Witam wszystkich :D
Tak się cieszę, że znowu mogę napisać coś na tym blogu, choć nie jest to rozdział ^^
Stęskniłam się za tym ...
Ale nie po to tu wróciłam ;)
Obiecałam, że dodam link do mojego nowego opo więc wywiązuje się z danego Wam słowa :)
Nowy blog możecie znaleźć TUTAJ.
Mam nadzieję, że przypadnie Wam do gustu i będziecie często go odwiedzać tym bardziej że jest on moim ostatnim...
Na razie nie pojawi się tam rdz, ale bądźcie cierpliwi ;)
A teraz żegnam
Wasza Sierr ;***********
That's what we're living for ...
niedziela, 28 października 2012
piątek, 12 października 2012
Epilog
*** 2 lata później***
Krople deszczu coraz ciszej
dudniły o powierzchnie szyb, a zza chmur powoli wyłaniały się
pojedyncze promienie słońca. Zapowiadało się na kolejny ponury
dzień.
Nathan siedział wygodnie w
fotelu i bez większego zainteresowania czytał dzisiejszą gazetę.
Shadow leżała pod jego nogami i sporadycznie co kilka minut zerkała
na swojego właściciela, merdając przy tym ogonem. E tym momencie
zadzwonił dzwonek do drzwi. Chłopak niechętnie wstał i przeszedł
kilka metrów aby wpuścić do mieszkania Maxa, Toma i Jay'a, których
głosu poznał od chwili gdy weszli do budynku... 5 pięter niżej.
-Hej młody – przywitał
się radośnie Max, a pozostali podali ręce na powitanie
Brunet wpuścił ich do
środka.
-Wiesz co, powinieneś
gdzieś wyskoczyć, ostatnio ciągle tylko siedzisz w domu –
powiedział Tom, schylając się aby pogłaskać psa.
Suczka zawarczała
przeciągle, a jej niebieskie jak błękit nieba oczy zatrzymały się
na ręce chłopaka.
-Czy ten pies nigdy nie da
mi się dotknąć?! - zdenerwował się Tom
-Po prostu nie przepada za
obcymi – odparł spokojnie Nathan i przywołał do siebie suczkę,
która potulnie poczłapała w jego kierunku.
-Obcy?! Czy my jesteśmy
obcy? Przecież minęły ponad 2 lata odkąd... - zaczął Jay, lecz
nie dokończył gdyż dobrze wiedział jaki ból sprawia jego
kumplowi wspominanie tych wszystkich spędzonych tam chwil. - Ekhem..
także no...
-Przyszliśmy, ponieważ
pomyśleliśmy sobie, że może chciałbyś wyskoczyć gdzieś z nami
na miasto, co? Rozerwał byś się trochę. - dokończył za loczka
Max
-Słuchajcie, dzięki za
chęci i w ogóle, ale jednak wolałbym zostać sam
-Ale chłopie, ty jesteś
sam, cały czas, ponad 2 lata! Musisz się w końcu ogarnąć. Chodź
z nami, napijemy się, pogadamy – dodał Tom
-Dzięki chłopaki, ale...
muszę was teraz przeprosić. Miałem wyjść na spacer z Shadow i
załatwić parę spraw – bąknął ponuro chłopak
Tamci zrezygnowani poczekali
aż brunet przebierze się i razem z nim opuścili mieszkanie.
Rozstali się w pobliskim
parku, gdzie każdy poszedł w swoją stronę.
Nathan usiadł na ławce i
znów zaczął rozmyślać, wlepiając swoje puste spojrzenie w
otaczającą go przestrzeń...
W pewnym momencie Shadow
zaczęła węszyć i nerwowo strzyc uszami na wszystkie strony,
kręcąc przy tym łbem. Chłopak poczuwszy, że smycz się napina,
ocknął się i zdezorientowany spojrzał na zwierzę, które nigdy
wcześniej się tak nie zachowywało.
W pewnym momencie suczka
szarpnęła mocniej, a smycz wyślizgnęła się z dłoni chłopaka.
Pies zaczął bez
opamiętania gnać ze wszystkich sił przed siebie.
Nathan po długim pościgu,
na skaju parku stracił ją z oczu.
Przybity zaczął wracać do
domu. Z nadzieją oglądał się dookoła, ufając że znajdzie swoją
ukochana zgubę.
Wtedy usłyszał niedaleko
radosne szczekanie. Szczekanie, które był w stanie rozpoznać
wszędzie.
Czym prędzej ruszył w
tamtym kierunku.
Kiedy dotarł na miejsce,
zobaczył Shadow skaczącą z radości, a obok niej drugiego, bardzo
podobnego psa, tyle że o biało-czarnej sierści.
Za zwierzętami stała jakaś postać.
Choć w półmroku, nie widać było jej twarzy, to jej sylwetka...
coś mu przypominała... tylko,co?....
