niedziela, 24 czerwca 2012

Rozdział 24


Całowali się coraz namiętniej i powoli zbliżali się się w stronę łóżka.
Po chwili jednak dziewczyna oderwała się od chłopaka.
-Słyszysz to? - zapytała
Nath nasłuchiwał chwilę i wydawało mu się, ze słyszy dochodzące z ulicy czyjeś krzyki …
Wrzaski chłopaków.
Oboje podeszli do okna i wyjrzeli na zewnątrz.
Im oczom ukazali się Jay i Siva, którzy tańczyli ze sobą walca, uciekającego z kurą przed chińczykiem Toma oraz przylepionego do latarni Max'a, który darł się:
-Żetę mła kochana, żetę!
Adrianne westchnęła głęboko i powolnym krokiem ruszyła w stronę drzwi. Nath podążył za nią i gdy miała wyjść z mieszkania zagrodził jej drogę.
-Nath, naprawę nie musisz mnie teraz pilnować na każdym kroku – uśmiechnęła się – obiecuję, że gdy zaciągniemy do domu tych patałachów to wszystko ci wytłumaczę, ok?
Chłopak spojrzał w jej oczy i choć pamiętał o wszystkich kłamstwach, które mu i nie tylko jemu wciskała, zszedł jej z drogi i również zszedł na dół.
Po rozdzieleniu Sivy i Jay'a, Nath musiał udać się w pogoń za Tomem i chińczykiem, a G starała się
odciągnąć Max'a od latarni.
-Kurwa! Gdyby miał włosy to przynajmniej byłoby za co go ciągnąć! - wnerwiała się Adrianne
Tymczasem Nathanowi udało się złapać Parrota, który za żadne skarby nie chciał wypuścić z rąk kury.
-To jest morderca! On chciał Marzenę przerobić na jakiś rosół! - wrzeszczał wytykając palcem skośnookiego
Po długich namowach Natha ( bo chińczyki poligloci, angielki umieją xp) sprzedawca odpuścił i zostawił ptaka w spokoju … znaczy spokojem to nazwać lekkie przegięcie … w objęciach Toma.
Potem Nath pomógł Adrianne oderwać Max'a od latarni. Męczyli się z nim jakieś 15 min, ale wreszcie im się udało. Jakim sposobem ? Wolicie nie wiedzieć xP
Następnie przytaskali ich do mieszkania i każdy z chłopaków poszedł grzecznie do swojego łóżeczka.
I wtedy G spojrzała z powagą na Natha, zebrała się na odwagę i zaprowadziła chłopaka do swojego pokoju. Wiedziała, że czeka ją trudna rozmowa, ale nie mogła już więcej kłamać,nie potrafiłaby go dłużej zwodzić.
-Ok, to ja może opowiem ci wszystko jeszcze raz, moją historie … prawdziwą historie …
Urodziłam się w Polsce, jak już mówiłam w Krakowie, jako Adrianna Wilk, moja matka zostawiła mnie po porodzie i pozostał mi tylko ojciec. Zajmował się mną do momentu gdy miałam 4 latka. Jak już kiedyś wam wspominałam nie prowadził czystych interesów i został zamordowany przez swoich współpracowników. Zaopiekował się mną wuj, który teraz też ma mnie gdzieś. Gdy miałam 11 lat, dotarły do mnie wieści, że matka chce się ze mną spotkać. Mimo tego iż nie byłam przekonana czy chce ją spotkać, postanowiłam się z nią zobaczyć, podczas naszej krótkiej i nieprzyjemnej rozmowy, dowiedziałam się, że mam młodszego brata oraz że mieszka on w Anglii.
Rok później odważyłam się poprosić wujka by mnie tam zawiózł. Miał w tym kraju wiele kontaktów, dlatego szybko odnalazłam Ricka, okazało się, że wpadł tak samo jak nasz ojciec, został członkiem ( skojarzenia ^^) tamtejszej mafii, nie miałam pojęcia jak, ale wiedziałam, że muszę pomóc mu się z tego wyplątać … Na moim miejscu zrobiłbyś to samo, on jest tak naprawdę wszystkim co mam. Przez następne lata pomagałam mu jak tylko umiałam, w szczególności jeśli chodziło o kasę, ale to było za mało. W końcu przy jednym z zadań wpadł … A żeby go ratować zostałam jedną z nich. Tak wiem, to głupie, ale co miałam zrobić? Na szczęście udało mi się go uratować. Ale jak raz wdepnąłeś w to gówno, to nie dasz rady wyplatać się z niego tak łatwo. Ale nie jestem w tej społeczności zbytnio popularna, jestem tylko kurierem i nie mam zbyt poważnych zadań – w tym momencie przerwała i popatrzyła Nathanowi głęboko w oczy – A co tyczy się ostatniej nocy, jeden z moich kumpli spieprzył swoja robotę i musiałam ratować sytuację. W innym wypadku nigdy bym czegoś takiego nie zrobiła … ja nie potrafiłabym cie skrzywdzić, ja …
Chłopak nie pozwolił jej dokończyć, stanowczym ruchem przyciągnął ją do siebie i pocałował.
-Nie musisz się już więcej tłumaczyć, przykro mi, że musiałaś przez to wszystko przejść – powiedział gładząc jej delikatny policzek.
-Nie Nath, to ja powinnam cie za to wszystko przeprosić, teraz przeze mnie jesteś w niebezpieczeństwie, oni się dowiedzą dlaczego nie dobiłam tamtego faceta, znajdą cię! Musisz uciekać!
-Nigdzie się nie wybieram … nie bez ciebie – odparł z determinacja w głosie
-Ale zrozum! Nie możesz tu zostać, to zbyt ryzykowne – wydusiła, a po jej policzku spłynęła samotna łza
-Nie odejdę stąd bez ciebie, zbyt wiele dla mnie znaczysz bym miał cię zostawić. Pomogę ci.
-Nic nie rozumiesz – westchnęła – mnie się już nie da pomóc, a jedyna osobą, która może wyjść z tego cało jesteś ty!
-Nie wyjadę stąd! Jestem pewny, że to jakoś da się ułożyć, musi być jakiś sposób! - upierał się przy swoim
-Tu nic już nie da się zrobić, a jeśli spróbujesz to tak jakbyś przewrócił kostkę domina. Ciągnie ot za sobą konsekwencje,których potem nie da się odwrócić – powiedziała, wyrwała się z jego objęć i wyszła z pokoju zostawiając go ze wszystkimi przemyśleniami samego ...

