bez odbioru psss... - odparł Seev
-Psss... Laluś słyszysz mnie, tu Arab odbiór psss...
-Psss... Tak wszystko Ok, bez odbioru psss.... - powiedział Jay
-Psss... Łysol, obiór psss... - przekazał sygnał loczek
-Psss... tu Łysol, razem z Miśkiem na posterunku psss … - odpowiedział Max
-Psss … Uwaga, uwaga tu Parrot, rozpoczynamy akcję 'Odebrać dziecku hulajnogę', bez odbioru psss... - powiedział Tom i rozpoczęli.
-Ale dlaczego ja mam psełdo Misiek ?! - wydarł się do łoki-toki Nath
-Psss …. zamknij się Misiek i do roboty, bez odbioru psss... - usłyszał odpowiedź Araba
A więc Łysol i Misiek odciągnęli Adrianne na drugi koniec sklepu, nudząc ją niemiłosiernie o to, aby kupiła im teleskop (?!) , a Laluś i Arab zaczęli się bić.
Jak to czytałam to taki
miałam polew że aż wujek się mnie spytał z czego się tak śmieje!
Praagnę kolejnego ^^ hahah ;D
Jezu przez Ciebie cały czas bd mieć odpały ! xdd
PISAJ NASTĘPNY!
"-Wiecie co ? Ja uważam, że ten cały wyścig był niesprawiedliwy –
OdpowiedzUsuń-A to niby dlaczego ?!
-No bo … bo ty masz mniejszy opór powietrza"
To jest THE BEST OF hehe
Pisz szybko kolejny ;)
Ja pierdziele ale się uśmiałam ! xd jak głupia ;d
OdpowiedzUsuńno nie ma co zajebisty rozdział;)niektóre teksty to maskara normalnie xdd
czekam na next ;**
Cudowny rozdział :)
OdpowiedzUsuńakcja w hipermarkecie mnie rozwaliła
rozdział wspaniały ;**
OdpowiedzUsuńpewnie, że damy radę ;p
pisz szybko kolejny ;D
Boooski !
OdpowiedzUsuńWyszedł Ci tak zajebisty rozdział, ze nie wiem !
Tarzałam się ze śmiechu na podłodze ! xD
Pisz szybko nastepny ! ;*
Powalasz mnie, Sierra. Chciałabym mieć taki talent do rozśmieszania czytelników.
OdpowiedzUsuńZajebiste :**
OdpowiedzUsuńPisz szybko następny <33
Nie wierzysz w nas już my się postaramy o to aby było więcej xdd