-Nie, to niemożliwe – powiedział
wbijając swój wzrok w ciemną sylwetkę – przecież ty...
Mimo panujących ciemności, wydawało
mu się, ze blady uśmiech pojawił się na twarzy postaci... a może
raczej na JEJ twarzy.
-Jak widzisz, wszystko jest możliwe-
odparła dziewczyna, po czym znalazła się w objęciach chłopaka
-Myślałem, że już cię straciłem,
ze więcej cię nie spotkam, że to musiałby być cud, aby to kiedyś
się stało...
-Cuda czasem się zdarzają –
powiedziała G i jeszcze mocniej wtuliła się w chłopaka.
KONIEC
...........................................................................................
Witam wszystkich ;)
Trochę dłużej musieliście czekać na ten epilog, ale mam nadzieję, że się opłacało ;D
Chciałam Wam niezmiernie podziękować za to, że przez cały ten czas byliście ze mną, wspieraliście mnie i czytaliście nawet najnudniejsze rozdziały, jakie napisałam xd
Nawet nie wiecie ile to wszystko dla mnie znaczy...
Ostatnio wchodząc na bloga dostałam szoku ... ponad 10 tys wejść?! Nigdy nie spodziewałam się, że udami się tyle osiągnąć.
Ale oczywiście nic nie było by możliwe bez Was, najlepszych czytelników na świecie ;****
Mimo tego, że nie było odpowiedniej ilości komentarzy, to postaram się założyć nowego (przypominam, ostatniego) bloga, wcześniej niż za 3 miesiące ;p Link do niego pojawi się na tym blogu ;)
Być może szablon do niego pojawi się już w ten weekend, o ile będziecie chcieli abym zaczęła już nad nim pracować ;p
Dziękuję również za 36 obserwatorów ;****
Trochę się rozpisałam, no ale to w końcu ostatni raz więc ...
Jeszcze raz dziękuję Wam za wszystko i zachęcam do czytania mojego drugiego bloga (na razie jedynego którego będę pisała)
Pozdrawiam,
Na zawsze Wasza Sierr ;**********
poniedziałek, 1 października 2012
Rozdział 29
Po chwili, ciało gangstera upadło na
chłopaka.
Nathan starał się zorientować, co
się wydarzyło.
Przecież to on miał tutaj leżeć z
przestrzeloną głową, przeklinając w duchu, że nic nie zrobił.
Ale jednak zdarzyło się coś innego... Kto niby miałby go ratować?
George obiecał mu, że choćby nie wiadomo co się działo, nie
będzie się wtrącał. Mimo ich krótkiej znajomości, wiedział że
jest człowiekiem, który bez względu na wszystko zasługuje na
zaufanie i zawsze dotrzymuje słowa. To nie mógł być on. Więc kto
...
W następnej chwili poznał odpowiedź
na to pytanie. Kroki tej osoby były dla niego ukojeniem jak stąpanie
na plaży po mokrym piasku, który delikatnie drażni twoją skórę.
Po chwili poczuł na swoim policzku dotyk drobnej dłoni, która
wydawała się być pokryta jedwabiem. Odetchnął z ulgą, kiedy
usłyszał dźwięk jej głosu.
Adrianne...
Ciekaw był skąd dowiedziała się,
gdzie był, ale nie to było teraz najważniejsze. Cieszył się, że
ponownie mógł ją zobaczyć.
-Nathan! Coś ty sobie myślał?!
Chciałeś tu zginąć?! - krzyczała dziewczyna
-Ja … Ja chciałem ci tylko pomóc –
wydusił
Ona przytuliła go i delikatnie zaczęła
sprawdzać, czy nie ma jakichś poważniejszych obrażeń. Na
szczęście wszystko było w porządku.
-Nawet nie wiesz, jak cieszę się, ze
cię widzę – powiedział po chwili milczenia brunet, uśmiechając
się lekko
Dziewczyna odwzajemniła uśmiech, ale
nie na długo.
-Nathan... ja muszę ci coś powiedzieć
– zaczęła - … zaraz będzie tu policja ….
-Więc na co jeszcze czekamy? - chłopak
gwałtownie podniósł się i pociągnął G z rękę w stronę
wyjścia – No chodź musimy stąd uciekać
Jednak dziewczyna nie ruszyła się z
miejsca.
-Nath, posłuchaj ja już tak dłużej
nie mogę... Zrobiłam w swoim życiu za dużo złego. Czas abym za
to wszystko odpowiedziała. Nie mogę się całe życie ukrywać i
uciekać przed tym co nieuniknione – cała reszta takich jak ja też
musi dostać to, na co zasłużyła... Przykro mi, ale uwierz, tak
będzie lepiej
Chłopak popatrzył na nią, jakby w
pierwszej chwili nie zrozumiał co miała na myśli. Potem G podeszła
do bruneta i wtuliła się w niego, a po jej policzkach popłynęły
łzy.
