Całowali się coraz namiętniej i
powoli zbliżali się się w stronę łóżka.
Po chwili jednak dziewczyna oderwała
się od chłopaka.
-Słyszysz to? - zapytała
Nath nasłuchiwał chwilę i wydawało
mu się, ze słyszy dochodzące z ulicy czyjeś krzyki …
Wrzaski chłopaków.
Oboje podeszli do okna i wyjrzeli na
zewnątrz.
Im oczom ukazali się Jay i Siva,
którzy tańczyli ze sobą walca, uciekającego z kurą przed
chińczykiem Toma oraz przylepionego do latarni Max'a, który darł
się:
-Żetę mła kochana, żetę!
Adrianne westchnęła głęboko i
powolnym krokiem ruszyła w stronę drzwi. Nath podążył za nią i
gdy miała wyjść z mieszkania zagrodził jej drogę.
-Nath, naprawę nie musisz mnie teraz
pilnować na każdym kroku – uśmiechnęła się – obiecuję, że
gdy zaciągniemy do domu tych patałachów to wszystko ci wytłumaczę,
ok?
Chłopak spojrzał w jej oczy i choć
pamiętał o wszystkich kłamstwach, które mu i nie tylko jemu
wciskała, zszedł jej z drogi i również zszedł na dół.
Po rozdzieleniu Sivy i Jay'a, Nath
musiał udać się w pogoń za Tomem i chińczykiem, a G starała się
odciągnąć Max'a od latarni.
-Kurwa! Gdyby miał włosy to
przynajmniej byłoby za co go ciągnąć! - wnerwiała się Adrianne
Tymczasem Nathanowi udało się złapać
Parrota, który za żadne skarby nie chciał wypuścić z rąk kury.
-To jest morderca! On chciał Marzenę
przerobić na jakiś rosół! - wrzeszczał wytykając palcem
skośnookiego
Po długich namowach Natha ( bo
chińczyki poligloci, angielki umieją xp) sprzedawca odpuścił
i zostawił ptaka w spokoju … znaczy spokojem to nazwać lekkie
przegięcie … w objęciach Toma.
Potem Nath pomógł Adrianne oderwać
Max'a od latarni. Męczyli się z nim jakieś 15 min, ale wreszcie im
się udało. Jakim sposobem ? Wolicie nie wiedzieć xP
Następnie przytaskali ich do
mieszkania i każdy z chłopaków poszedł grzecznie do swojego
łóżeczka.
I wtedy G spojrzała z powagą na
Natha, zebrała się na odwagę i zaprowadziła chłopaka do swojego
pokoju. Wiedziała, że czeka ją trudna rozmowa, ale nie mogła już
więcej kłamać,nie potrafiłaby go dłużej zwodzić.
-Ok, to ja może opowiem ci wszystko
jeszcze raz, moją historie … prawdziwą historie …
Urodziłam się w Polsce, jak już
mówiłam w Krakowie, jako Adrianna Wilk, moja matka zostawiła mnie
po porodzie i pozostał mi tylko ojciec. Zajmował się mną do
momentu gdy miałam 4 latka. Jak już kiedyś wam wspominałam nie
prowadził czystych interesów i został zamordowany przez swoich
współpracowników. Zaopiekował się mną wuj, który teraz też ma
mnie gdzieś. Gdy miałam 11 lat, dotarły do mnie wieści, że matka
chce się ze mną spotkać. Mimo tego iż nie byłam przekonana czy
chce ją spotkać, postanowiłam się z nią zobaczyć, podczas
naszej krótkiej i nieprzyjemnej rozmowy, dowiedziałam się, że mam
młodszego brata oraz że mieszka on w Anglii.
Rok później odważyłam się poprosić
wujka by mnie tam zawiózł. Miał w tym kraju wiele kontaktów,
dlatego szybko odnalazłam Ricka, okazało się, że wpadł tak samo
jak nasz ojciec, został członkiem ( skojarzenia ^^) tamtejszej
mafii, nie miałam pojęcia jak, ale wiedziałam, że muszę pomóc
mu się z tego wyplątać … Na moim miejscu zrobiłbyś to samo, on
jest tak naprawdę wszystkim co mam. Przez następne lata pomagałam
mu jak tylko umiałam, w szczególności jeśli chodziło o kasę,
ale to było za mało. W końcu przy jednym z zadań wpadł … A
żeby go ratować zostałam jedną z nich. Tak wiem, to głupie, ale
co miałam zrobić? Na szczęście udało mi się go uratować. Ale
jak raz wdepnąłeś w to gówno, to nie dasz rady wyplatać się z
niego tak łatwo. Ale nie jestem w tej społeczności zbytnio
popularna, jestem tylko kurierem i nie mam zbyt poważnych zadań –
w tym momencie przerwała i popatrzyła Nathanowi głęboko w oczy –
A co tyczy się ostatniej nocy, jeden z moich kumpli spieprzył swoja
robotę i musiałam ratować sytuację. W innym wypadku nigdy bym
czegoś takiego nie zrobiła … ja nie potrafiłabym cie skrzywdzić,
ja …
Chłopak nie pozwolił jej dokończyć,
stanowczym ruchem przyciągnął ją do siebie i pocałował.
-Nie musisz się już więcej
tłumaczyć, przykro mi, że musiałaś przez to wszystko przejść –
powiedział gładząc jej delikatny policzek.
-Nie Nath, to ja powinnam cie za to
wszystko przeprosić, teraz przeze mnie jesteś w niebezpieczeństwie,
oni się dowiedzą dlaczego nie dobiłam tamtego faceta, znajdą cię!
Musisz uciekać!
-Nigdzie się nie wybieram … nie bez
ciebie – odparł z determinacja w głosie
-Ale zrozum! Nie możesz tu zostać, to
zbyt ryzykowne – wydusiła, a po jej policzku spłynęła samotna
łza
-Nie odejdę stąd bez ciebie, zbyt
wiele dla mnie znaczysz bym miał cię zostawić. Pomogę ci.
-Nic nie rozumiesz – westchnęła –
mnie się już nie da pomóc, a jedyna osobą, która może wyjść z
tego cało jesteś ty!
-Nie wyjadę stąd! Jestem pewny, że
to jakoś da się ułożyć, musi być jakiś sposób! - upierał się
przy swoim
-Tu nic już nie da się zrobić, a
jeśli spróbujesz to tak jakbyś przewrócił kostkę domina.
Ciągnie ot za sobą konsekwencje,których potem nie da się odwrócić
– powiedziała, wyrwała się z jego objęć i wyszła z pokoju
zostawiając go ze wszystkimi przemyśleniami samego ...
.............................................................................................
To chyba ostatni rozdział w tym roku szkolnym ;)
Wiem że nie jest za fajny no ale cóż :/
Ale widzę, ze i tak coraz mniej osób czyta to opowiadanie.
Nie dziwie im się ;D
Obawiam się , że na czas wakacji bd musiała zawiesić bloga ... ale to się jeszcze zobaczy
!0 komentarzy = Rozdział ;)
Miłego czytania i zachęcam do komentowania ;****