niedziela, 23 września 2012

Rozdział 28


Szedł powoli zapełnionymi ulicami Paryża, nie zwracając uwagi na mijających go zabieganych ludzi. Nie mógł uwierzyć, że jego życie zmieniło się tak diametralnie podczas jednego z pobytów za granicą. Dlaczego akurat teraz? Kiedy wszystko w jego życiu wydawało się poukładane i było w jak najlepszym porządku, to właśnie w tym momencie wszystko odwróciło się o 180 stopni. Spotkał dziewczynę dzięki której zrozumiał co to miłość mimo przeciwności, może i był idiotą że ją kochał, ale nie potrafił tego zmienić. To właśnie miłość do niej zaprowadziła go do tego miejsca. Miejsca, które może być końcem zarówno jak i początkiem...Ale jaki będzie ostateczny wynik tej rozgrywki ? Na to pytanie nikt nie znał odpowiedzi, przynajmniej na razie.
W końcu doszedł do skraju rozciągającego się wzdłuż głównej ulicy parku.
Nerwowo rozglądną się za oczekiwanym pojazdem, po czym odetchnął głęboko i oparł się o jedną ze ścian stojącego w tym miejscu budynku.
Po jakichś 20 minutach czekania, przybyło to na co czekał.
Czarne BMW zatrzymało się tuż obok niego.
-Nathan, jesteś pewny? Możemy jeszcze wszystko odwołać – powiedział George wychylając się
z auta
-Dobrze wiesz, że tego nie zrobię – odparł Nath i usiadł na tylnym siedzeniu pojazdu
Ruszyli z piskiem opon i nie zwalniali tempa, dopóki nie znaleźli się na obrzeżach miasta.
Przez przyciemnione szyby samochodu nie było widać zbyt wiele, ale i bez tego dobrze wiedział,
że w takie miejsca nie przyjeżdża się na weekendowy odpoczynek z rodziną.
W końcu dotarli na miejsce.
Powoli wysiedli z auta i udali się w kierunku hebanowych drzwi jednego z budynków.
Nathan coraz bardziej niepewny swojej decyzji nerwowo zaciskał i rozluźniał dłonie.
-A może jednak... - zaczął George
-Zrób po prostu co co masz zrobić, a resztę zostaw mnie, ok? - przerwał mu Nathan, a tamten
w odpowiedzi skinął jedynie głową.
Kiedy dotarli do następnych drzwi, George kazał zaczekać chłopakowi, a sam wszedł do środka.
Po kilku minutach brunet został zaproszony do wnętrza pokoju...
Gdy już się tam znalazł, rozglądnął się po pomieszczeniu. Był to dość obszerny pokój z zasłoniętymi oknami, dlatego nie dostawało się do niego zbyt wiele światła. Na jego środku stał stół. I właściwie to on stanowił całe umeblowanie nie licząc stojących po jego obydwu schodach dwóch foteli. Jeden z nich był już zajęty...
-Proszę, proszę Nathan Sykes, bożyszcz nastolatek we własnej osobie odwiedza moją skromną posiadłość? Nigdy bym się nie spodziewał, ba, nie marzył bym o takim spotkaniu – 'przywitał się' mężczyzna siedzący przy stole
Brunet wbił w niego zdeterminowany wzrok i niewzruszony powitaniem gangstera stał nieruchomo w miejscu.
-Ależ niech się pan nie krępuje, proszę siadać – powiedział tamten wskazując na fotel naprzeciwko siebie
-Czemu to robisz, co? Lubisz patrzeć na śmierć, na zwłoki ludzi? Czy może raczej zależy ci na tym by to ci którzy żyją cierpieli? - wybuchnął Nathan gestykulując rękami – Dlaczego jesteś taki człowiekiem? Co za traumatyczne zdarzenia skrywasz za tą maską? Bili cię, molestowali? - a na błysk w oku mafiozy dodał -Ojciec, czy matka?
Na te słowa mężczyzna zerwał się gwałtownie z zajmowanego przez siebie miejsca i w mgnieniu oka pokonał dzielącą go od swojego 'gościa' odległość. Następnie patrząc chłopakowi prosto w oczy z całej siły kopnął go od tyłu w kolano, a w ciszy która panowała w pomieszczeniu słychać było charakterystyczny trzask łamanej kości. Brunet syknął, a jego twarz wykrzywił grymas bólu.
Po chwili leżał na ziemi trzymając się za bolące miejsce.
-Mówiłem ci, żebyś usiadł – skarcił go spokojnym głosem – A teraz możemy spokojnie porozmawiać bo każdy z nas zna już swoje miejsce w tej hierarchii, czyż nie? - dodał – A teraz młody człowieku wyjaśnij mi z łaski swojej w jakiej sprawie zawitałeś w moje skromne progi
-Zostaw Adrianne i jej brata w spokoju gnoju! - wycedził Nath przez zaciśnięte zęby
W odpowiedzi gangster wyjął zza pasa broń, a jej lufę skierował w głowę chłopaka przyciskając ją do jego czoła i zgniatając butem jego roztrzaskane kolano. Brunet wrzasnął z bólu.
-Grzeczniej zakochańcu (pamiętasz wariacie? xp), grzeczniej, a tak poza tym to nikt nie kazał im się ze mną zadawać, Matt sam przyszedł tu niczym zbity szczeniak, a ja go przygarnąłem, zająłem się nim kiedy rodzina go zostawiła, a potem … potem zjawiła się jego cudna siostrzyczka, która chciała odkupić swoje winy zabierając go z powrotem do rodzinki i opowiadając mu bajeczki jak to za nim się strasznie stęsknili. Ale my też jesteśmy rodziną, gdy jest się z nami to potem nie można nas od tak zostawić jak byle gówno. Jeśli raz to jesteś to nie ma powrotu kochanieńki...
-To ty jesteś gównem, które teraz mści się za to, że nie miało prawdziwej rodziny. Odbierasz ją innym bo sam nigdy nie wiedziałeś jak to jest być kochanym i potrzebnym. Stałeś się zwykłą nieczułą świnią!
Na te słowa zebrał pistoletem w głowę. Świat wokół niego zaczął wirować i opadł bezwładnie na posadzkę.
-Chciałem z tobą porozmawiać normalnie... ale widzę, że nie okazujesz mi żadnego szacunku, więc zakończymy w tym momencie naszą rozmowę – powiedział ładując broń
A potem pośród panującej ciszy nastąpił strzał.