-No już, nie płacz – pocieszał ją
-Tylko mi nie mów, że wszystko będzie
dobrze, takie bajki to możesz wciskać chłopakom
-Taak, mnie też przeraża iloraz ich
inteligencji – roześmiał się na wspomnienie niektórych historii
związanych z jego kolegami z zespołu
Adrianne również mimowolnie się
uśmiechnęła.
Nathan popatrzył jej głęboko w oczy.
-Powinnaś częściej się uśmiechać,
tak pięknie wtedy wyglądasz – pogładził delikatnie jej policzek
i starł mokre ślady łez.
W następnej chwili ich usta złączyły
się w długim i namiętnym pocałunku, tak jakby mieli siebie tylko
ten ostatni raz i już nigdy więcej... A może tak właśnie miało
być?
Ten piękny moment przerwało wycie
policyjnych syren i pisk opon podjeżdżających pod budynki aut.
Dziewczyna jeszcze raz spojrzała
Nathanowi w oczy
-Zawsze będę o Tobie pamiętać –
powiedziała, drzwi do sali otworzyły się z hukiem, a do środka
wbiegli policjanci, którzy od razu zakuli G w kajdanki i zaczęli
szamotać ją na wszystkie strony
Chłopak nie mógł znieść tego
widoku...
-Proszę, zaopiekuj się Shadow, ona
Cie potrzebuje – usłyszał jej głos ginący wśród tłumu, a
potem zniknęła...
******************
Nathan siedział oparty o ławkę i
rozglądał się po parku, tarmosząc suczkę za ucho. Wszędzie
dookoła niego chodziło pełno zakochanych par, cieszących się
sobą nawzajem i nie zwracających uwagi na resztę świata. Teraz,
choć nie miało to żadnego sensu w każdej dziewczynie widział
coś, co przypominało mu o Adrianne, włosy, ruchy, głos... Ale
jeszcze żadna z nich nie mogła dorównać oczom G. Brunet westchnął
głęboko, a Shadow zaskomlała cicho.
-Tęsknisz za nią, prawda? - zapytał
chłopak, a pies popatrzył na niego oczami wypełnionymi bólem i
tęsknotą
-Tak, ja też i nawet nie zdajesz sobie
sprawy z tego, jak bardzo...
.................................................................................
To już jest koniec, nie ma już nic, idziemy na melanż, będziemy pić :D
Ekhem... a wiec macie tu ostatni rdz ;)
Udusicie? Mam nadzieje, że nie bo być może powstanie jeszcze epilog ;) Znaczy jeśli oczywiście chcecie ;)
Co do rdz ... wgl mnie wyszedł taki sobie ale do oceny zostawiam go Wam ;)
Chciałam Wam straasznie podziękować, za ponad 10 tys wyświetleń i tylu obserwatorów.
Nawet nie wiecie ile to dla mnie znaczy, ze ktoś czytał to opo i mu się choć odrobinę podobało :)
Jeśli chcecie otrzymać jakieś info, co do mojego następnego opo, to piszcie na gg, które dodałam pod ostatnim postem albo na maila adus.cob@interia.pl ;)
A na koniec mam do Was jeszcze jedną prośbę,
Chciałabym, aby każdy kto przeczyta ten rdz zostawił pod nim koma, ten jedyny,ostatni raz...
Jeśli komentarzy bd więcej niż 12, już za miesiąc będziecie mogli przeczytać prolog mojego trzeciego bloga ;) Także proszę, komentujcie ;*****
Do zobaczenia być może przy epilogu ;)
Wasza Sierr ;*****
niedziela, 23 września 2012
Rozdział 28
Szedł powoli zapełnionymi ulicami
Paryża, nie zwracając uwagi na mijających go zabieganych ludzi.
Nie mógł uwierzyć, że jego życie zmieniło się tak diametralnie
podczas jednego z pobytów za granicą. Dlaczego akurat teraz? Kiedy
wszystko w jego życiu wydawało się poukładane i było w jak
najlepszym porządku, to właśnie w tym momencie wszystko odwróciło
się o 180 stopni. Spotkał dziewczynę dzięki której zrozumiał co
to miłość mimo przeciwności, może i był idiotą że ją kochał,
ale nie potrafił tego zmienić. To właśnie miłość do niej
zaprowadziła go do tego miejsca. Miejsca, które może być końcem
zarówno jak i początkiem...Ale jaki będzie ostateczny wynik tej
rozgrywki ? Na to pytanie nikt nie znał odpowiedzi, przynajmniej na
razie.
W końcu doszedł do skraju
rozciągającego się wzdłuż głównej ulicy parku.
Nerwowo rozglądną się za oczekiwanym
pojazdem, po czym odetchnął głęboko i oparł się o jedną ze
ścian stojącego w tym miejscu budynku.
Po jakichś 20 minutach czekania,
przybyło to na co czekał.