.............................................................................................
To chyba ostatni rozdział w tym roku szkolnym ;)
Wiem że nie jest za fajny no ale cóż :/
Ale widzę, ze i tak coraz mniej osób czyta to opowiadanie.
Nie dziwie im się ;D
Obawiam się , że na czas wakacji bd musiała zawiesić bloga ... ale to się jeszcze zobaczy
!0 komentarzy = Rozdział ;)
Miłego czytania i zachęcam do komentowania ;****

sobota, 16 czerwca 2012

Rozdział 23


-No bo wiesz … skoro ty nie chcesz iść – jąkał się Tom – to może sami poszlibyśmy na miasto … pozwiedzać
Dziewczyna z zaskoczenia szeroko otworzyła usta i tępym wzrokiem patrzyła na stojącą przed nią czwórkę dżentelmenów. Nie mogła uwierzyć, że coś takiego jej zaproponowali. Przecież dobrze wiedzieli, że ostatnią rzeczą na jaką by się zgodziła, byłoby puszczenie ich gdziekolwiek samych. Wiedziała dobrze, że jeśli wypuści chłopaków z domu to sprawi to same kłopoty.
W chwili, kiedy miała im udzielić odpowiedzi, do pokoju wszedł Nathan.
Od razu odwróciła swój wzrok w jego kierunku. W jego niebiesko-zielonych oczach zobaczyła błysk strachu, a jednocześnie zaciekawienia. I w tym momencie co zdziwiło ja samą odparła:
-A właściwie czemu nie … - uśmiechnęła się - nie będę was cały czas trzymać w domu, tylko uważajcie na siebie
Tym razem to chłopaki zostali zszokowani. Stali tak jak wryci i nie mogli wydusić ani słowa.
-I co się tak gapicie jakbyście mordercę zobaczyli? - zapytała po czym nagle urwała, nerwowo przełykając ślinę – No idźcie już zanim się rozmyślę
Nie zastanawiając się ani chwili dłużej ruszyli z miejsca, a Adrianne i Nath usłyszeli już tylko odgłos zamykanych z hukiem drzwi.
-A ty nie idziesz? - zapytała
-Nie, jakoś nie mam ochoty uganiać się z tymi pacanami – odparł i już chciał zagadać dziewczynę, o tym czego się o niej dowiedział, jednak ona bez słowa wyminęła go w drzwiach i udała się do łazienki … tak jakby kuśtykając.
Nath nie mógł zdobyć się na odwagę, by w końcu dowiedzieć się całej prawdy. Stał przez chwilę w drzwiach i nagle zdecydowanym ruchem udał się do pomieszczenia, w którym znajdowała się G.
Mocno pchnął drzwi i wszedł do środka.
Zastał tam dziewczynę nerwowo myjącą coś w wannie, a wokół niej porozrzucane brudne rzeczy, które wcześniej leżały w koszu. Przestraszona Adrianne szybko ukryła trzymany w rękach przedmiot, odwracając się przodem do chłopaka.
-A tu co tornado przeszło? - wydusił unosząc przy tym jedną brew
-Noo tak jakby – odparła tamta przygryzając przy tym wargę
„Jest strasznie zdenerwowana” - pomyślał Nath
-Szukałaś może czegoś? - zapytał podchodząc do dziewczyny coraz bliżej
-Yyyy … tak właściwie to tak – sztucznie się uśmiechnęła – bo widzisz tak niezdara ze mnie, że razem z ubraniami przez przypadek wrzuciłam tam moją ulubioną bransoletkę
-I znalazłaś ją?
-Tak, właśnie … gdzieś tu była … o tam leży – schyliła się z grymasem bólu na twarzy i podniosła leżący na ziemi przedmiot – To ja już może
-Co masz za plecami? - przerwał jej niemal natychmiast Nath
-To nic takiego, po prostu jak szłam przez park i zahaczyłam o coś, jakiś krzak albo inna pierdołę i trochę rozdarłam sobie spodnie – powiedziała i skierowała się w stronę drzwi
Jednak kiedy mijała chłopaka, ten brutalnie chwycił ja za ramię i przyciągną do siebie.
-Dobra jesteś, umiesz kłamać człowiekowi prosto w oczy, ale ja nie jestem aż takim idiotą, by ci uwierzyć – wycedził i wyrwał jej z rąk podarte jeansy
„No dobra, właściwie to mógłbym uwierzyć w jej historyjkę, ale czy krzewy mogą podrzeć jeansy? I zrobić w nich dziurę wielkości pięści?” - pomyślał. Był pewien, że nie. Zniżył wzrok i spojrzał na nogę dziewczyny. Stała przed nim niepewnie, utrzymując ciężar ciała na jednej kończynie.
-Stało ci się coś? - zapytał wskazując na udo
