sobota, 19 maja 2012

Nowe opowiadanie

Głosowaliście, więc macie ;)
Poprzez zbyt częste molestowanie mnie przez dziewczyny, uległam i założyłam nowego bloga.
Oto link : http://love-is-all-i-have.blogspot.com
Pojawił się już pierwszy rozdział
Mam nadzieje, ze się wam spodoba.
Czekam na wasze opinie ;****

poniedziałek, 14 maja 2012

Ankieta

A więc ujmę to tak ...
Mam pewien pomysł na nowe opo i chciałabym się dowiedzieć co byście powiedziały na to, gdybym założyła nowego bloga ?
Oczywiście tego opowiadania nie zaniedbam, a być może dzięki temu ze będę miała dwa blogi pojawi się w moim zacnym umyśle większa liczba grejt ajdijas ;P
Czekam do soboty na wasze opinie w komentarzach bądź głosy w ankiecie ;)

sobota, 12 maja 2012

Rozdział 20


Kiedy dotarli na miejsce, bez żadnych przeszkód weszli do środka muzeum.
Max, Tom i Jay od razu gdzieś zniknęli, a Siva stanął w przejściu i rozglądnął się.
-I co o tym sądzisz? Ładnie, prawda? - powiedziała do niego Adrianne
-Ładnie – potwierdził – skromnie, ale czysto – dodał, po czym ruszył zwiedzać dalsze wystawy.
I takim sposobem Nath i G zostali sami.
Żadne z nich nie chciało spojrzeć w kierunku drugiego.
W momencie, gdy chcieli ruszyć z zajmowanych przez siebie miejsc, przez przypadek (albo i nie przez przypadek xp) wpadli na siebie.
-Ja … - zaczął Nath, jednak znów im przerwano.
Między nich wpadło dwóch funkcjonariuszy policji, którzy nerwowo zaczęli rozglądać się po korytarzu. Po chwili spokoju pobiegli dalej, skręcając w jedno z przejść.
Nathan i Adrianne już wiedzieli, że coś się święci, miomo to chłopak chciał najpierw porozmawiać z dziewczyną. Ona jednak nie dała mu dojść do słowa i udała się śladem policjantów.
Zrezygnowany chłopak ruszył za nią.
-Nawet nie dasz mi nic powiedzieć? - spróbował nawiązać rozmowę
-Nie mamy o czym rozmawiać Nath – odparła G
Chłopak wyprzedził ją i stanął przed nią tak, by się zatrzymała.
-Zrozum, że ja tylko chcę ci pomóc
-Nathan, ty mnie w ogóle nie znasz – wysyczała przez zaciśnięte zęby
-To daj mi się poznać – nalegał
Ona jedynie popatrzyła na niego spode łba i wyminęła go.
Nath westchnął głęboko i ruszył za nią.
-Co studiujesz? - zapytał
-Stosunki międzynarodowe – odpowiedziała po chwili namysłu
-A na jakim uniwersytecie? - dalej kontynuował swój wywiad
-To Uniwiersytet Dauphine, a po co ci to wiedzieć?
-Aaa … tak jakoś – uśmiechnął się – od czegoś muszę zacząć, chce wiedzieć o tobie ile tylko się da
Dziewczyna odchrząknęła nerwowo i nie odezwała do niego już do końca drogi.
Po kilku minutach marszu, usłyszeli szepty i ciche kroki.
Gdy dotarli na miejsce, okazało się, że znajdują się przed jednym z najbardziej znanych obrazów Leonarda da Vinci – Mona Lisą. Jednak było tu dziwnie cicho … a to oznaczało tylko jedno, kolejne kłopoty.
Po chwili usłyszeli muzyczkę z filmu „Mission Imposible”, a zza rogu wyłoniło się trzech wystrojonych w obcisłe legginsy facetów. Może nie byłby to aż tak dziwny widok, gdyby nie to, że jeden z nich miał te 'niby rajstopy' koloru różowego …
Zbliżając się do ściany, na której widniał obraz, naśladowali ruchy wykonywane przez ninja. Potem zaczęli tańczyć dubstep … znaczy próbowali to robić (tak, wyobraźcie sobie dubstep do muzyczki z Mission Imposible ;P).
Całą tę żenadę, przerwał Siva, który wpatrując się zawzięcie w mapę muzeum staranował postawiony obok ściany magnetofon.
-Ejj !!! Uważałbyś trochę gdzie stawiasz te swoje Yeti !!! - wydarł się spod maski Zorra Tom
-Jakie Yeti, trochę szacunku do moich stóp one też mają uczucia – oburzył się mulat
-A tako apropo czucia – wtrącił Max – Jay, czy mógłbyś z łaski swojej zapoznać się z instrukcją pewnego przedmiotu zwanego mydłem ?!
-A co ci się we mnie nie podoba ? - zapytał loczek kładąc ręce na swoje biodra
-No bo wiesz, kiedy kupowaliśmy te legginsy to albo miały one kolor brązowy, albo Tom ma IQ większe niż 20 !!! - ryknął Max
-Kolor czarny, czy kolor brązowy … oj kolor to kolor – usprawiedliwiał się
-Tak ale … - zaczął Siva
-STOOOP !!! - wydarli się równocześnie Nathan i Adrianne
Cała czwórka popatrzyła się na nich wzrokiem dzieci przyłapanych przez rodziców na wyjadaniu nutelli chochelką.
-Wow, jaka zgodność – wycedził Tom
-Pasujecie co siebie – dodał Jay
-Tom, Jay mordy w kubeł, bo jak Boga kocham nie dane wam już będzie oglądnąć ani jednego odcinka Gumisiów! – wrzasnęła G
-Niee !!! - jęczał Parrot – Zlituj się nade mną o łaskawości ty moja, jestem zbyt młody bym został aż tak srogo ukarany!
-Ok, tym razem ci jeszcze odpuszczę, ale następnym razem nawet sam Duch Święty ci nie pomoże
Tom uśmiechnął się do niej i odszedł 5 metrów, aby być poza zasięgiem lewego sierpowego dziewczyny.
-Ale ładna by z was była para – dodał, po czym rzucił się do chaotycznej ucieczki.
Wściekła Adrianne od razu ruszyła za im w pościg. Po ok. półgodzinnej lataninie udało jej się go złapać podczas gdy starał się wgramoilić do rycerskiej zbroi.
-To gdzie teraz jedziemy? - zapytał Nath, kiedy wróciła z polowania ze swoją zdobyczą.
-Ehh – spojrzała na zegarek – mamy jeszcze kilka godzin więc może Wersal ? - zaproponowała
-To super pomysł! - ryknął Siva i ruszył przed siebie znikając za jednym z zakrętów.
-SIVA wyjście jest tam – krzyknął za kumplem Max, wskazując ręką w przeciwnym kierunku
-Przecież wiem, chciałem tylko sprawdzić, czy wy wiecie – powiedział zawracając – zdaliście test, otrzymujecie ode mnie odznakę 'Orientacja w terenie'.