Czarne BMW zatrzymało się tuż obok
niego.
-Nathan, jesteś pewny? Możemy jeszcze
wszystko odwołać – powiedział George wychylając się
z auta
-Dobrze wiesz, że tego nie zrobię –
odparł Nath i usiadł na tylnym siedzeniu pojazdu
Ruszyli z piskiem opon i nie zwalniali
tempa, dopóki nie znaleźli się na obrzeżach miasta.
Przez przyciemnione szyby samochodu nie
było widać zbyt wiele, ale i bez tego dobrze wiedział,
że w takie miejsca nie przyjeżdża
się na weekendowy odpoczynek z rodziną.
W końcu dotarli na miejsce.
Powoli wysiedli z auta i udali się w
kierunku hebanowych drzwi jednego z budynków.
Nathan coraz bardziej niepewny swojej
decyzji nerwowo zaciskał i rozluźniał dłonie.
-A może jednak... - zaczął George
-Zrób po prostu co co masz zrobić, a
resztę zostaw mnie, ok? - przerwał mu Nathan, a tamten
w odpowiedzi skinął jedynie głową.
Kiedy dotarli do następnych drzwi,
George kazał zaczekać chłopakowi, a sam wszedł do środka.
Po kilku minutach brunet został
zaproszony do wnętrza pokoju...
Gdy już się tam znalazł, rozglądnął
się po pomieszczeniu. Był to dość obszerny pokój z zasłoniętymi
oknami, dlatego nie dostawało się do niego zbyt wiele światła. Na
jego środku stał stół. I właściwie to on stanowił całe
umeblowanie nie licząc stojących po jego obydwu schodach dwóch
foteli. Jeden z nich był już zajęty...
-Proszę, proszę Nathan Sykes,
bożyszcz nastolatek we własnej osobie odwiedza moją skromną
posiadłość? Nigdy bym się nie spodziewał, ba, nie marzył bym o
takim spotkaniu – 'przywitał się' mężczyzna siedzący przy
stole
Brunet wbił w niego zdeterminowany
wzrok i niewzruszony powitaniem gangstera stał nieruchomo w miejscu.
-Ależ niech się pan nie krępuje,
proszę siadać – powiedział tamten wskazując na fotel
naprzeciwko siebie
-Czemu to robisz, co? Lubisz patrzeć
na śmierć, na zwłoki ludzi? Czy może raczej zależy ci na tym by
to ci którzy żyją cierpieli? - wybuchnął Nathan gestykulując
rękami – Dlaczego jesteś taki człowiekiem? Co za traumatyczne
zdarzenia skrywasz za tą maską? Bili cię, molestowali? - a na
błysk w oku mafiozy dodał -Ojciec, czy matka?
Na te słowa mężczyzna zerwał się
gwałtownie z zajmowanego przez siebie miejsca i w mgnieniu oka
pokonał dzielącą go od swojego 'gościa' odległość. Następnie
patrząc chłopakowi prosto w oczy z całej siły kopnął go od tyłu
w kolano, a w ciszy która panowała w pomieszczeniu słychać było
charakterystyczny trzask łamanej kości. Brunet syknął, a jego
twarz wykrzywił grymas bólu.
Po chwili leżał na ziemi trzymając
się za bolące miejsce.
-Mówiłem ci, żebyś usiadł –
skarcił go spokojnym głosem – A teraz możemy spokojnie
porozmawiać bo każdy z nas zna już swoje miejsce w tej hierarchii,
czyż nie? - dodał – A teraz młody człowieku wyjaśnij mi z
łaski swojej w jakiej sprawie zawitałeś w moje skromne progi
-Zostaw Adrianne i jej brata w spokoju
gnoju! - wycedził Nath przez zaciśnięte zęby
W odpowiedzi gangster wyjął zza pasa
broń, a jej lufę skierował w głowę chłopaka przyciskając ją
do jego czoła i zgniatając butem jego roztrzaskane kolano. Brunet
wrzasnął z bólu.
-Grzeczniej zakochańcu (pamiętasz
wariacie? xp), grzeczniej, a tak poza tym to nikt nie kazał im się
ze mną zadawać, Matt sam przyszedł tu niczym zbity szczeniak, a ja
go przygarnąłem, zająłem się nim kiedy rodzina go zostawiła, a
potem … potem zjawiła się jego cudna siostrzyczka, która chciała
odkupić swoje winy zabierając go z powrotem do rodzinki i
opowiadając mu bajeczki jak to za nim się strasznie stęsknili. Ale
my też jesteśmy rodziną, gdy jest się z nami to potem nie można
nas od tak zostawić jak byle gówno. Jeśli raz to jesteś to nie ma
powrotu kochanieńki...
-To ty jesteś gównem, które teraz
mści się za to, że nie miało prawdziwej rodziny. Odbierasz ją
innym bo sam nigdy nie wiedziałeś jak to jest być kochanym i
potrzebnym. Stałeś się zwykłą nieczułą świnią!