-Nieee – zaprzeczyła
Ale Nath nie mógł się powstrzymać i dotknął ją w miejscu, gdzie znajdowała się ledwo widoczna plama. Ledwo co koniuszki jego palców zetknęły się ze skórą G, a ona syknęła z bólu, a plama na jej nodze powiększyła się. W tym momencie, Adrianne gwałtownie wyrwała rękę z uścisku chłopaka i pokuśtykała do swojego pokoju. On natychmiast ruszył za nią.
Zastał ją opartą o ścianę i zwróconą w kierunku wyjścia na balkon.
Kiedy usłyszała, że się zbliża gwałtownie odwróciła się w jego kierunku z kamienną twarzą.
-Czego jeszcze ode mnie chcesz ?! - krzyknęła
-Chcę wiedzieć prawdę!
-Jaką znowu prawdę, o co ci chodzi ?!
-Ty już dobrze wiesz o co mi chodzi! Hmm ciekaw jestem jakie to interesy załatwiałaś wczoraj w nocy … Może poszłaś z psiapsiółkami na herbatkę do jakiejś przytulnej kawiarenki i omawiałyście jakie babeczki upiec na dzień seniora, albo byłaś u kogoś po notatki na uczelnie? Ale nie, zaraz przecież ty nawet nie studiujesz …
Na te słowa Adrianne szeroko otworzyła oczy i wpatrywała się zaskoczona w chłopaka.
-Skąd wiem?! Coś tknęło mnie, żeby sprawdzić. A tak poza tym to może wcale nie nazywasz się Adrianne Devil?! No dalej, pochwal się! Czy to też było oszustwem?!
-Ty nic nie rozumiesz … - syknęła
-No tak, pewnie najlepiej to tak wszystko wytłumaczyć. No przecież oczywiście, że ja nic nie rozumiem. Uwierz chciałbym to zrozumieć … dlaczego to robisz?
-Nie twój zasrany interes!
-Jesteś tego pewna?! A może mam ci przypomnieć co wydarzyło się wczoraj w nocy?! To, że ktoś próbował mnie zabić ?! A wiesz co w tym wszystkim jest najlepsze ? Że to byłaś ty.
Na początku nie chciałem uwierzyć we wszystkie moje spekulacje na ten temat. Ale to wszystko było zbyt wyraźne, te wszystkie ślady układały się całość – zaśmiał się ponuro – Jak mogłem być tak głupi i od razu nie zauważyć, że coś tu jest nie tak ?! … Teraz przynajmniej mam co do wszystkiego pewność … Wcale nie szukałaś tej pieprzonej bransoletki, prawda? Szukałaś tego – powiedział, po czym wyjął z tylnej kieszeni spodni pistolet i rzucił go pod jej nogi.
-Nath ja …
-Nawet nie próbuj mi wmawiać, że tak nie było! - krzyknął wściekły
Dziewczyna spojrzała w jego oczy. Nie zauważyła nic poza determinacją i wiedziała, że tym razem nie odpuści. Chłopak szybkim krokiem podszedł do niej, chwycił ją za nadgarstki i zmusił aby spojrzała mu w oczy.
-No tak … faktycznie musiałem być ślepy, przecież tych oczu nie można nijak pomylić – powiedział nie odrywając wzroku od czarnych oczu G.
Adrianne próbowała wyrwać się z jego żelaznego uścisku, jednak nic nie mogła zrobić.
-Ja chcę ci tylko pomóc, proszę nie odpychaj każdej osoby, która chce lepiej cię poznać, może inni odpuszczali, jednak ja nie mam najmniejszego zamiaru. Zbyt bardzo mi na tobie zależy …
-Nathan to nie jest najlepszy pomysł, nie chcę aby stała ci się krzywda! - wydusiła, a po jej policzku spłynęła samotna łza, którą chłopak otarł wierzchem swojej dłoni.
-Obiecuję, zrobię wszystko by ci pomóc …. ja … kocham cię G, czy masz tak na imię, czy nie i nic tego nie zmieni
Po tych słowach Adrianne przybliżyła się do niego jeszcze bardziej i stanęła na palcach tak, że ich usta dzieliły milimetry.
-Nie mam pojęcia jakim cudem, ale mimo tego, że próbowałam cię zabić, ty nie boisz się, a nawet proponujesz mi pomoc … jesteś naprawdę niesamowity – wyszeptała odgarniając grzywkę z jego czoła – też cię kocham
W tym momencie musnęła delikatnie jego usta swoimi, a chłopak poczuł jakby o jego wargi otarło się skrzydło motyla. Przyciągną ją do siebie jeszcze bliżej i pocałował bardziej stanowczo, acz równie delikatnie. Oparli się o ścianę, Adrianne zarzuciła swoje ramiona na kark Nathana, a on włożył ręce pod jej bluzkę i zaczął krążyć swoimi dłońmi po jej plecach ….