Po godzinnej podróży RERem dotarli na miejsce.
Tym razem bez czekania w kolejce weszli do środka.
Najpierw zwiedzili zamek, w którym na szczęście nie zrobili zbyt wielkiej wiochy … no dobra, oprócz tego że z ich winy w drobny mak rozpadł się XVIII-wieczny kryształowy żyrandol.
Po tym drobnym incydencie udali się aby zobaczyć wersalskie ogrody.
Chłopakom nie chciało się za bardzo chodzić, bo bolały ich już nogi, dlatego Adrianne zmuszona była do wynajęcia dla nich wozów(takich jak wózki golfowe), które obwiozą ich po tym terenie.
W jeden z nich zapakowali się Max, Tom i Siva ( co już wróżyło kłopoty) a w durgi Nath i Adrianne (ach cóż za ironia losu ^^) Jay natomiast był za bardzo uradowany tym, że wśród tamtejszych kwiatów znalazł sobie nowego przyjaciela, którego nazwał Barnaba (-,-) i wziął się za jego wykopywanie.
Po pierwszych 20 minutach jazdy, wóz chłopaków zniknął Nathanowi i G z oczu. W ich pojeździe natomiast atmosfera była strasznie napięta i panowała niezręczna cisza. W końcu po długich męczarniach objechali cały ogród i wrócili z powrotem do punktu, z którego wyruszyli. Chłopaków tam jednak nie było. Czekali tam na nich jakieś półtorej godziny, aż nagle usłyszeli wrzask, pisk opon i ich oczom ukazał się wóz lecący w powietrzu, który po kilku chwilach schodził już na dno najgłębszej fontanny …
-Czy wy zdajecie sobie sprawę, jak mogło się to skończyć?! - darła się na nich Adrianne
-Oj ale my tylko … - zaczął Tom
-Przecież wy mogliście utonąć! - tym razem wtrącił Nath
-Mam nadzieję, że będziecie mieli nauczkę, a teraz do domu! - rozkazała G
Cała akcja delikwentów faktycznie mogła skończyć się tragicznie. Na szczęście nic strasznego się nie stało, bo byli jedynie trochę poobijani, a Max miał zwichniętą nogę, przez co mieli małe problemy z zapakowaniem go do metra.