Na te słowa zebrał pistoletem w
głowę. Świat wokół niego zaczął wirować i opadł bezwładnie
na posadzkę.
-Chciałem z tobą porozmawiać
normalnie... ale widzę, że nie okazujesz mi żadnego szacunku, więc
zakończymy w tym momencie naszą rozmowę – powiedział ładując
broń
A potem pośród panującej ciszy
nastąpił strzał.
......................................................................................................
Strasznie przepraszam wszystkich, że tak długo nie dodawałam rdz :)
Mam nadzieję, ze mi wybaczycie ^^
A oto macie tutaj przed ostatni rdz tego opo ;)
Fajnie by było gdybyście mnie nie udusiły za zakończenie, ale nie wiem czy bd mieć tyle szczęścia xp
W każdym razie chciałabym podziękować Wam za to że jesteście ze mną, bo to dzięki Wam piszę ;*
Z dedykacją dla wszystkich którzy zostawili kom pod ostatnim rdz ;****
+ wszystkie zastrzeżenia co do tego rdz jak i innych rzeczy piszcie w komach albo na moje gg 42810714 ;)
A tych którym podoba się to co piszę, zachęcam do czytania mojego drugiego bloga, ktr link znajduje się wyżej ;) oraz jeśli chcecie 3 opo wystarczy zrobić tylko jedno, skomentować ;***
Do następnego rdz ;***
Wasza Sierr ;****
niedziela, 2 września 2012
Rozdział 27
Przez następne dni Nathan prawie w
ogóle nie wychodził z pokoju. Dalej nie mógł pojąć skąd wziął
się jego upór aby zrobić to co zamierzył. Mimo tego iż George
nie chciał spełnić jego prośby jakoś udało mu się go przekonać
do zmiany zdania.
Od czasu kłótni w kuchni Adrianne nie
pokazała się w mieszkaniu. Chłopaki jednak zbytnio się tym nie
przejęli, gdyż od tego czasu zdążyli rozwalić już połowę
salonu podczas zabawy w gwiezdne wojny, łóżko, 2 fotele i suszarkę
do włosów... Zbyt długo by wyjaśniać jak to się stało. W
każdym razie cieszyli się swobodą.
Tymczasem Nath wspominał wszystkie
przygody, które przytrafiły się im od czasu przyjazdu do Paryża.
Najpierw zwiedzanie miasta-które było
genialnym planem Toma, spotkanie G, rozwalenie lodówki, potem
przygoda Toma z Verrem i great ajdijas chłopaków jak wydostać go z
jego 'czaderskiej' kryjówki, zmiana wiary na Islam oraz wycieczka do
supermarketu czyli zabawa w strażaków, wyścigi wózków oraz akcja
kradzieży z pseudonimami . No i jeszcze oczywiście już prawdziwe
zwiedzanie Paryża i odbieranie chłopaków z komisariatu...
(pamiętacie to wszystko? xd)
Na myśl o tych wszystkich rzeczach,
które wydarzyły się stosunkowo nie tak dawno, a wydają się
odległe o wieki, Nathanowi aż łza zakręciła się w oku.
Jego oczy zaszkliły się jeszcze
bardziej kiedy przypomniał sobie lufę pistoletu wymierzoną w jego
kierunku.
Podobno miłość wszystko wybaczy. Ale
czy nie ma to żadnych granic? Czy dla osoby którą kochamy zrobimy
wszystko? Również jeśli kosztowało by to nasze życie jak być
może i życie naszych bliskich?
Krążąc po pokoju zadawał sobie te,
jak i wiele innych pytań... Lecz na żadne nie znalazł odpowiedzi.
Koło południa zjadł z chłopakami
pizzę, a potem siedział w skupieniu patrząc się na pusty talerz.
-Ej Młody, wszystko w porządku? -
zapytał Max przerywając milczenie
-Mmm tak, wszytko ok … - odparł Nath
dalej nie odrywając wzroku od talerza
Chłopaki wymienili między sobą
porozumiewawcze spojrzenia.
-Posłuchaj.... my wiemy, może
jesteśmy idiotami, debilami, ciołkami, ciulami – karcący
kuksaniec w bok od Sivy- ale nie myśl sobie, że nie widzimy co się
z tobą ostatnio dzieje! Jesteś cały czas taki przymulony, smutny i
zamyślony, a to wszystko od czasu kiedy rozmawiałeś z Georgem!
Nawet jak G ci przywaliła to się tak nie zachowywałeś. Co się
stało?- powiedział Tom
-Nic się nie stało, naprawdę –
bąknął
-Chłopie – potrząsnął nim Jay –
Jesteśmy twoimi kumplami i wiedz, ze zawsze możesz na nas liczyć!
Proszę, nie zrób nic głupiego... - dodał
Nathan popatrzył na nich podejrzliwie.