................................................................................................
A więc jest następny rozdział .... Obiecałam sobie, że już sama nie będę komentować, dlatego oddaje go w wasze ręce ;)
Chciałam podziękować wam za ponad 5900 wyświetleń i za to, że jesteście ze mną przez tak długi czas :*
Rozdział dedykuję Wariatce ;* , bez której ciągłego nękania i zaganiania mnie do roboty pewnie przez długi czas by go nie było ;D
Następny dodam pewnie za tydzień, no chyba, że czas i wena pozwoli to wcześniej ;)
Życzę miłego czytania i zachęcam do komentowania ;*****

czwartek, 7 czerwca 2012

Rozdział 22


Po nieprzespanej nocy, Nathan nie miał najmniejszej ochoty uczestniczyć w porannej konwersacji chłopaków na temat planów na dzisiejszy dzień.
-Ej młody, co ci się stało? - zapytał z niepokojem w głosie Max
Nie uzyskał odpowiedzi …
-Heloooł! Hjuston tu Ziemia, marsjanie atakują ODBIÓR! - wydarł się Tom
I znowu nic.
-Ejj chłopaki a może on jest robotem i doszło do jakiegoś spięcia! - wpadł na pomysł Jay
-Taaa prędzej ty Miss Kambodży – zakpił z niego Siva
W końcu Max nie wytrzymał i z całej siły uderzył pięścią w stół.
Nathan podskoczył jak oparzony i spojrzał zdezorientowany na kumpla, unosząc przy tym jedną brew.
-No co? Mrówki – odpowiedział chłopak i przyglądnął mu się uważnie.
-I po co się tak gapisz ? Hmm ? - wysyczał Nath
-Od wczoraj, kiedy wróciłeś wieczorem dziwnie się zachowujesz … co się wtedy stało ? - zapytał podejrzliwie Max
-Nie nic się nie stało – wydukał Nath, a na wspomnienie o poprzednim wieczorze, powróciły do niego wszystkie obrazy, o których tak bardzo pragnął zapomnieć.
-Tsa … jasne – westchnął Siva
-Wiecie może, gdzie jest G ? - nagle zmienił temat
-Mówiła, że musi coś załatwić i że wróci koło południa
Nath tylko pokiwał w zamyśleniu głową i wyszedł z kuchni kierując się do salonu. Zaraz potem dołączyła do niego Shadow.
W tym samym czasie chłopaki postanowili pobawić się w chowanego.
Jako pierwszy miał szukać Tom.
-1,2,3,4,5 … yyy – odliczał
-6 – podpowiedział mu Nathan
-No jasne, przecież że wiem … 6,7,8, 8 … SZUKAM! -wydarł się Tom
Po 10 minutach bezsensownego łażenia po mieszkaniu Parrot poprosił Miśka o pomoc.
Tamten niechętnie zgodził się i zaczęli szukać reszty zespołu.
Jako pierwszego udało im się odszukać Max'a, który na swoją kryjówkę wybrał piekarnik.
Potem przez 20 minut latali po chałupie aby odnaleźć Sivę.
-Przecież my nigdy go nie znajdziemy no … gdzie go wcięło ?! - zastanawiał się Tom
-SIVAAAA gdzie jesteś ???? - ryknął po chwili Nath
W jednym z pokoi usłyszeli ciche stęknięcie i stłumiony głos „tu-u”
Szybkim krokiem ruszyli w tamtym kierunku. Jednak gdy weszli do pomieszczenia … nikogo tam nie było.
-A on co ?! Czapkę niewidkę sobie załatwił ?! - zdenerwował się Max
-Nie, tu jestem! - usłyszeli głos, który dochodził spod jednego z łóżek
Tom podszedł ostrożnie i pochylił się nad przedmiotem.
-Siva?
-Nie! Sierotka Marysia! A teraz jak już się sobie przedstawiliśmy to wydostańcie mnie stąd!