......................................................................................................
Strasznie przepraszam wszystkich, że tak długo nie dodawałam rdz :)
Mam nadzieję, ze mi wybaczycie ^^
A oto macie tutaj przed ostatni rdz tego opo ;)
Fajnie by było gdybyście mnie nie udusiły za zakończenie, ale nie wiem czy bd mieć tyle szczęścia xp
W każdym razie chciałabym podziękować Wam za to że jesteście ze mną, bo to dzięki Wam piszę ;*
Z dedykacją dla wszystkich którzy zostawili kom pod ostatnim rdz ;****

+ wszystkie zastrzeżenia co do tego rdz jak i innych rzeczy piszcie w komach albo na moje gg 42810714 ;)
A tych którym podoba się to co piszę, zachęcam do czytania mojego drugiego bloga, ktr link znajduje się wyżej ;) oraz jeśli chcecie 3 opo wystarczy zrobić tylko jedno, skomentować ;***
Do następnego rdz ;***

Wasza Sierr ;****

10 komentarzy:

  1. eeeeej, Nathan ! Nie on nie mógł w niego strzelic ; (((
    Booże, co za ludzie bez syrca ! ; |
    Chcę nexta, też zajebistego ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Że what .?
    Jak ostatni kurwa.?!
    No trudno, dobrze że piszesz następny <3
    Rozdział cuudo :*
    Pisz szybko :3

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny
    co za akcja
    szkoda , że już koniec za chwilę

    OdpowiedzUsuń
  4. NIE!!! Czemu ostatnio wśród opo jest tendencja do zabijania Nathana? Skandal!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. To są chyba jakieś żarty!
    Dziewczyno ja placzę!
    Gdybyś wiedziała jak trudno jest mnie zmusić do płaczu...
    Dlaczego?!
    Nie lubię takich momentów.
    Makabra normalnie... chyba wolę nie wiedzieć jak to się skończy, więc żegnam.
    Dziękuję Ci za wszystko :)
    My niestety musimy się już pożegnać.
    Mam nadzieję, że zaczniesz pisać jakies nowe opo, mniej makabryczne :)
    Do zobaczenia kiedyś, gdzieś :**
    Twoja fanka ;]

    OdpowiedzUsuń
  6. NIEEEE! ON MA ŻYĆ! ROZUMIESZ?!
    bo to jest przedostatni, tak? xd jeśli tak, to next i ma żyć kuźwa!

    OdpowiedzUsuń
  7. ech...
    Sierr...
    co ja mam ci mówić, jak i tak wszystko wiem z tych naszych rozmów? xD
    a zakochaniec...
    tak, pamiętam -.-'
    ty mendo głupia xp
    rozdział jak zwykle świetny ^^
    o Boże, też chcę tak super pisać... :(
    ale nie umiem -.-
    no nic, chociaż ty masz talent ;)
    pozdro, wariat. ;D

    OdpowiedzUsuń
  8. Dlaczego.? Po co.?
    Eh... No i stało się.
    Przedostatni.? Czyli będzie jeszcze jeden, chociaż tyle ;)
    I czekamy na rozdziały na drugim blogu i na nowe opowiadanie ;D

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja mam alternatywną wersję...
    George zastrzelił tego gangstera... ;D
    I lepiej żeby się ona sprawdziła, bo jak nie...
    Lepiej nie pytaj... ^^
    Świetny rozdział :)
    Biski po prostu :***
    Chcę więcej :D

    OdpowiedzUsuń
  10. O Boże! Chyba go nie zabił ? ! Nie no..dziewczyno szybko nowy rozdział bo po nocach nie będę mogła spać przez Ciebie! :D

    OdpowiedzUsuń