Kiedy już dotarli do domu, Adrianne powiedziała, że ma jeszcze kilka spraw do załatwienia i wyszła, zostawiając ich w domu samych. Max, Tom i Siva włączyli telewizor i zaczęli oglądać jakąś francuska telenowelę, a Jay bawił się klockami lego. Nath natomiast serfował po internecie.
Kiedy przeczytał już wszystkie wiadomości od fanek, coś tknęło go, aby sprawdził uniwersytet, o którym mówiła mu G. Po pięciu minutach szukania, o mało co nie dostał zawału. W tym uniwersytecie nie było nikogo o imieniu Adrianne Devil. „Może po prostu pomyliła nazwę”- pomyślał z nadzieją.
I tak przeszukał wszystkie uniwersytety znajdujące się w Paryżu. W żadnym nie było nikogo o takim imieniu i nazwisku. Oszołomiony, postanowił wybrać się na spacer z Shadow.
„Dlaczego ona nas oszukała … jaki miała powód”- zadawał sobie pytania, idąc pustymi ulicami.
W pewnym momencie słychać było stłumiony strzał. Shadow zatrzymała się, nerwowo zastrzygła uszami i nagle ruszyła z miejsca, wyrywając przy tym smycz z dłoni chłopaka. Nathan szybko zaczął biec za psem.
W końcu udało mu się złapać suczkę. Zorientował się, że węszy ona dalej i wskazuje, aby szedł w stronę następnej uliczki. Chłopak niepewnie ruszył w tamtym kierunku. Kiedy tam dotarł, ostrożnie wychylił głowę. Odebrało mu mowę. Zauważył tam leżącego w ogromnej kałuży krwi mężczyznę
i stojącą nad swą ofiarą drobną postać, w jednej ręce trzymającą kopertę, a w drugiej pistolet. Po chwili głowa napastnika uniosła się i wbiła swoje czarne jak noc oczy w Nathana.
-Nie powinieneś był tego widzieć – usłyszał delikatny głos, który wydawał mu się tak bliski, znajomy …
Po czym zobaczył zwróconą w jego kierunku lufę pistoletu ...

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
KABOOM !!!
Zaskoczone? ;P
Eee ... ja nie potrafię zaskakiwać ludzi ... wszystko takie przewidywalne ...
Dedyk dla: love ;*  ,  willow ;*  ,  magical ;*  bell ;*
Uwaga 12 komentarzy = rozdział ;)

sobota, 5 maja 2012

Rozdział 19


Pierwsze pół godziny wycieczki minęło spokojnie … jak na chłopaków oczywiście.
Oprócz małej stłuczki Sivy z listonoszem, rozwalonego kosza na śmieci, przewróconego kibla
i jednego wypadku samochodowego spowodowanego przez Toma, to nie działo się chyba nic ciekawego … Aa no tak, zapomniałam jeszcze dodać, że Jay zatrzymywał się przy każdej mijanej kwiaciarni w poszukiwaniu brata bliźniaka Flafika …
-Ok, to teraz powiedzcie mi co chcielibyście zobaczyć najpierw – powiedziała Adrianne, zatrzymując się na chodniku
-Koloseum! - podrzucił pomysł Jay
Dziewczyna popatrzyła na niego spode łba.
-Ok może ktoś ma jakiś inny pomysł, żeby było troszkę bliżej niż do Koloseum ? - zapytała
-To może … o mam ! Chodźmy zobaczyć World Trade Center ! - zaproponował … zgadnijcie kto?
Dobrze <brawa> tak, to był Jay
-O ja pierdziu … - zaczął Siva
-Jezusicku … Jay, jak można być takim idiotą ? - zapytał kumpla Max
-Ale o co chodzi ? Przecież ja nic takiego nie powiedziałem – bronił się loczek
-Jay durniu, nawet ja wiem, że WTC jest w Malezji – powiedział dumnie Tom
-Jakie WC? - zaptał zdezorientowany Jay
Adrianne pokręciła bezradnie głową.
-A więc idziemy na Wieżę Eiffla – rzuciła i ruszyła przodem taj zacnej eskapady (xP)