Jak się okazało mulat, podczas próby znalezienia kryjówki został 'pożarty' przez łóżko, które się zacięło i uwięziło go w środku. O więcej szczegółów chłopaki woleli nie pytać.
Jako ostatniego znaleziono Jay'a ukrywającego się w koszu z brudnymi rzeczami.
Kiedy siedzieli w salonie i oglądali jakiś film, loczek nerwowo zaczął przeglądać wszystkie swoje kieszenie.
-No pięknie – westchnął – zgubiłem tą czaderską figurkę, którą dał mi kiedyś George
-A może wypadła ci jak się chowałeś ? - zaproponował Max
-Tyyy możliwe – uśmiechnął się i poszedł do łazienki, a za nim cała zgraja
Jay przekopał cały kosz i w końcu znalazł swoja zgubę. Ale pod stertą ubrań nie znajdowało się jedynie to …
-Ej popatrzcie, co to? - zapytał Tom, ujrzawszy pomiędzy ciuchami jakiś czarny przedmiot.
Niepewnie podniósł go i przyjrzał się mu dokładnie.
-Haha ale jaja to pistolet! - podniecił się Siva
-Eeee pewnie na wodę – powiedział Max, po czym wziął broń i nacisnął spust.
Odgłos wystrzału ogłuszył cały zespół. Na szczęście pocisk nie trafił żadnego z chłopaków, tylko rozbił w drobny mak wiszące na jednaj ze ścian lustro. I znów to samo …
Nathan zobaczył przed oczami ciemną ulicę, kolejny już raz przypomniał mu się widok ciemnych oczu mordercy … dałby dobie rękę uciąć, że w tym momencie usłyszał wystrzał z tego samego pistoletu.
Trochę dłużej od pozostałych odzyskiwał całkowitą świadomość. Kiedy już nie huczało mu w głowie, usłyszał, jak chłopaki kontynuowali ożywiona rozmowę.
-Max ty idioto! Zobacz cóż żeś najlepszego narobił! - darł się na cały głos Tom – Przez ciebie będziemy teraz mieli 7 lat nieszczęścia!
„Taa jakby to teraz było najważniejsze” - pomyślał Nath.
Chłopcy jednak zbytnio nie przejęli się tym, skąd w mieszkaniu dziewczyny wziął się pistolet. Zostawiając cały bałagan wyszli z łazienki i zajęli się szukaniem dla siebie zajęć.
Tym czasem najmłodszy z Wantedów ostrożnie zawinął broń w szmatkę, po czym włożył ją do kieszeni. Czuł, że coś tu jest nie tak. Najpierw kłamstwa Adrianne, potem ta nieszczęsna noc, a teraz ten pistolet …Wszystko to zaczynało układać się w jedną całość. Tyle, że chłopak nie dopuszczał do siebie najgorszego, a jednocześnie najbardziej prawdopodobnego rozwiązania tej zagadki.
Jakąś godzinę później, do domu wróciła G.
W tym czasie, zespół przygotował już kilka planów na spędzenie reszty dnia.
-O nie, nigdzie się dziś nie wybieramy panowie – stanowczo zaprzeczyła dziewczyna
-No ale G prrroszzzz no pojedźmy gdzieś na przykład … - zaczął Jay, lecz od razu mu przerwano
-Jay nie jedziemy do żadnego Wawelu, bazyliki Św. Piotra, a już tym bardziej zobaczyć piramidy! - ostrzegła go Adrianne, a loczek podarł połowę swoich kartek z propozycjami, czemu zawtórował piękny face palm w wykonaniu Sivy.
-Zróbmy sobie kilka dni przerwy, co? - zaproponowała – odpocznijcie, bo ja się dziś nigdzie nie wybieram – dodała, wygodniej rozsiadając się w fotelu.
-No dobrze, ale mamy dla ciebie jeszcze jedną propozycję ... – wtrącił Tom