-Skąd wiecie co zamierzam zrobić?! -
wydarł się prosto w ich facjaty – George wam wygadał, że chcę
jej pomóc prawda? Wiedziałem, że umówił mnie na to spotkanie
niechętnie, a wy pewnie mieliście mnie przekonać do zmiany zdania,
prawda?!
-Po pierwsze, wiemy że zrobisz dla
niej wszystko bo widzimy, ze na serio Ci na niej zależy, po drugie
nie rozmawialiśmy z Georgem bo unikał nas tak samo jak ty, a po
trzecie... jakie spotkanie? - Tom znacząco poruszył brwiami
-Ehhh zawsze daje się na to nabrać –
złapał się za głowę Misiek
-Tak, zawsze – potwierdził z bananem
na gębie Max
Zapadła cisza. Nath wiedział, że nie
może wpakować swoich najlepszych kumpli w tarapaty. Nie zamierzał
wyjawić im co tak naprawdę zrobi...
Popatrzył na zegarek, którego
wskazówki pokazywały godzinę 13.
-Jaa... muszę już lecieć – zaczął,
wstając od stołu – Trzymajcie się i wiedzcie, że zawsze
byliście dla mnie jak rodzina
Żaden z nich nie odpowiedział.
Patrzyli na chłopaka w osłupieniu, gdy on przechodził przez salon
i zbliżał się do drzwi mieszkania.
Ostrożnie chwycił klamkę i biorąc
głęboki oddech nacisnął.
-Nath! - usłyszał za sobą krzyk
Max'a – Powodzenia
Podszedł do niego i mocno go uścisnął.
-Ale proszę … dla nas, a jeśli nie
dla nas to dla G. Nie rób niczego głupiego i uważaj na siebie –
dodał po chwili
Nathan obdarzył go słabym uśmiechem
i lekkim skinieniem głowy.
Następnie zdeterminowany przestąpił
próg i zamknął za sobą drzwi.
-----------------------------------------------------------------
Witam witam ;)
Jak tam samopoczucie? mam nadzieje, że wszystko u was w porządku :)
Jakoś nie mogłam zebrać się do pisania tego rdz, ale dzięki wariatce ;* w końcu go macie ;D
Wg mnie rdz jest okropny i przepraszam, ze nie porafie lepiej [isać :/
Zebrało mi się na wspomnienia, bo to już prawie koniec opo ... jeszcze pozostało wam przecierpieć 2 rdz ;)
Witam na moim blogu Julliettę Sykes i Oliwię, mam nadzieję, że to co napiszę bd się Wam podobało ;D
I mam do was 2 pytanka :)
1. Chciałabym się dowiedzieć, która akcja chłopaków w tym opo < a było ich trochę ;p> podobała Wam się najbardziej?
2. Jestem strasznie ciekawa jak wyobrażacie sb zakończenie tego bloga oraz jak uważacie, co Nath zamierza zrobić?
Czekam na wasze odpowiedzi w komentarzach ;***
Do następnego rdz :D
Wasza Sierr ;****
niedziela, 26 sierpnia 2012
Rozdział 26
Chłopak był coraz bliżej i bliżej.
-George nie, proszę cię!
Porozmawiajmy spokojnie, obiecuję, że nikomu nic nie powiem! -
starał się załagodzić sprawę Nathan
-Tak tak, już słyszałem takie
wymówki a potem policja siedziała nam na karku! - odparł tamten
nieugięty – Masz mnie za idiotę? Nie dam się nabrać takiemu
gwiazdorkowi od siedmiu boleści. Co G w ogóle w tobie widzi?
Nath stał w milczeniu i nie wydobył z
siebie ani jednego słowa.
W jego głowie tłoczyło się pełno
idiotycznych myśli.
Dlaczego on się w to wszystko
wpakował? Dlaczego jak normalni, cywilizowani ludzie nie mogli
podziękować jej za pomoc i wyjechać do hotelu (z którego i tak
nie dłużej jak po trzech dniach by wylecieli), tylko jak te ciołki
zostali tutaj?!
Dlaczego w ogóle chciał pomóc
Adrianne? Przecież podejrzewał, że nie przyniesie to nic dobrego,
a wręcz przeciwnie zwali to na niego same kłopoty. Bo jesteś
idiotą Sykes! - darł się jakiś głos w jego głowie. Bo ją
kochasz, choćbyś nie wiadomo jak się tego wypierał – mówił
drugi.
I jak zawsze kiedy o niej myślał,
przed jego oczami pojawiły się oczy, czarne jak najskrytsze
zakamarki nocy, a on poczuł, że zapada się ponownie w ziejący z
nich nieprzenikniony mrok...
Wtedy usłyszał wokół siebie
warczenie i raczył w końcu powrócić do rzeczywistości.