Po kilkunastu minutach jazdy metrem ( tym razem bez żadnych wpadek, bo Tom nauczył się rozróżniać kolor zielony) dojechali na miejsce.
Podczas stania w dość długiej kolejce chłopcom zaczęło się nudzić.
Tak więc Tom i Max postanowili 'pobawić się' w ciuciubabkę z policjantami, Siva kupił sobie sitko, po czym ruszył na podbój okolicznych fontann, natomiast Nathan poszedł na karuzelę, gdzie razem z innymi dziećmi bawił się w najlepsze dosiadając Myszkę Miki. Jay udał się na zwiedzanie tutejszego ogrodu, chyba nie muszę pisać, czego szukał …
Po godzinnej zabawie, w końcu wyjechali na 'wizytówkę' Paryża.
Podczas gdy dżentelmeny podziwiały widoki, do Adrianne zadzwonił telefon. Przeprosiła więc na chwilę chłopaków i odeszła na bok, aby spokojnie porozmawiać.Chłopcy przyglądali się z daleka tej rozmowie. Nie wyglądała ona zbyt przyjemnie. G była strasznie wściekła na swojego rozmówcę i pewnie gdyby mogła od razu poszła by do niego i udusiła gołymi rękami. W końcu po ok. 10 minutach darcia się wróciła do oszołomionej bandy.
-To co naoglądaliście się już ? - zapytała, jakby została zesłana z nieba na ten nikczemny świat z misją rozbrojenia bomby atomowej (czyli spokojnie xP)
Oni natomiast pokiwali tylko na znak zgody głowami i ruszyli w kierunku windy, która zwiozła ich na dół.
Następnym punktem ich podróży była katedra Notre Dame.
Po kolejnym staniu w kolejce w końcu weszli do wnętrza budowli.
Kiedy Adrianne przyglądała się wystrojowi katedry, reszta grupy nie traciła czasu i szukała sobie jakichś ciekawych zajęć. Po ok. 5 minutach poszukiwania zakończyły się sukcesem.
Pośród ciszy panującej w budynku, rozległ się dźwięk organ … które, jak się człowiek dokładnie wsłuchał wygrywały właśnie piosenkę Justina Bimbera – Boyfriend. Po chwili do instrumentu doszedł jeszcze wokal Toma, ale nie było to zgrane połączenie …
Na drugim planie tego zacnego jakby to chłopaki nazwali 'Szoł', Max i Siva tańczyli ze świecznikami walca angielskiego … znaczy,to chyba miał być ten taniec ;)
-Co oni wyprawiają ?! - zapytał Jay, stając obok dziewczyny
-Tak wiem, mi też za nich wstyd – westchnęła Adrianne
-Jaki wstyd?! Ja też tak chcę !!! - wydarł się chłopak, po czym ruszył w stronę reszty zespołu
Ich zabawa nie trwała jednak długo, gdyż po chwili znajdowali się na dachu katedry.
Kiedy G dobiegła na miejsce oni już zajęci byli swoimi sprawami.
Pierwszymi, których udało jej się zauważyć byli Siva i Jay, którzy postanowili zapolować na gołębie. Ich super plan polegał na tym, że Jay miał odwrócić uwagę ptaka, a Siva … a ten dureń postanowił złapać go na lasso … Jak się pewnie domyślacie, nie udawało im się to …
Potem przemierzając dalsze metry natrafiła na Toma i Max'a.
Siedzieli właśnie na poręczy, a ich nogi wisiały w powietrzu i tak oglądali widoki … Hahaha
A tak na serio zajęci byli upiększaniem tamtejszych maszkarad. (czyli posągów przedstawiających … to są jakieś kamienne gargulce ;P) A w obecnej chwili nakładali im na usta błyszczyki.
-Co wy wyprawiacie? - zapytała ich Adrianne
-A no wiesz, trzeba im jakoś umilić czas … cały dzień tak na słońcu … mają strasznie wyschniętą skórę – odparł Tom
-Oj tak, na pewno się ucieszą, że robisz z nich jeszcze większych brzydali - skwitowała dziewczyna i zwróciła się w stronę Max'a. Ten natomiast ukończył już swoje dzieło.
-Patrz jak teraz wyglądają – powiedział do G
-No jak ?
-Teraz wyglądają SEXY – odpowiedział dumnie
Adrianne po raz drugi tego dnia pokręciła bezradnie głową i poszła dalej.
Przy jednej ze ścian zauważyła Nathana, który wpatrywał się w znajdującą się przed nim przestrzeń. Kiedy usłyszał kroki, odwrócił się w stronę nadchodzącej dziewczyny i przyglądną się jej uważnie.
-Kto do ciebie dzwonił? - zapytał przerywając ciszę
G zastanowiła się chwilę, po czym odparła :