piątek, 1 czerwca 2012

Rozdział 21


Całe życie przeleciało chłopakowi przed oczami.
Rodzinny dom, casting do zespołu, pole golfowe, pierwszy koncert …
„Ej tej dziewczyny nie pamiętam” - pomyślał wspominając jedną z imprez.
Kiedy już otrząsną się z szoku, spojrzał w stronę leżącego pod nogami bandyty mężczyzny.
Nie mógł uwierzyć w to, że jemu też przeznaczony jest taki los …
Zawsze miał tyle planów, marzeń, a teraz w jednej chwili może nastąpić koniec wszystkiego.
Przestępca zaczął naciskać spust pistoletu … i wtedy do akcji wkroczyła Shadow.
Rzuciła się na napastnika, wbijając kły w jego udo, z którego wypłynęła stróżka krwi. Tamten jęknął z bólu i upadając oddał dwa niecelne strzały, które przeleciały tuz obok głowy Nathana. Chłopak upadł na kolana ogłuszony przez wystrzały. Po chwili, kiedy odzyskał świadomość odciągnął psa od jego ofiary i pędem ruszył przed siebie byleby znaleźć się jak najdalej od miejsca zdarzenia.
Trafił do parku i usiadł na ławce aby odpocząć.
Po dwóch godzinach bezsensownego siedzenia i rozmyślania o wszystkim co się stało i mogło się stać postanowił razem z psem wrócić do domu.