Rozejrzał się dookoła i
zdezorientowany patrzył jak Shadow odgradza drogą George'owi i tym
samym broni Nathana. Nie mógł uwierzyć w to, co widzi. Suczka
kolejny raz uratowała mu życie.
W końcu członek mafii odpuścił,
rzucił nóż na ziemię i w geście poddania podniósł ręce do
góry.
-Okej, porozmawiajmy – zaproponował
********
Chłopaki usiedli i porozmawiali
spokojnie o wszystkim, co wydarzyło się w ciągu ostatnich dni.
Później dołączyła do nich również reszta The Wanted, która na
szczęście dla Nathana i George'a nie zauważyła wcześniejszego
zamieszania.
Następnie chłopaki udali się na
wywiad do radia.
Przez cały ten czas Nath zastanawiał
się co mógłby zrobić dla Adrianne.
Miał już dość patrzenia jak
dziewczyna codziennie zadręcza przez to co musi robić by ratować
tyłek swojego brata.
Ale mimo przesiedzenia w studiu bitych
dwóch godzin, które spędził wyłącznie na siedzeniu nie wpadł
na żaden godny uwagi pomysł.
Po powrocie do mieszkania zjedli
przygotowaną przez George'a kolację i każdy udał się w swoja
stronę.
-Nad czym się tak zastanawiasz? -
zapytał po dłuższej chwili milczenia George
-Nad... niczym szczególnym –
odpowiedział z wahaniem Nathan
-Oj daj spokój przecież widzę, że
coś cię dręczy, wygadaj się
Nath spojrzał na niego niepewnie, a
tamten przyjacielskim gestem <nie zapominajmy, że w tym samym
dniu chciał go zabić ;p> zachęcił go do mówienia.
-Po prostu ta sprawa z G nie daje mi
spokoju, nie mogę przestać o tym myśleć...
-Znaczy... Nie daje ci spokoju to, że
zebrałeś od niej dziś w łeb? Albo to, że 'próbowała' cię
zabić?
-Nie – wycedził – Chodziło mi o
to, że chciałbym jej jakoś pomóc się z tego wyplątać
Goerge w zamyśleniu podrapał się po
głowie i popatrzył na chłopaka z wyrazem współczucia i
zrozumienia malujących się na jego twarzy.
-O ile ją znam, a znam ją bardzo
dobrze, to raczyła cię poinformować, że jest to … hmm... jakby
to ująć... nie możliwe?!
Nath westchnął ciężko i opadł na
oparcie krzesła.
Przecież musiał istnieć jakiś
sposób. Musiał!!!
Nie może jej zostawić samej w tym
gównie...
Myśl, Myśl! - powtarzał sobie
I w tym momencie wpadł na pewien
idiotyczny pomysł, z którego nie mógł wyjść cało... lecz dla
niej zrobi wszystko. A skoro ma się już wkopać to tak żeby
wszyscy to zapamiętali.
-George... mam do ciebie pewną
prośbę... - zaczął pewnie patrząc chłopakowi w oczy...
-----------------------------------------------------------------------------------------
Witam wszystkich ;)
Także... można powiedzieć, że wróciłam, może nie w jakimś wielkim stylu ...ale ważne że wgl jestem :)
Nie wiem czy ktoś przeczyta ten rdz ... pamiętacie mnie jeszcze wgl?
Tak dawno mnie tu nie było że nie zdziwiłabym się gdyby nikt już tego czegoś nie czytał...
W każdym razie... dziękuję Wam za wszystko co dla mnie zrobiliście i że byliście ze mną przez ten cały czas ;*
Mam nadzieję, że może jakimś cudem będziecie zainteresowani tym co stanie się dalej i będziecie komentować dalsze rdz, bo nie zostało ich już wiele do końca :)
To jak szybko pojawi się kolejny rdz zależy od was i od ilości komentarzy ;)
Także ... do następnego ;****
Wasza Sierr ;*
sobota, 7 lipca 2012
Rozdział 25
Następnego dnia rano, kiedy Nath się
obudził, był w pokoju sam. Zaczął martwić się, że dziewczyna
postanowiła zostawić go, by nie mieszał się w jej kłopoty.
Szybko zerwał się z łóżka
i wręcz wybiegł z pomieszczenia
penetrując całe mieszkanie.
Wielkie było jego zdziwienie połączone
z ulgą, kiedy zastał Adrianne grającą z chłopakami w karty.
-Makao! - krzyknął uradowany Max
-No nie .. znowu ?! - westchnął Jay
-Oszust! Foch forever na 5 minut! -
powiedział zdenerwowany Tom i odwrócił się plecami do reszty
towarzystwa
-Hej – przerwał wymianę zdań Nath,
podchodząc do dziewczyny i całując ja w policzek.
Na ten gest G uśmiechnęła się, a
Siva, Max i Jay zagwizdali.
-No co? Kto nie ma szczęścia w
kartach ma szczęście w miłości – wystawiła im język i
odwróciła się do Nathana namiętnie go całując.