-Dzwonił Pumba, że soku z gumijagód nie będzie – uśmiechnęła się
-JAK TO NIE BĘDZIE SOKU Z GUMIJAGÓD ?! - usłyszeli wrzask Toma
-No normalnie, z powodu strajku siedmiu krasnoludków o wyższe wynagrodzenia i podwyższenie wieku emerytalnego, Król Maciuś I wydał edykt, o zamknięciu Stumilowego lasu, a przez to Nibylandia straciła dochody, i Maja i Gucio nie dostali zezwolenia na eksport towarów … więc podsumowując : z powodów politycznych soczku nie będzie – powiedziała, po czym odsapnęła po monologu
-Aaaaa to o to chodzi – udawał, że wszystko zrozumiał, po czym powrócił do Maksia
Adrianne popatrzyłą na Nathana, który stał obok niej z pokerową miną.
-No co ? - zapytała
-Może byś mi jednak powiedziała co się stało, masz jakieś kłopoty ? - chłopak nie dawał zwygraną
-Nath, to nie jest twoja sprawa i lepiej się do tego nie mieszaj – odparła nerwowo i ruszyła po schodach do wyjścia, a chłopak udał się za nią.
Schodzili w dół w ciszy. Żadne z nich nie chciało się odezwać. Kiedy byli już w połowie drogi, z góry zaczęła biec banda patałachów. Te durne ślepoty nawet nie zauważyły idącej przed nimi dwójki, co spowodowało to, że z całym impetem wpadli na Nathana i potykając się przy tym lecieli dalej w dół po schodach … tyle że już nie na własnych nogach. Popchnięty Misiek, padł bezwładnie na ścianę, przypierając do niej Adrianne. Chłopak uniósł głowę i popatrzył w ciemne jak noc oczy dziewczyny. Ich twarze dzieliły milimetry gdy … Gdy usłyszeli wrzask Sivy.
-AAAaaaaa to karaluch !!!!!
Dziewczyna szybko się otrząsnęła i odepchnęła od siebie chłopaka, po czym nie odzywając się ani słowem ruszyła na dół. Nathan stał przez chwilę lekko oszołomiony i po kilku minutach udał się jej śladem.
Po jakiś 10 minutach G udało się zebrać resztę grupy, która w czasie gdy jej nie było zdążyła już zabrać się za konsumpcję wina mszalnego.
Kiedy wyszli z katedry, udali się do kolejnego sławnego paryskiego zabytku, a mianowicie poszli zobaczyć Pola Elizejskie. Na nieszczęście Adrianne, a na uciechę klaunów, przejeżdżał właśnie tamtędy wyścig Tour du France. Oczywiście nie obyło się bez małych incydentów.
Tom, Max i Jay wybiegli na środek drogi i zaczęli atakować przejeżdzający w tym momencie reklamy sponsorów, salutując przy tym :
-Do abordażu kamraci !!!!
Ich akcja jednak nie trwała zbytnio długo, gdyż zostali uwięzieni przez latających za nimi ochroniarzy. Tak właściwie to zamknęli ich w kiosku … (Co za debile ?! ) Po 5 minutach względnego spokoju kiosk zaczął się hajcyć. Tak … Siva postanowił urządzić sobie ognisko …
Przez cały ten czas Adrianne i Nathan nie zwracali na nic uwagi. Stali koło siebie i nie mogli wyduść ani słowa.
„Czy ja mogłabym się tak szybko zakochać?” - mówiła do siebie w myślach dziewczyna.
A chłopak rozmyślał o tym samym …
W końcu po około godzinie zadwonili do nich policjanci z nakazem przyjazdu na komisariat po odbiór chłopaków. Niechętnie ruszyli się ze swoich miejsc i udali się pod wyznaczony adres.
Po załatwieniu wszystkich formalności G chciała udać się do domu.
-To co, wracamy chłopaki, koniec tego dobrego … - zaczęła
-NIE !!!! - wydarła się chórem cała czwórka oprócz Natha
-To co wy chcecie jeszcze robić ?
-Jedziemy do Bunkru !!! - ryknął Max
-Bunkru ?! Chyba do Luwru … - poprawiła go dziewczyna
-O to mi chodziło !
-Chyb anie mam innego wyboru, więc chodźcie … - powiedziała Adrianne
Wszyscy udali się w wyznaczonym przez nią kierunku i w myślach zacierali ręce, rozmyślając o nowych pomysłach na odpały.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Uff, wreszcie go skończyłam ^^
Miał byś fajny i wgl ... ale mi nie wyszedł ... znowu
Mam nadzieję, że następny będzie lepszy ;)
Ded dla wariatki, która mnie o niego strasznie nudziła ;*****
Miłego czytania ;D 
Komentujcie ;)