Kiedy przekroczył próg mieszkania, zastał salonie Toma i Jay'a oglądających telenowelę … tak tą samą, która oglądali wcześniej … tak ten sam odcinek …
-Nie Rachelo! Nie możesz wybaczyć Zbigniewowi, on zdradza cię z Mirandą, a przecież ona jest od niego starsza o 30 lat! - rozpaczał Tom
-No styl Harrego normalnie – odpowiedział bez zainteresowania Siva, który wszedł w tej chwili do pokoju.
-No właśnie! Jak tak można no … Przecież Caroline jest dużo ładniejsza! Ona ma mniej tu, a więcej tam gdzie trzeba – lamentował dalej Parrot
-Oh zamknij już ten ryj – westchnął Jay, wpychając Tomowi do gęby garść popcornu, co uniemożliwiło chłopakowi dalsze komentowanie.
Nathan nie zwracał na nich większej uwagi, gdyż jedynym co go teraz interesowało była rozmowa z Adrianne. Zostawił psa z matołami, a sam udał się w kierunku sypialni dziewczyny.
Przechodząc przez kuchnie, zauważył Max'a, który zawzięcie coś czytał.
-Widziałeś może G ? - zapytał
-Tak jest chyba w swoim pokoju – odparł nie odrywając wzroku od książki
-Aa jeśli można wiedzieć, to cóż za ciekawa lektura cię tak wciągnęła ?
Dumny z siebie Max, pokazał mu okładkę.
-Yyyy kamasutra, serio?
-A czego się spodziewałeś? 'Ogniem i mieczem'? A może 'Jak najlepiej odżywiać się podczas ciąży' ?
-No nie ale … - odparł Nath zakłopotany
-Uwierz młodzieńcze, w moim wieku też jeszcze można się doedukowywać – powiedział poprawiając swój tyłek na krześle
-Chyba dokształcać – poprawił go
-Ja tam wiem lepiej co robię, a teraz idź już sobie lepiej zakochańcu – odpowiedział, ponownie zatapiając się w lekturze.
Kręcąc z niedowierzaniem głową, wyszedł z kuchni i skierował się do pokoju G.
Powoli otworzył drzwi i zajrzał do środka.
Zauważył tam śpiącą na swoim łóżku dziewczynę i leżącego pod jej nogami Verra.
Postanowił już jej nie budzić i przełożyć tę rozmowę na jutro.
Poszedł do łazienki i szybko wszedł pod prysznic, chciał poczuć, jak zmywają z niego wszystkie problemy oraz zdarzenia dzisiejszego dnia, lecz nie poczuł ulgi.
Długo nie mógł zasnąć, a gdy tak przekręcał się z boku na bok wszystkie wspomnienia powracały z podwójną siłą. Kiedy już udało mu się zasnąć wcale nie było lepiej.

Nagle znalazł się w ciemnej uliczce, była noc, już dawno po północy … i wtedy usłyszał trzask, ktoś się zbliżał. Rzucił się do ucieczki, jednak niegdyś prosta droga zamieniła się w nieprzenikniony labirynt. Coraz bliżej siebie słyszał głosy … Wtem wszystkie mury, którymi był otoczony zaczęły się walić, a on nie mógł się ruszyć. W swojej głowie słyszał tylko odgłosy wystrzałów, a przed oczami widniała tylko krew. Stał w martwym punkcie i wszystko zaczynało się od niego oddalać. Wtedy usłyszał tan sam głos …
„Nie powinieneś był tego widzieć”, te słowa rozbrzmiewały echem w jego głowie. Ta myśl, że to ktoś bliski jego sercu, nie dawała mu spokoju. Potem zobaczył przed swoją twarzą lufę pistoletu wymierzoną w jego głowę. Wszędzie pełno krwi … głuchy odgłos wystrzału, histeryczny śmiech … i wyłaniająca się z ciemności twarz mordercy.

W tym momencie gwałtownie zerwał się z łóżka i ciężko dysząc otarł spocone czoło.
Nerwowo rozglądną się po pokoju i odetchną z ulgą.
-To był tylko sen, zwyczajny sen – wmawiał sobie, aby się uspokoić
Wtedy poczuł na swoim ramieniu zimny dotyk czyjejś dłoni i podskoczył zaskoczony.
-Wszystko w porządku Nath ? - usłyszał za swoimi plecami
-Tak, wszystko ok – uśmiechnął się i odwrócił głowę, aby spojrzeć na stojącą za nim dziewczynę
Ona popatrzyła na niego nie pewnie, lecz chwilę potem ruszyła w stronę własnego łóżka.
-Dobranoc – powiedziała przykrywając się kołdrą
-Dobranoc – odparł chłopak, po czym przewrócił się na drugi bok.
Wiedział, że tej nocy już nie zaśnie …

......................................................................................................................................................................
Ło ja cię ....
Miało być fajnie i wgl, a wyszło jak zwykle -,-
No ale sami chcieliście ;)
Jeśli szczęście dopisze, to w weekend dodam jeszcze jeden rozdział 
Mam nadzieję, że się wam podoba, a na jakiekolwiek zastrzeżenia  piszcie w komentarzach ;)
A dedyk dla:
Szantażystów, czyli willow ;* , love ;* i wariatki ;* 
Zachęcam do komentowania ;D