-Oj skończcie już się miziać,
dokończmy kolejkę! - przerwał im loczek
-Właśnie! Chcę znowu skopać wam
tyłki – wyszczerzył się Max
-Przykro mi, ale będziecie musieli
dokończyć beze mnie – stłumiła ich entuzjazm dziewczyna – mam
jeszcze kilka spraw do załatwienia …
-Mamy jeszcze kilka spraw do
załatwienia – poprawił ja Nath – idę z tobą
-Ale …
-Żadnych ale, nie puszczę cię samej
– upierał się przy swoim
Adrianne szybko wstała i wyszła z
salonu do kuchni. Chłopak natychmiast ruszył za nią.
-Posłuchaj wiem, że chcesz mi pomóc,
ale to i tak nic nie da – zaczęła pewnym siebie głosem – nie
dam ci spieprzyć sobie życia! Za dużo ludzi już zraniłam …
-Mam to w dupie G, bez ciebie moje
życie i tak nie ma sensu – odparł
-Przykro mi – powiedziała ze łzami
w oczach – nie pozwolę ci popełnić tego błędu
I w tym momencie szybkim ruchem
chwyciła jakiś leżący na blacie przedmiot i uderzyła nim w głowę
chłopaka. Ostatnią rzeczą jaką udało się Nathanowi zobaczyć
były kuchenne marmurowe płytki, a z okolic salonu doszedł do jego
uszu odgłos zamykanych z trzaskiem drzwi …
-Nath? Nath? Chłopie obudź się! -
klepał go po twarzy Max
-A może jemu jeszcze raz trzeba
wpierdolić … może wtedy się ocknie – powiedział Tom i
podszedł do stołu, aby wziąć do ręki tłuczek
-NAWET. SIĘ. NIE. WAŻ. - wycedził
Nath natychmiastowo podnosząc się z podłogi, co prawie skończyło
się kolejnym upadkiem
Na jego szczęście w odpowiedniej
chwili chwycił go Jay.
-No no ładnie musiałeś ją czymś
wnerwić – powiedział Siva – kiedy wychodziła to myślałem, że
już po drzwiach
-Ty myślałeś? - złapał się za
głowę Tom – Trza to zapisać! Gdzie jest mój notes ?! - i
wybiegł z pomieszczenia
-Ehh … - westchnął Max – Dość
mocno zebrałeś, może trzeba iść z tym do lekarza? - zwrócił
się do Natha
-Nie … wszystko ze mną ok
-No skoro tak uważasz … Ale na
wszelki wypadek pójdę po Georga, może będzie miał jakieś
tabletki na ból głowy – powiedział Max i poszedł szukać
ochroniarza
Po jakiś dziesięciu minutach w kuchni
pojawili się Max i George.
-Tsa … to może ja lepiej sprawdzę
czy Tom znalazł swój notes … - powiedział Łysol i poszedł
szukać kumpla
W tym czasie George przyjrzał się
głowie Nathana, a gdy stwierdził, że jednak jest z nią wszystko w
porządku, zaoferował, że przygotuje coś do zjedzenia.
-Co się stało, ze tak zebrałeś? O
ile dobrze znam G, to z byle jakiego powodu by tak nikomu nie
przywaliła – zagadnął George
Nath chwilę przyglądał się
chłopakowi w milczeniu. Niby taki wesoły, miły i w ogóle ale z
nim coś jest nie tak, pomyślał. Choć wiedział, że głupio
postępuje, postanowił poruszyć, jak się potem okazało
niebezpieczny temat.
-Czy wiedziałeś, że ona jest
kurierką? - zapytał, nie przestając gapić się na Georga
Chłopak zamarł bez ruchu … I
błyskawicznie odwrócił się w stronę siedzącego przy stole
Nathana.
-…. Czy ty z nią współpracujesz? -
dokończył swoje poprzednie pytanie
To było głupie posunięcie.
George szybko pochwycił znajdujący
się pod jego ręką nóż i powolnym, czujnym krokiem zaczął
zbliżać się do Natha ...
...................................................................................................................................................................
Taki wakacyjny surprajs ;)
Mam nadzieję, że się wam spodoba, choć nie zdziwię się, jeśli bd inaczej ...
Ale to jedyny rdz, który pojawi się w te wakacje na tym blogu ;D
A teraz mam dwa pytanka.
Po pierwsze ... to opo zbliża się nieuchronnie do końca. Czy chcielibyście aby po jego zakończeniu powstał nowy blog?
A po drugie ... Drugi blog też jest na zawieszce, czy chcielibyście, aby na nim również pojawił się rdz?
Na odpowiedzi czekam w komentarzach ;)
Jeszcze raz życzę wam udanych, upalnych i zajebistych wakacji ;*
Wasza Sierr ;********
Subskrybuj:
Posty (Atom)